Określenie utopia oznacza dążenie do ideału, które jednak nie poddaje się praktycznej realizacji. Zazwyczaj miało ono negatywne znaczenie wynikające z ideologicznej wizji, a nie rzeczywistości. To zaś odróżnia ją od chrześcijańskiego ideału, który stanowi ostateczny horyzont dążenia człowieka – mogący być w pełni zrealizowany w przyszłym życiu. Z drugiej strony utopia jest zawsze niezdrowa. Wskazuje na anarchistyczne i libertariańskie dążenia sprzeczne z porządkiem stworzonym przez Boga.
Rewolucje zawsze wywodzą się z utopii, poczynając od lucyferańskiego non serviam będącego macierzą wszystkich utopii w historii. Najgorsza utopia, leżąca u podstaw wszelki nowoczesnych rewolucji to utopia „szlachetnego dzikusa” pierwotnie rozwinięta przez Jeana Jacquesa Rousseau. Twierdził on, że człowiek rodzi się dobry z natury, a psuje go społeczeństwo, a więc cywilizacja. Rewolucyjne nurty używały tej utopii jako zapłonu do zmiany każdej moralnej, społecznej, politycznej i kościelnej struktury – innymi słowy każego elementu cywilizacji. Mit ten zainspirował rewolucję francuską. To nie przypadek, że Rousseau był najbardziej przywoływanym autorem w przemówienia rewolucjonistów. Oni wszyscy ogłaszali się jego uczniami. Jego popiersie intronizowano przy wejściu do Zgromadzenia Narodowego, a Robespierre posunął się nawet do proponowania publicznego kultu. Wszystko po to, by sprzeciwić się hierarchicznemu i sakralnemu porządkowi reprezentowanego przez Ancien Régime.
Wesprzyj nas już teraz!
Mit „dobrego dzikusa” odgrywa także centralną rolę w ideologii komunistycznej. Engels zaproponował tubylcze plemię jako model społeczeństwa komunistycznego. Socjalizm byłyby po prostu krokiem w kierunku powrotu do stanu dzikości, lecz na „wyższym poziomie”. Odpowiadając na oświadczenie Prokuratora Synodu Prawosławnego Konstantyn Pobedonostsev, że bolszewizm prowadzi z powrotem do barbarzyństwa, Leon Trocki powiedział, że był on jedyną osobą w starym carskim świecie, który zasiał ziarno tego trendu.
Z kolei rewolucja 1968 określana mianem rewolucji kulturowej dała początek hipisowskiemu typowi człowieka, będącego nowoczesną wersją „szlachetnego dzikusa”. „Kulturowa rewolucja oznacza tak naprawdę rewolucję w sposobach odczuwania, działania i myślenia, rewolucję w sposobach życia, krótko mówiąc rewolucję cywilizacji” podkreślił Pierre Fougeyrollas.
Mit szlachetnego dzikusa wślizgnął się również do nadchodzącego Dokumentu Przygotowawczego nadchodzącego Synodu Biskupów w regionie Panamazonii. Jak czytamy w nim „Dla tubylczych ludów Dorzecza Amazonii dobre życie pochodzi od życia w komunii z innymi ludźmi, ze światem, ze stworzeniami ich środowiska i ze Stwórcą. Ludy tubylcze w rzeczywistości żyją w ramach domu stworzonego przez Boga i przekazał im w darze: Ziemi. Ich rozmaite duchowości i wierzenia motywowały ich do życia w komunii z ziemią,, wodą, drzewami zwierzętami oraz z dniem i nocą.
Mądrzy starcy określani zamiennie jako payés, mestres, wayanga albo szamani „wraz z innymi promują harmonię ludzi żyjących wspólnie z kosmosem i sobą nawzajem”. Ludy tubylcze są – wedle dokumentu – „żywym przypomnieniem misji, którą Bóg powierzył nam wszystkim: obrony naszego wspólnego domu”.
Dokument Przygotowawczy unika mówienia, że „payés, mestres, wayanga czy szamani” to po prostu plemienni czarownicy. Innymi słowy proponuje przypuścić, że pogańska i immanentystyczna duchowość amazońskich plemion stworzy coś, co określają „Kościołem z amazońską twarzą”.
Według kościelnego dokumentu dziś nie istnieje już potrzeba nawrócenia rozumianego jako porzucenie grzechu w celu praktykowania tej nowej amazońskiej duchowości. Tym, czego natomiast rzekomo nam potrzeba jest „nawrócenie pastoralne i ekologiczne” oparte na uczuciach żywionych wobec natury (ang. based on feeling one with nature).
W myśl zaskakującego dokumentu Kościół nie może ewangelizować tych ludzi, to znaczy zachęcać ich do przyjęcia wiary katolickiej. Ma za to czerpać „płynącą od przodków wiedzę” amazońskich populacji adaptując nowe style życia i sposoby produkcji ekonomicznej. Wątpliwa z naukowego punktu widzenia idylliczna wizja amazońskich tubylców jest zmanipulowana, by podać w wątpliwość wiele katolickich zasad.
Dokument przygotowawczy proponuje zatem ponowne przemyślenie samej natury Kościoła, jego liturgii, tajemnic i sakramentów.
O co więc w tym wszystkim chodzi? Krótko mówiąc: o stworzenie nowego Kościoła.
panamazonsynodwatch.com
Julio Loredo