31 lipca 2023

Proces synodalny Kościoła katolickiego – jeżeli trzymać się litery jego oficjalnych dokumentów – jest oparty na potężnej manipulacji pojęciowej. Z dokumentu na dokument zaostrza się radykalnie ekumeniczny charakter synodalności, który – jak wskazują same teksty – ma ostatecznie rozsadzić dotychczasowy kształt katolicyzmu.

Najważniejsze fakty:
– dokumenty synodalne przedstawiają fałszywe rozumienie Kościoła jako „rozszerzonego” Ludu Bożego, włączając w to niekatolików;
– Kościół synodalny został zdefiniowany jako w sposób konieczny obejmujący „wszystkich ochrzczonych”;
– „wszyscy ochrzczeni” mają mieć moc decydowania o doktrynie i moralności;
– prymat biskupa Rzymu ma zostać „synodalnie przemyślany” tak, by biskup ów po prostu akceptował decyzje doktrynalne i moralne tego rozszerzonego „Ludu Bożego”;
– w efekcie powstanie Kościół Synodalny przełamujący granice między katolicyzmem a schizmą i herezją.

Synod Ludu Bożego, a nie Synod Biskupów
20 czerwca Stolica Apostolska opublikowała dokument roboczy na Zgromadzenie Synodu Biskupów w Rzymie w październiku tego roku – Instrumentum laboris. Wbrew nazwie, papież powołał na zgromadzenie także osoby niebędące biskupami, w tym świeckich. Sam pozwolił sobie na taki krok w konstytucji Episcopalis communio z 2018 roku. W praktyce oznacza to, że Synod Biskupów nie jest już dłużej Synodem Biskupów, ale – jeżeli mamy trzymać się pojęć współczesnej eklezjologii – Synodem Ludu Bożego. Wprawdzie organizatorzy zapewnili, że rozwiązanie ma charakter eksperymentalny i stąd temporalny, ale trudno wyobrazić sobie, by raz wprowadzeni świeccy zostali później z Synodu Biskupów wyrzuceni; należy się raczej spodziewać, że ich udział w Synodzie stanie się permanentny, a co za tym idzie instytucja Synodu Biskupów de facto przestanie istnieć, ulegając wewnętrznemu przekształceniu „w kluczu synodalności”.

Wesprzyj nas już teraz!

Logika dokumentów synodalnych – o czym zaraz w szczegółach – wskazuje jednak, że udział księży, zakonnic i osób świeckich w Synodzie nie jest ostatnią zmianą. Kolejnym krokiem powinno być dopuszczenie do udziału w obradach Synodu również niekatolików. Na taki rozwój idei synodalnej jednoznacznie wskazuje wspomniany dokument Instrumentum laboris. Temu problemowi poświęcimy poniższą analizę.

Kto jest Ludem Bożym? Problem niekatolików
U progu procesu synodalnego – otwartego w 2021 roku – Sekretariat Synodu opublikował dwa dokumenty, „Dokument przygotowawczy” oraz „Vademecum synodalne”. Portal PCh24.pl jako jedno z nielicznych mediów w Polsce szczegółowo przeanalizował te pisma. Zostały opisane również w głośnej broszurze Stowarzyszenia ks. Piotra Skargi pt. „Synodalność. Koniec Kościoła jaki znamy?”, która trafiła jeszcze w 2021 roku do ponad 20 tysięcy księży i wielu tysięcy świeckich katolików.

Oba wzmiankowane dokumenty synodalne prezentowały bardzo niejasne rozumienie tego, kogo obejmuje kategoria Ludu Bożego.

Sobór Watykański II wprowadził ten termin przede wszystkim w konstytucji dogmatycznej Lumen gentium. W punkcie 13 tej konstytucji wskazano jednoznacznie, że Lud Boży jest tożsamy z Kościołem katolickim („A ponieważ Królestwo Chrystusowie nie jest z tego świata [por. J 18, 36], przeto Kościół, czyli Lud Boży…”). W tym samym punkcie Ojcowie Soborowi pisali o „katolickiej jedności Ludu Bożego”, wskazując, że wszyscy ludzie są do niej „powołani” oraz „w różny sposób” przyporządkowani. Co oczywiste, możemy mówić wyłącznie o potencjalnym udziale niekatolików w Ludzie Bożym; niektórzy niekatolicy mogą być bliżej, a inni dalej (lub nawet całkowicie daleko) od zrealizowania tego potencjału. W każdym razie konstytucja Lumen gentium II Soboru Watykańskiego utożsamia Lud Boży z Kościołem. Dopiero w toku posoborowych interpretacji utrzymanych w duchu progresistowskim próbowano nadawać konstytucji inny sens; tym jednak nie będziemy się tu zajmować. Nauczanie soborowe samo w sobie jest w tym aspekcie oczywiste; powtórzmy je raz jeszcze: Lud Boży to Kościół katolicki.

Lud Boży a zmysł wiary
Konstytucja Lumen gentium mówi też o zmyśle wiary Ludu Bożego – sensus fidei. W punkcie 12 Ojcowie Soboru napisali, że sensus fidei ujawnia się, „gdy poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich” zachodzi „powszechna zgodność w sprawach wiary i obyczajów”. Innymi słowy, Lud Boży – czyli Kościół katolicki – partycypuje w sensus fidei na gruncie wewnętrznej dynamiki, relacji między pasterzami a wiernymi. Wynika z tego w sposób oczywisty, że Lumen gentium opisuje sensus fidei tylko i wyłącznie w kontekście katolickim. Nie ma tu przestrzeni dla innej interpretacji. Nauczanie o sensus fidei ma wielką wartość: decyzje doktrynalne w Kościele nie powinny zapadać autorytarnie. Przykładem zastosowania nauki o sensus fidei w praktyce było choćby ogłoszenie konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus przez Piusa XII w 1950 roku przedstawiającego prawdę dogmatyczną o wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny; przygotowując się do publikacji tego dokumentu Pius XII poprosił biskupów całego świata o zreferowanie wiary, jaką wyznają w tym zakresie wierni powierzeni ich pieczy.

Sensus fidei Ludu Bożego ma zatem duże znaczenie pod kątem autentycznego rozwoju katolickiej doktryny. Pisze zresztą o tym wprost dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej pt. „Sensus fidei w życiu Kościoła”, który w pkt. 74 stwierdza: sensus fidei „może być ważnym czynnikiem w rozwoju doktryny” i że Magisterium „powinno odwoływać się do zmysłu wiary Kościoła jako całości”.

Jednak Synod o Synodalności przedstawia nauczanie Kościoła katolickiego na te tematy w sposób zafałszowany.

Synodalne fałszerstwo
W „Dokumencie przygotowawczym” z 2021 roku w punkcie 28 mówi się o perspektywie „życia wewnętrznego Kościołów partykularnych”. Tekst przekonuje, że „perspektywa ta obejmuje również relacje i wspólne inicjatywy z naszymi braćmi i siostrami innych wyznań chrześcijańskich, z którymi dzielimy dar tego samego chrztu”.

W tym miejscu widzimy bardzo niebezpieczne uproszczenie. Jest prawdą, że „przez chrzest zostajemy wyzwoleni od grzechu i odrodzeni jako synowie Boży, stajemy się członkami Chrystusa oraz zostajemy wszczepieni w Kościół i stajemy się uczestnikami jego posłania” (Katechizm 1213). Z drugiej strony, wiara konieczna do chrztu ma wymiar wspólnotowy i jest zaczątkiem, który ma się rozwijać (Katechizm 1253). Jest oczywiste, że wspólnoty niekatolickie nadużywają łaski chrztu: otrzymaną łaskę wykorzystują do uformowania ochrzczonego we wierze, która w różnych aspektach jest fałszywa. W tym sensie nawet jeżeli wszyscy ochrzczeni są „wszczepieni w Kościół”, to opisywanie tego wszczepienia bez różnicowania pomiędzy dorastającymi w prawdziwej a w fałszywej wierze jest manipulacją.

Tymczasem drugi dokument synodalny z roku 2021, „Vademecum”, w punkcie 2.1 powiada: „Wszyscy ochrzczeni wspólnie stanowią podmiot sensus fidelium, żywego głosu Ludu
Bożego”. Jeżeli określenie „wszyscy ochrzczeni wspólnie” mielibyśmy interpretować w sposób zawężony, z domniemanym „wszyscy ochrzczeni… w Kościele katolickim” byłoby to bliższe prawdy. Niestety, poczynienie takiego założenia hermeneutycznego byłoby przedwczesne.

„Vademecum” pisząc o sensus fidei odwołuje się szereg razy do wspomnianego już dokumentu „Sensus fidei w życiu Kościoła” z 2014 roku. Tekst ten jest głęboko rozdwojony.

Z jednej strony opisuje sensus fidei w sensie ściśle katolickim. Prezentuje cały katalog warunków, które są konieczne dla autentycznej partycypacji w sensus fidei. To między innymi przystępowanie do sakramentów, życie modlitwy, wierność wobec nauczania Kościoła. W praktyce nikt, kto nie jest katolikiem, nie może spełnić tych warunków; w szczególnych sytuacjach „blisko” ich spełnienia mogą być wyłącznie niektórzy chrześcijanie prawosławni, o ile mają w sobie postawę przychylną wobec Kościoła katolickiego. „Bliskość” nie oznacza jednak udziału: dokument nie wskazuje nigdzie na stopniowalność tej partycypacji.

Z drugiej strony w tym samym dokumencie twierdzi się, jakoby w sensus fidei mogli uczestniczyć również niekatolicy. W punkcie 86, II czytamy: „Czy powinno się uważać, że oddzieleni chrześcijanie w jakiś sposób partycypują i mają wkład do sensus fidelium? Odpowiedź jest niewątpliwie twierdząca. Kościół katolicki uznaje, że «liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy» można odnaleźć poza jego widzialnymi granicami oraz że «pewne aspekty chrześcijańskiej tajemnicy są czasem ukazane bardziej wyraziście» w innych wspólnotach, oraz że dialog ekumeniczny pomaga mu pogłębić i wyjaśnić jego własne rozumienie Ewangelii”.

Czytelnik zechce zwrócić uwagę: niekatoliccy chrześcijanie uczestniczą w sensus fidei… „w jakiś sposób”. Rodzi się oczywiste pytanie: jak można przedstawiać tak doniosłe prawdy doktrynalne tak niejasno?  Co to właściwie znaczy, że uczestniczą w sensus fidei „w jakiś sposób”?

Dokument przedstawia tutaj dwa cytaty; pierwszy pochodzi z Lumen gentium 8, drugi z encykliki Ut unum sint 14 św. Jana Pawła II. Do doniosłe dokumenty, więc pozornie ich wartość dowodowa jest duża. Problem w tym, że cytaty są wyrwane z kontekstu.

Zacytowany passus Lg 8 brzmi w całości: „Kościół ten [scil. Kościół Chrystusowy], ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie (communio), choć i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej”.

Zgodnie z tym zdaniem, poza Kościołem istnieją „liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy”, które winny jednak nakłaniać do jedności katolickiej. W jaki sposób z faktu istnienia tych pierwiastków ma wynikać, że członkowie wspólnot, o których mowa, partycypują w sensus fidei? Tekst Lg 8 w ogóle tego nie dotyczy.

Z kolei passus encykliki Ut unum sint 14 brzmi w całości: „Kościół już został dany i dlatego żyjemy już teraz w czasach ostatecznych. Elementy tego Kościoła już nam danego istnieją «łącznie i w całej pełni» w Kościele katolickim oraz «bez takiej pełni» w innych Wspólnotach, w których pewne aspekty chrześcijańskiej tajemnicy są czasem ukazane bardziej wyraziście. Ekumenizm stara się właśnie sprawić, aby częściowa komunia istniejąca między chrześcijanami wzrastała ku pełnej komunii w prawdzie i miłości”.

Czy słowa mówiące o „bardziej wyrazistym” ukazywaniu „pewnych aspektów” chrześcijańskiej tajemnicy mogą uzasadniać twierdzenie o uczestnictwie niekatolików w sensus fidei? Św. Jan Paweł II nie o tym pisał. Te słowa mają w tekście pomocniczy charakter; jego celem jest wskazanie na możliwość dialogu ekumenicznego, który będzie ostatecznie dążyć do włączenia innych wspólnot chrześcijańskich do Kościoła katolickiego, w którym Kościół Chrystusowi istnieje „łącznie i w całej pełni”.

Dokument „Sensus fidei w życiu Kościoła” stawiając sobie pytanie o relację między sensus fidei a ekumenizmem, jeżeli chciałby zachować uczciwość, winien przyznać, że ta rzeczywistość jest nierozpoznana. Zamiast tego, najwyraźniej poddając się swoistej ekumenicznej poprawności eklezjalnej, stwierdził, że „bez wątpienia” taka relacja istnieje, dowodząc tego w sumie przypadkowymi zdaniami wyrwanymi z kontekstu dokumentów Soboru i św. Jana Pawła II. W ten sposób nie tworzy się teologii ani żadnej nauki; tak można zbudować jedynie ideologię.

Jak widać, jest to próba osiągnięcia nowego poziomu „ekumenizmu” metodą faktów dokonanych. Sztucznie „rozszerza się” kategorię Ludu Bożego tak, aby objęła również niekatolików. A skoro Lud Boży partycypuje w sensus fidei, to niekatolicy również.

Tymczasem wszystko to ma swoje ogromne konsekwencje. W Instrumentum laboris z 20 czerwca 2023 roku perspektywa synodalnego ekumenizmu jest bowiem niezwykle silnie rozdmuchana. W punkcie „B 1.4, a” czytamy: „Ekumeniczne implikacje zobowiązania do budowania Kościoła synodalnego są różne: w jednym chrzcie wszyscy chrześcijanie uczestniczą w sensus fidei, czyli nadprzyrodzonym zmyśle wiary (por. LG 12), dlatego w Kościele synodalnym wszyscy muszą być z uwagą słuchani”. Wynika z tego, zupełnie wprost, że w Kościele synodalnym udział w sensus fidei otrzymują wszyscy na mocy chrztu, bez większego różnicowania. Skoro wszyscy mają być słuchani, oznacza to w konsekwencji, że muszą uzyskać jakiś trwały udział w procesach synodalnych. Punkt „A1, 21” mówi wprost: „[…] autentycznie synodalny Kościół” musi obejmować „wszystkich, którzy uczestniczą w jednym chrzcie”. Innymi słowy, Kościół synodalny będzie Kościołem, w który włączeni będą obok katolików również chrześcijanie niekatoliccy.

W związku z tym można założyć, że jednym z kolejnych etapów procesu synodalnego Kościoła będzie rozmywanie granicy między katolickością a schizmą/herezją. Już dzisiaj w Kościele w wielu diecezjach całego świata wyznawana jest wiara de facto niekatolicka: biskupi, księża i wierni wyznają inne poglądy moralne i antropologiczne niż te, których naucza Kościół. Stolica Apostolska milcząco to akceptuje. Na różnorodność doktrynalna będzie postępować w „kluczu synodalnym”. Jeżeli „autentycznie synodalny” Kościół musi „obejmować wszystkich” ochrzczonych, to konkluzja jest prosta: wystarczy, że „ochrzczeni” uznają w jakiejś formie „prymat Piotra” – i zostaną skategoryzowani jako ustalona część składowa Kościoła synodalnego.

Jak to możliwe? Instrumentum laboris mówi wprost: prymat biskupa Rzymu musi zostać przemyślany. W punkcie B 2.5 mówi się o dyskusji nad „ewolucją roli biskupa Rzymu i sprawowaniem prymatu w Kościele synodalnym”, a w punkcie B 3.5 o tym, że synodalność „zmienia rozumienie… władzy Biskupa Rzymu”. Pojawiają się pytania, czy biskup Rzymu nie powinien być zobowiązany do akceptowania różnorodnych opinii wyrastających z płaszczyzny lokalnej (B 3.4)

Witamy w Kościele synodalnym: w Kościele, w którym decyzje doktrynalne i moralne zapadają na płaszczyźnie regionalnej, z udziałem już nie katolików, ale całego kolektywu „ochrzczonych”; w Kościele, w którym biskup Rzymu akceptuje tak powstającą „różnorodność” w imię wsłuchiwania się w głos rozszerzonego o niekatolików Ludu Bożego.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(48)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 031 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram