Zwolennicy reżimu sanitarnego prześcigają się w pomysłach na uprzykrzenie życia Polakom sceptycznym wobec masowych szczepień. Do chóru dołączył również przywódca ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz.
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego w rozmowie z Polsat News został spytany o kwestię obligatoryjności przyjmowania zastrzyków przeciwko Covid-19, za czym opowiedział się ostatnio między innymi wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.
Wesprzyj nas już teraz!
– Coraz więcej osób tak mówi u nas w środowisku. Zawsze jestem zwolennikiem zachęcania, nawet takiego pokazania dobrodziejstwa tego – odparł Kosiniak-Kamysz. – Ja bym powiedział tak: jeżeli ktoś się zaszczepi, to nie będą go obowiązywały żadne lockdowny. Będzie mógł normalnie funkcjonować. Jeżeli się nie zaszczepi, będzie miał lockdown całkowity.
Lider PSL usiłował być zabawny i sprowadzić wątpliwości dotyczące genetycznych zastrzyków do kategorii groteski. Chociaż jest lekarzem, podobnie jak wielu innych polityków i tzw. ekspertów nie zaprząta sobie głowy ani lekarstwami przeciwko covid (z powodzeniem stosowanymi w różnych krajach), ani też faktem, że znaczna część populacji nabyła odporność naturalną i posiada przeciwciała wytworzone przez organizmy. Wiele więc wskazuje na to, że generalnym celem „narodowej polityki covidowej” nie jest leczenie same w sobie, ale po prostu zaaplikowanie ludności jak największej liczby szczepionek.
– Sama ustawa o obowiązkowości szczepień nie spowoduje, że wszyscy pójdą się szczepić. Ci, którzy uważają, że im jakieś witki wyrosną i czułkami będą machać do nas, to w życiu nie pójdą, nawet jeśli będzie to ustawowy obowiązek – powiedział szef PSL.
– Mamy wiele ustawowych obowiązków, które są niespełniane. Ale myślę, że do nich takie postawienie sprawy może przemówić: będzie lockdown, będziesz naprawdę miał trudniej jak się nie zaszczepisz – podsumował.
Źródło: Polsat News, komentarz PCh24.pl
RoM