Eleganckiego mężczyznę podobno poznaje się butach. Ów prestiżowy aspekt tej najbardziej „przyziemnej” części garderoby można by zaliczyć do dziedziny, jak mawiał marszałek Piłsudski, imponderabiliów, czyli rzeczy pozornie nieznaczących – wywierających jednak zasadniczy wpływ na bieg wydarzeń. Dowodzą tego różne historie, które znamy zarówno z własnego życia, jak i z biografii znanych i lubianych postaci.
Rok 1972. Znany menadżer muzyczny Herb Cohen wchodzi do jednego z klubów w Los Angeles i spotyka młodzieńca, na którego trudno było nie zwrócić uwagi. Ekstrawagancki blondyn o kręconych włosach, młody, ale jakoś nie pasujący do kolorowej epoki beatników. Cohen podszedł do niego, ponieważ zwrócił uwagę na jego niezwykłe buty. W taki sposób zaczęła się muzyczna kariera Toma Waitsa, jedynego w swoim rodzaju genialnego amerykańskiego zapiewajły, w butach, jak można się domyślać, marki Stacy Adams Shoe Company.
Wesprzyj nas już teraz!
Eleganckiego mężczyznę poznaje się podobno po butach. Ale buty to nie tylko elegancja. Weźmy za przykład słynne kowbojki rodem z Dzikiego Zachodu. Ich kolekcję posiada między były gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger, znany wśród swoich jako Gubernator-Terminator. Przemieszczając się nieco na wschód, do sąsiedniej Arizony, odnajdziemy przykład znacznie bliższy naszym polskim wyobrażeniom. Tam bowiem prowadzi swoje ranczo „Naczelny Kowboj Rzeczypospolitej”, Wojciech Cejrowski.
Buty, jako istotny motyw, pojawiają się co najmniej dwa razy w biografii WC. Okazuje się, iż podróżnik nie zawsze chodzi boso. W warszawskiej szkole aktorskiej nie nauczył się wiele, ale wyniósł stamtąd jedną ważną zasadę… Już za czasów studenckich w lecie chodził boso, zimą w drewniakach, pewnego razu jednak na zajęciach z recytacji pani profesor kazała młodemu Wojciechowi założyć skórzane buty na porządnym obcasie, ponieważ „rolę buduje się na butach”. Zadziałało. Recytowany tekst wypadł znacznie lepiej.
„I teraz” – czytamy w biografii – „kiedy WC idzie na negocjacje handlowe albo skopać komuś tyłek w ostrym programie telewizyjnym, to obowiązkowo zakłada kowbojki”. To właśnie jeden z innych, poza elegancją, ważnych aspektów dobrze dobranego obuwia.
Przenieśmy się do naszego ojczystego kraju. Jakie buty moglibyśmy zaproponować tym, którzy nie posiadają włości w żadnym ze stanów Północnej Ameryki, a szukają stylistyki jednocześnie oryginalnej i męskiej? Odpowiedzi nie potrzeba długo szukać i nie musimy w tym celu zapuszczać się na stepy Texasu. Amerykanie mają swoją dumę w osobach twardych mężczyzn potrafiących z bronią w ręku chronić swych rodzin, mienia i wartości, czy jednak na rodzimym gruncie nie znajdziemy podobnych wzorców?
Wystarczy, że cofniemy się trochę w czasie, do wolnej Polski, chociażby na ulice Warszawy, czy innego miasta doby I Rzeczypospolitej. Stuk oficerskich obcasów i szczęk podków – oto dźwięk, który sygnalizuje zbliżanie się dżentelmena, obrońcy granic i piękniejszej części narodu. Dźwięk, który budził szacunek i podziw. Na ile przebrzmiały już te tony historycznych trendów, a na ile należałoby je może odświeżyć, może – na fali odradzającej się dumy z narodowego dziedzictwa – warto by było i w tej kwestii pomyśleć o powrocie do źródeł i znów wprowadzić stuk męskich oficerek do przestrzeni publicznej?
Na razie oficerki widzimy głównie na ekranach telewizorów, ewentualnie podczas rekonstrukcji historycznych z okazji narodowych rocznic. Przyjrzyjmy się jednak uważniej temu elementowi męskiej garderoby. O ile godniej i dostojniej – właśnie dzięki profilowanym wysokim wojskowym butom – prezentują się sylwetki bohaterów Czasu Honoru i innych historycznych realizacji. Nawet w życiu byłyby one, jak niegdyś, nie tylko urozmaiceniem, ale i podniesieniem kultury materialnej dzięki czytelnemu nawiązaniu do militarnego dziedzictwa i męskiego oblicza naszej narodowej dumy.
Wracając do perypetii rodu Cejrowskich, warto wspomnieć pewną anegdotę. Otóż gdy dziadek WC, Antoni Cejrowski, jako najmłodszy z braci wychodził z domu, ojciec powiedział mu, że rozdzielił już majątek i pozostały mu do oddania tylko dwie rzeczy: porządna marynarka i porządne buty. Dziadek Antoni miał wybrać jedną z nich. Potrzebował całej nocy na zastanowienie, by w końcu wybrać buty. Zapytany dlaczego, odpowiedział słowami, które śmiało można cytować jako maksymę: „Bosy facet w marynarce wygląda, jakby ją komuś ukradł, a goły facet w porządnych butach wygląda jak okradziony i każdy mu pomoże”.
Myślę, że goły facet w oficerkach tym bardziej znalazłby pomoc – przynajmniej w tej części narodu, z której rekrutowali się dawniej obrońcy Polski i dzielne niewiasty, bez wsparcia których niejedno wspaniałe dzieło wojenne – i nie tylko – nigdy nie byłoby możliwe.
Filip Obara