3 maja 2024

Kościół, Polska, konstytucja i… masoni. Prof. Kornat mówi jak było naprawdę

(PCh24TV)

Masoni nie nawoływali bezpośrednio do zniesienia moralności tak jak robi to współczesny liberalizm. Wolnomularze w XVIII wieku starali się ukryte cele propagować pod hasłem akceptacji panujących (i wywodzących się z chrześcijaństwa) norm moralnych – z wyjątkiem zasady wolności religijnej. Natomiast nie było dla Kościoła obojętne to, że ruch ten jest nie do pogodzenia z wiarą katolicką i stanowi zagrożenie dla tej wiary, wprowadzając zatarcie granic między herezją a ortodoksją. Próbując obejść dogmaty – wyraźnie neguje naukę o Bogu jako Opatrzności idąc w kierunku deizmu, czyli z jednej strony nie negując faktu stworzenia świata i istnienia Stworzyciela, ale z drugiej nie przyjmując nauki o tym, że Stwórca rządzi stworzeniem i jest Panem historii – mówi prof. Marek Kornat w rozmowie z PCh24.pl

 

Dlaczego masoneria ujawniła się w 1717 roku? Czemu to miało służyć?

Wesprzyj nas już teraz!

W roku 1717 był już bardzo realnie odczuwany duch wieku oświecenia, racjonalizmu i cofania się chrześcijaństwa do defensywy i to coraz głębszej. Taką atmosferę wytworzyła filozofia Oświecenia widoczna bez wątpienia najmocniej we Francji. W tych warunkach doszło do wydarzenia, o które Pan pyta. Pamiętać trzeba, że wolnomularstwo jest najściślej związane z epoką Oświecenia, ale też powiedzieć można, że nigdy organizacje z natury rzeczy tajne nie osiągały takiego rozmiaru swojej obecności w życiu publicznym jak wówczas. Co więcej należały do nich elity polityczne i umysłowe całej Europy. Wypada podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze: do lóż przystępowały głównie elity. Niosło to za sobą często indyferentyzm religijny. Ale po drugie: nie każdy, kto wstąpił do loży był od razu przekonanym rzecznikiem programu głoszonego przez masonerię, a w szczególności deizmu czy ateizmu i tym samym walki z Kościołem. Bardzo często wynikało to bowiem ze snobizmu, czyli odruchu, aby dotknąć czegoś nowego, a zwłaszcza tajemnego. Żeby nie być gołosłownym warto może podać, że dwór saski z Drezna, który był dworem naszych dwóch monarchów elekcyjnych poprzedzających ostatnie panowanie Stanisława Augusta, dość mocno miłował się w sztukach tajemnych, kabale i tym podobnych rzeczach, również w ruchach masońskich. Czy jednak oznaczało to przyjęcie czysto masońskiej filozofii życia? – raczej wątpię.

 

Kościół za sprawą papieża Klemensa XII zareagował na to, co robiła masoneria 21 lat później, czyli w roku 1738, kiedy to ogłoszono Konstytucję Apostolską „In eminenti apostolatus specula”. W dokumencie tym czytamy: „Dowiedzieliśmy się z opinii publicznej, że rozprzestrzeniają się szeroko co dzień czyniąc dalsze postępy pewne stowarzyszenia, zebrania, koła i tajne związki zwane masonerią lub występujące pod inną nazwą w zależności od zróżnicowania językowego, w których ludzie wszelkich religii i wszelkich sekt stwarzając pozory naturalnej uczciwości wiążą się między sobą umową równie ścisłą, co nieprzeniknioną według praw i statutów”.

Dalej czytamy: „Ale taka jest natura zbrodni, że sama się zdradza, że woła głośno przez co można ją odkryć i rozpoznać. To też wyżej owe wymienione stowarzyszenia i tajne związki wzbudziły tak silne podejrzenia w umysłach wiernych, że wstąpienie do tych stowarzyszeń w oczach ludzi światłych i roztropnych oznacza splamienie się piętnem zepsucia moralnego i występku, gdyż gdyby nie uczyniły one niczego złego nie nienawidziłyby tak Światła. A podejrzenia te tak się wzmogły, że w wielu państwach wymienione stowarzyszenia zostały od dawna zakazane, wyjęte spod prawa jako zagrażające bezpieczeństwu publicznemu”.

Kościół stanął na stanowisku jasnym. Masoneria jest sektą. Jest odrębnym wyznaniem. Nie mógł przede wszystkim przyjąć masońskiej tezy – jakże aktualnej dzisiaj nawet w samym Kościele posoborowym – że w gruncie rzeczy wszystkie wiary są dobre. Wszystkie na swój sposób czczą to samo bóstwo. Analiza Klemensa XII, w mojej ocenie, jest niezwykle wnikliwa i bez wątpienia zasługuje na uwagę także dzisiaj. Napisał ją papież po dłuższym przygotowaniu, co nie ulega wątpliwości. „In eminenti apostolatus specula” nie jest dokumentem stworzonym ad hoc. Kościół nigdy się nie spieszył tak bardzo z wydawaniem swoich orzeczeń o zjawiskach najnowszego czasu. Często poprzedzał je dłuższy namysł Urzędu Nauczycielskiego. Najczęściej wyglądało to tak, że nuncjusze i episkopaty w poszczególnych krajach sugerowali Stolicy Apostolskiej określone działania. Rzym przez pewien okres studiował dany problem, a na końcu następowała decyzja papieża, aby przygotować określony dokument. Nad tym dokumentem trwał następnie proces redakcyjny, proces konstrukcyjny, aż ostatecznie papież go podpisze i poleci promulgować.

Tak mniej więcej wyglądała ta procedura w normalnych realiach. W mojej ocenie 21 lat od momentu ujawnienia się masonerii do chwili zareagowania na ten fakt Kościoła to nie jest tak dużo, jak może się dzisiaj wydawać. Mniej więcej tyle samo upłynęło od przewrotu bolszewickiego w Rosji (1917) do publikacji encykliki Divini Redemptoris Piusa XI (1937).

Interwencja Magisterium Kościoła nastąpiła – w jednym i drugim przypadku – w odpowiednim momencie i tyle. Dodam, że dlatego zdecydowano, aby formą tej interwencji Urzędu Nauczycielskiego była konstytucja apostolska, ponieważ Kościół chciał mieć możliwość wprowadzenia określonych sankcji karnych kanonicznych na tych, którzy nie podporządkują się postanowieniu Klemensa XII.

Warto również dodać, że w tym dokumencie papież zabrania rozgrzeszania ludzi należących do tajnych stowarzyszeń masońskich wszystkim spowiednikom i wszystkim biskupom, a także zobowiązuje swoich następców na urzędzie Biskupa Rzymskiego, aby tak postępowali, chyba że dojdzie do nawrócenia i nawrócony człowiek poprosi o sakrament pokuty w sytuacji zagrożenia życia.

Przypomnę również o drugim dokumencie uzupełniającym cytowaną przez Pana redaktora Konstytucję Apostolską również ma rangę bulli. Jest to bulla papieża Benedykta XIV z 1751 roku „Providias Romanorum Pontificum”. Dokument ten rozszerzał analitycznie wątki poruszone przez Klemensa XII i podtrzymywał w całości wszystko to, co zapisano w bulli „In eminenti apostolatus specula”.

Pozwolę sobie zauważyć jeszcze jedną kwestię, mianowicie: Kościół zwracał uwagę przede wszystkim na to, że koła masońskie wyraźnie szły w kierunku proklamowania religii naturalnej, religii poddanej racjonalizmowi i zacierającej różnice między ortodoksją a herezją tak, aby umożliwić przynależność ludzi różnych wyznań do lóż. Był to jeden z głównych powodów zainteresowania Stolicy Apostolskiej ruchem masońskim w imię troski o czystość doktryny.

Masoni nie nawoływali bezpośrednio do zniesienia moralności tak jak robi to współczesny liberalizm. Wolnomularze w XVIII wieku starali się ukryte cele propagować pod hasłem akceptacji panujących (i wywodzących się z chrześcijaństwa) norm moralnych – z wyjątkiem zasady wolności religijnej. Natomiast nie było dla Kościoła obojętne to, że ruch ten jest nie do pogodzenia z wiarą katolicką i stanowi zagrożenie dla tej wiary, wprowadzając zatarcie granic między herezją a ortodoksją. Próbując obejść dogmaty – wyraźnie neguje naukę o Bogu jako Opatrzności idąc w kierunku deizmu, czyli z jednej strony nie negując faktu stworzenia świata i istnienia Stworzyciela, ale z drugiej nie przyjmując nauki o tym, że Stwórca rządzi stworzeniem i jest Panem historii.

 

Klemens XII zwraca uwagę, że cały czas docierają do niego informacje, że loże masońskie przyjmując nowych członków każą im kłaść prawą rękę na Biblii i na Biblię składać przysięgę. Czy rzeczywiście tak było?

Tak, aczkolwiek wielokrotnie ta przysięga była składana w sposób sprzeczny z wiarą. Trzeba bowiem pamiętać, że wśród masonów byli przecież także ateiści, deiści i inni wywrotowcy. Podkreślę raz jeszcze: ruch wolnomularski nie wystartował z ideą zniesienia religii jako takiej, tylko proponował adaptację religii do filozofii oświeceniowej. Miała to być „religia w obrębie samego rozumu”, że odwołam się do słów Immanuela Kanta.

 

Czy znane są przypadki, aby Klemens XII albo ówcześni biskupi korzystali z ekskomuniki dla masonów?

Oni zostali ekskomunikowani latae sententiae. Z woli Klemensa XII. Z ekskomunikami zadeklarowanymi było różnie – w zależności od sytuacji, bo chociaż Kościół nie wahał się wówczas stosować kanonicznych sankcji karnych wobec osób duchownych, to korzystał z nich ostrożnie. Niestety trzeba jednak pamiętać, że do masonerii przystąpiła część hierarchii. W dobie Oświecenia poziom wierności ortodoksji u hierarchii uległ zasadniczemu obniżeniu. Doktryna głoszona ze Stolicy Apostolskiej nie zawsze pociągała za sobą konsekwentne działania dyscyplinarne. Dodajmy jeszcze, że udowodnienie komukolwiek przynależności do wolnomularstwa jest niełatwe z powodu tajności organizacji. 

 

Był on porównywalny z dzisiejszym?

Nie podjąłbym się odpowiedzieć „TAK” na Pana pytanie, ponieważ mamy tutaj dwie różne sytuacje. Obecnie trwa rewolucja totalna, a Kościołem rządzą ludzie mówiący to, co każdy słyszy i nie ma sensu tego cytować. Mamy do czynienia z rewolucją negującą i nie tylko dotychczasową naukę o Kościele, naukę społeczną, naukę moralną, a nawet i dogmaty.

Obecna rewolucja poszła dużo, dużo dalej niż rewolucja XVIII wieku, która ugodziła w Kościół, ale go nie złamała. Proszę zważyć, że w XVIII wieku niewierzący biskup nie wykazywał się inicjatywą, żeby głosić poglądy sprzeczne z nauczaniem Kościoła, choćby dlatego, że zostałby upomniany przez Stolicę Apostolską. A jeszcze bardziej dlatego się nie „wychylał”, gdyż zagadnienia religii go po prostu mało obchodziły. Skandaliczne życie prymasa Polski Gabriela Podoskiego jest tu dobrym przykładem. Zamiast troski o sprawy wiary „postępowy” biskup działał w tajnych stowarzyszeniach, a na troskę o Kościoła nie miał czasu…

Dzisiaj zaś mamy do czynienia z zerwaniem jedności i ciągłości nauczania Kościoła. W Polsce episkopat zachowuje się jeszcze normalnie, ale w takich krajach jak Niemcy mamy silny zryw ku rewolucji. W innych episkopatach występują niszczące podziały (jak np. Stanach Zjednoczonych). Padają wciąż nowe skandaliczne wypowiedzi rejestrowane przez media i idące świat. Stolica Apostolska praktycznie nikogo nie upomina i nie reaguje.

Obecnie mamy więc nową jakość w porównaniu z wiekiem Oświecenia, chociaż słusznie kojarzy się on konserwatywnym katolikom źle jako czas ofensywy antykatolickiej na całej linii. Finałem tego wszystkiego była oczywiście Rewolucja Francuska z jej zatrutymi owocami. Cała filozofia XVIII wieku i Oświecenia jest zwrócona przeciwko dogmatyce katolickiej, przeciwko nauczaniu Kościoła i w ogóle przeciwko religii jako takiej. W gruncie rzeczy zastąpić ją miał kult idei postępu.

Oświecenie jest punktem odniesienia dla wszystkich, którzy próbują budować współcześnie świat bez Boga. W dyskursie publicznym o historii Europy, który jest modelowany przez budujących dzisiaj europejskie „superpaństwo”, historia Starego Kontynentu rozpoczyna się od Oświecenia. Potem mówi się coś niecoś o romantyzmie, następnie o Marksie i międzynarodowym ruchu robotniczym, o liberalizmie jako wielkim ruchu na rzecz emancypacji jednostki ludzkiej no i w końcu o totalitaryzmie i dwóch wojnach światowych, które były nieszczęściem, ale na to ludzkość znalazła remedium w postaci Unii Europejskiej. Taka jest wizja historii. Na wystawie w tzw. Domu Historii Europejskiej nie było w ogóle śladu wspomnienia o chrześcijaństwie. Owszem pojawił się wizerunek jednego tylko papieża. Był to Pius XII. A to dlatego, że w r. 1957 pobłogosławił założenie EWG na konferencji w Rzymie. W zasadzie pozostaje to wszystko dosyć śmieszne, ale mało komu powinno być do śmiechu.

 

Po tym krótkim wstępie przejdźmy do sprawy Sejmu Wielkiego i Konstytucji 3 maja. Czy można postawić tezę, że masoni z całego ówczesnego świata europejskiego byli zainteresowani tym, co dzieje się w Polsce?

Rzeczpospolita w tym przełomowym i niestety końcowym momencie swoich dziejów była pod obserwacją czynników zagranicznych. Jest faktem bezspornym, że nie przystawała do Europy Oświecenia jako państwo katolickie. Nikt tego nie kwestionuje. Masoni, którzy przybywali do Polski w czasie obrad Sejmu Wielkiego, przybywali do Polski głównie z Francji. Stanowili oni część europejskich powiązań wolnomularskich. To, że tym kołom przyświecała idea propagowania ideologii stowarzyszeń wolnomularskich jest kwestią bezsporną. Elity Polski oświeceniowej, elity Polski stanisławowskiej w znacznej mierze ulegały tym wpływom.

Natomiast tajne stowarzyszenia masońskie przychodzą do Polski z niewielkim opóźnieniem i bardzo intensywnie się rozwijają. Ale raczej nie można mówić, że masoneria stanowiła jakąś jedną wielką siłę sprawczą mającą określony cel w walce o Polskę. Wystarczy wspomnieć, że podczas Sejmu Wielkiego do masonerii należeli z jednej strony tacy przywódcy obozu patriotycznego jak Ignacy Potocki – mąż stanu dużego formatu – oraz Szczęsny Potocki – marszałek konfederacji targowickiej i człowiek będący emblematyczną postacią zdrady ojczyzny. Stanisław August już jako król przystąpić miał do masonerii w 1777 roku, czyli 13 lat po wstąpieniu na tron Polski.

 

Zrobił to jawnie, czy tajnie?

Tajnie. Wstąpienie jest z zawsze tajne. Ci, którzy uważają, że Konstytucja Majowa, którą słusznie się szczycimy, była dziełem wolnomularzy i powołują się na to, że do masonerii należeli jej twórcy – nie dostrzegają, że wolnomularze tworzyli też kierownictwo Konfederacji Targowickiej. To prawda, że oprócz króla do tajnych stowarzyszeń należał ksiądz Scipione Piattoli, czyli prywatny sekretarz króla, a także marszałkowie Konfederacji koronnej i litewskiej Stanisław Małachowski i Kazimierz Nestor Sapieha. Ten ostatni był nawet wielkim mistrzem loży Wielkiego Wschodu. To samo wreszcie powiedzieć trzeba o czołowych pisarzach politycznych polskiego Oświecenia – Hugonie Kołłątaju i Stanisławie Staszicu.

Dzieło Konstytucji było dziełem ludzi istotnie przynależących do tajnych stowarzyszeń, ale szczerze mówiąc nie da się doczytać w treści tej ustawy zasadniczej postanowień stanowiących zdeformowanie czegokolwiek w duchu ideologii masońskiej. Idea Najwyższej Opatrzności, taka jaka jest wyrażona w uchwale o świątyni-votum, była przez niektórych tłumaczona, że sugeruje to wpływ wolnomularski, ale w mojej ocenie to za daleko idące stwierdzenie. Tu niewątpliwie chodziło o Boga i Jego Opatrzność, co jedna zwraca się przeciw deizmowi. To nie był pogląd deistyczny.

 

Występuje teza o sprawczej roli masonerii w doprowadzeniu do upadku Rzeczypospolitej.

Z tego były wyprowadzane w historiografii bardzo daleko idące wnioski. Przed wojną historyk Kazimierz Marian Morawski wystąpił z tezą, którą w r. 1936 zawarł tezę o masonerii jako źródle rozbiorów Polski. Jednak prawdę mówiąc niczego w niej nie wykazał poza podaniem tylko bezspornych faktów przynależności do masonerii różnych dostojników i dyplomatów, takich jak choćby wielka postać Europy Oświecenia, czyli Fryderyk II, który istotnie odgrywał doniosłą, sprawczą rolę w przygotowaniu pierwszego rozbioru Polski, co udało mu się osiągnąć dzięki akceptacji tego pomysłu i decydującego impulsu, jaki wyszedł z Rosji.

W książce prof. Henryka Kocója pt. „Dziedzictwo Konstytucji 3 Maja”, która ukazała się nakładem wydawnictwa ARCANA jest fragment, w którym możemy przeczytać, że główni rozgrywający w czasie tworzenia Konstytucji 3 Maja chcieli ściągnąć do Polski jak najwięcej obserwantów m.in. z Francji. I taki obserwant faktycznie przybył z Francji do Polski. A ponieważ był to mason, ale nie jakobin – zostało uznane to za sukces. Czy faktycznie był to sukces?

Zapewne. Tu jednak pamiętajmy, że kiedy trwała rozstrzygająca batalia o Konstytucję Majową idee jakobińskie nie odgrywały większej roli jako punkt odniesienia. Sama Francja przeszła na ustrój monarchii konstytucyjnej dopiero we wrześniu 1791 r. a więc parę miesięcy po przełomie w Polsce w maju tego roku. Nikt naonczas nie brał w rachubę takich wydarzeń jakie czekały Francję. Na jakobinów owszem, oglądać się mogli niektórzy Polacy ale dopiero podczas Powstania Kościuszkowskiego.

 

Czy biskup mógł nałożyć ekskomunikę na biskupa masona?

Biskup na biskupa nie, ale Stolica Apostolska jak najbardziej. Jeśli zaś chodzi o biskupa miejsca, ordynariusza miejsca to mógł on nałożyć ekskomunikę na każdego podległego mu kapłana zgodnie z prawem kościelnym. Bulla „In eminenti apostolatus specula” oraz bulla „Providas Romanorum Pontificum” wyraźnie do tego wzywają i zobowiązują pod rygorem wierności Stolicy Apostolskiej wszystkich biskupów na świecie. Niestety te zalecenia były niewątpliwie wówczas omijane, ograniczane i stosowane selektywnie. Jeśli biskup był wolnomularzem to w ogóle nie miały racji bytu, bo czegóż można było oczekiwać od takiego człowieka? Że ukarze swoich braci? Warto wspomnieć, że wolnomularzem był prymas Polski Michał Poniatowski.

Sugeruje Pan, że niektórzy biskupi bardziej wierzyli w masonerię niż w Chrystusa?

Tego nie wiem, ale w wielu wypadkach tak to wyglądało. Niektórzy mogli ukrywać swoje właściwe poglądy starając się jedynie wizualnie odgrywać rolę pasterza powierzonej sobie diecezji. Stolica Apostolska nie posiadała środków egzekutywy, żeby zdjąć takich ludzi ze stanowiska. W dobie Oświecenia nie byłoby to zresztą możliwe.

 

Chciałbym się jeszcze poprosić, aby odniósł się Pan do stwierdzenia twórców Konstytucji, że „Państwo polskie jest państwem, w którym obowiązuje święta wiara katolicka”. Obecnie pojawiają się interpretacje, że to tylko ładne stwierdzenie mające być zasłoną dymną, ponieważ przygotowano rozwiązanie na wzór anglikanizmu – ogłoszenie króla głową Kościoła i robimy co chcemy.

Uznanie religii katolickiej za panującą było absolutną koniecznością. Trudno sobie wyobrazić, aby to postanowienie nie padło. Po prostu nie zostałoby przyjęte przez społeczeństwo szlacheckie. Państwo nie mogło ogłosić się jako religijnie pozbawione tożsamości. To było wprost niewyobrażalne. Natomiast supozycje zawarte w Pańskim pytaniu nie są nieuprawnione. Polska była blisko ustanowienia tzw. Kościoła narodowego, ale dwa wieki wcześniej – za panowania Zygmunta Augusta, kiedy bardzo poważna i wpływowa część elity politycznej chciała wypowiedzieć posłuszeństwo Stolicy Apostolskiej i wprowadzić tzw. Kościół narodowy ogłaszając polskiego monarchę głową tegoż Kościoła.

Byłaby to narodowa tragedia i chyba słuszne jest przypuszczenie, że Jakub Uchański, czyli ówczesny prymas, jako człowiek w gruncie rzeczy „letni” pod względem religijnym sprzyjał tej koncepcji. Czy w dobie Oświecenie taka idea była jednak na poważnie studiowana przez kogoś spośród czołowych statystów polskich, czyli mężów stanu Sejmu Czteroletniego? Nie wydaje mi się, aby tak było. Co więcej, jak trafnie napisał Richard Butterwick, ani idea sekularyzacji realizowanej przez państwo, ani idea rozszerzenia władzy państwowej kosztem Kościoła nie powstały w tej przełomowej dobie. Może warto jeszcze dopowiedzieć, że absolutyzm oświecony w Austrii wydał józefińskim – czyli projekt podporządkowania Kościoła państwu i maksymalnego skrępowania go przez państwo. Ale w Polsce nikt nie zgłaszał takich idei, bez względu na to czy miał za sobą akces do wolnomularstwa, czy też nie.

 

Dopowiem tylko, że współcześnie tłumaczy się to faktem, że Kościół w Polsce w XVIII wieku nadal miał pieniądze, więc utworzenie tzw. Kościoła narodowego oznaczałaby przejęcie tych pieniędzy.

Chciałbym zobaczyć suche fakty, a nie tylko domysły pozwalające podeprzeć tego typu twierdzenia. Moim zdaniem raczej jeśli już, to elity oświeceniowe w znacznej części miały taki pogląd na religię jak elity na zachodzie, czyli że to jest przeżytek, że to jest element świata, który odchodzi w przeszłość etc. Gdyby w Konstytucji nie było stwierdzenia, że święta religia katolicka jest religią panującą w RP, to ustawa zasadnicza nie miałaby szans na przyjęcie przez szlachecki ogół. Trzeba jeszcze dodać, ponieważ wydaje mi się to ważne, że mimo knowań wrogów wewnętrznych, i mimo tragedii jaka się stała, czyli stworzenie konfederacji targowickiej pod protektoratem Rosji, sejmiki w ogromnej większości zatwierdziły postanowienia Konstytucji 3 Maja.

Dzisiaj można pisać i mówić różne rzeczy. Coraz częściej pojawiają głosy, że właściwie Katarzyna II miała rację, bo w Polsce był jakobinizm. Jeśli to pisze Polak, to są to dla mnie słowa wstrząsające. To nie tylko totalne kłamstwo, ale też przejaw niewyobrażalnej głupoty. Do jakobinizmu w Polsce w 1791 roku droga była tak daleka jak stąd na księżyc, więc zalecałbym podchodzić bardzo ostrożnie do tego typu rewelacji. Nie szedłbym w tym kierunku, bo to droga donikąd.

Drugi punkt, który ma sugerować, zdaniem niektórych, że Konstytucja 3 Maja to dzieło masonów, to zapis mówiący, iż Królem Polski będzie „elektor dzisiejszy saski”.

No tak. Ale co z tego?

Sasi to masoni.

Elektor saski Fryderyk Saski istotnie był wolnomularzem. Ale August II, choć prowadził się w sposób niezwykle daleki od tego, co nakazuje Kościół, to jako głowa państwa poprowadził pierwszą pielgrzymkę na Jasną Górę. Nawet jeśli zrobił to jedynie ze względów politycznych, ma to swoje duże znaczenie historyczne i słusznie jest wspominane. Co do decyzji Sejmu, to przede wszystkim była ona motywowana tym, że coś narodowi szlacheckiemu trzeba było powiedzieć i to w warunkach, kiedy nie miał legalnego potomstwa Stanisław August, a wolna elekcja zostaje zniesiona. Była to trudna decyzja. Wszystkie znane mi poglądy historiograficzne skłaniają się raczej ku twierdzeniu, że była z jednej strony odważna, świadcząca o radykalizmie reformatorskim, ale niekonieczna, ponieważ wolna elekcja jako swoiste dobro była silnie zakorzeniona w świadomości narodu szlacheckiego i kiedy ją zabierano jako prawo to w ten sposób podkopywano zaufanie do tradycyjnych wolnościowych instytucji. W tej sytuacji dawano przekaz nawiązujący do popularności Sasów w społeczeństwie szlacheckim.

Nie bez znaczenia było i to, że tron w drodze dziedziczenia przeszedłby na męża córki elektora Marii Nepomuceny, a to Sejm dobrać miałby jej męża w przyszłości. Obecnie obu królów Polski z tej dynastii zbytnio się nie ceni wśród Polaków, ale wówczas było to dobrze ocenianie przez społeczeństwo szlacheckie i kojarzyło się z czasami spokoju, a panowanie Stanisława Augusta jako epoka wielkich wstrząsów historycznych i to na niekorzyść naszej Ojczyzny.

 

Pojawia się twierdzenie, że pierwsza polska ustawa zasadnicza została stworzona przez masonów…

Cóż, proszę zważyć, że najczęściej ci, którzy mówią tak, to krytycy Oświecenia i konserwatyści, ale to tylko jedna narracja. Mamy bowiem i drugą. Ta zaś głosi, że „to właśnie wolnomularstwu Polska zawdzięcza wiele największych osiągnięć: od reform Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3 Maja”. Niedawno w każdym razie takie słowa mogłem przeczytać w internecie.

Cóż na to odpowiedzieć? Skoro masonerii zawdzięczać mamy Sejm Wielki i Ustawę Majową, to również i Targowicę… Moim zdaniem nie ma sensownego powodu, aby takie rozumowanie przyjąć. To do niczego nie prowadzi. Polska Ustawa Rządowa nie ma w swych postanowieniach kardynalnego postulatu Oświecenia francuskiego czy amerykańskiego o wolności myśli. Idee jej twórców tym między innymi się różnią od myśli amerykańskich ojców założycieli (protestantów i wolnomularzy). Ów stan rzeczy jest argumentem na rzecz starej tezy o umiarkowaniu polskiego Oświecenia – na tle Zachodu.   

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij