Nakładem wydawnictwa Rafael ukazała się w Polsce publikacja pt. „Kościół tchórzy” pióra Matta Walsha. Walsh jest amerykańskim prawicowym publicystą i komentatorem świata polityki, a tak właściwie – ideologii politycznych. Krytykuje postępującą dominację ideologii marksistowskiej w USA, zwłaszcza w postaci transgenderyzmu. Sam Walsh określa się przewrotnie terminem teokratycznego faszysty – tak próbują go oczerniać neomarksiści, co przyjął jako żartobliwą autodefinicję. W 2022 roku otrzymał też tytuł „Transfoba Roku”, co również nosi z dumą jak order żołnierza zasłużonego w wojnie cywilizacyjnej. Jego programy przyciągają bardzo dużą widownię, zarówno w formie audio jak i wideo. Jego kanał na YouTube ma ponad 2 mln subskrypcji, a nagrania nierzadko podobną liczbę wyświetleń.
Walsh jest praktykującym katolikiem – i jak wszyscy zaangażowani w życie Ewangelią katolicy w świecie zachodnim z bólem obserwuje kryzys, który dotknął Kościół katolicki. Jego najnowsza książka, „Kościół tchórzy”, rozpoczyna się od opisu wyobrażonej wizyty krwawych antychrześcijańskich barbarzyńców w USA. Najeźdźcy szukają katolików, których mogliby zabić. Znajdują jednak tylko popłuczyny po katolicyzmie: ludzi, którzy podają się za katolików, ale żyją całkowicie bezbożnie. Ostatecznie wikingowie odkrywają jednego jedynego prawdziwego katolika – i chcą go oczywiście zabić. Jednak reszta wspólnoty zaczyna… obrażać wierzącego, uznając go za zacofanego średniowiecznego „faszystę”, który śmie twierdzić, że wie, gdzie jest prawda. Barbarzyńcy są skonfundowani…
W książce „Kościół tchórzy” Walsh wskazuje na całą masę absurdalnych sytuacji związanych ze współczesną kondycją katolicyzmu. I nie chodzi tu bynajmniej o proste wyliczenie tego, który biskup i gdzie błogosławi związki gejowskie albo udziela Komunii świętej aborcjonistom, heretykom i poganom. To w książce też się pojawia, ale najwięcej uwagi Walsh poświęca na często kompletnie przez nas niezauważane „współczesne” formy grzechów. Ot, choćby – jak to określa – nowoczesny sposób „wystawania na rogach ulic i modlenia się na pokaz”, przed czym przestrzegał Jezus – choćby w postaci wrzucania na Instagrama, Twittera i Facebooka obrazków mających dowodzić, jak bardzo jesteśmy pobożni. Przede wszystkim jednak Walsh piętnuje nasze współczesne myślenie, nader często pseudo-katolickie, przesiąknięte herezjami, zwłaszcza – herezją modernizmu. Jego książka jest barwnie i prosto napisanym apelem do odnowy życia autentyczną Ewangelią – bez jej fałszowania przez kłamstwa herezji, mowę politycznej poprawności i ułudę roztaczaną przez nowoczesne technologie.
Lektura „Kościoła tchórzy” jest tym ciekawsza, że wiele rzeczy, które Walsh opisuje obserwując Stany Zjednoczone, w Polsce zaczyna pojawiać się właśnie teraz. Innymi słowy – to cios uderzający dokładnie tam, gdzie trzeba – i to we właściwym czasie. Warto książkę przeczytać – tym więcej, że mając nieco ponad 220 stron nie zajmie to szczególnie wiele czasu. A pożytku może dać dużo.
Paweł Chmielewski