Na deskach warszawskiego Teatru Dramatycznego dzieją się gorszące sceny. Wystawiono tam spektakl o tzw. drag queen, czyli mężczyznach przebierających się za kobiety i w taki sposób występujących publicznie. W propagandowej i skrajnie ideologicznej „sztuce” pt. „Kinky Boots” posłużono się także grą kilkuletniego chłopca. Dziecko zmuszono do wystąpienia w szpilkach – informuje „Gazeta Polska Codziennie”. Podczas spektaklu zadrwiono też ze świętej Marii Magdaleny. Co gorsza, teatr (acz nie ta konkretna „sztuka”) jest wspierany finansowo przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. A może należy powiedzieć Ministerstwo „Kultury” i „Dziedzictwa Narodowego”?
Spektakl „Kinky Boots” opiera swoją fabułę na faktycznych wydarzeniach i opisuje losy mężczyzny, który odziedziczył po ojcu fabrykę butów. Gdy firma upada, właściciel zaczyna poszukiwać rynkowej niszy. W ten sposób zaczyna produkować… szpilki dla mężczyzn. W swojej działalności spotyka innego mężczyznę, przebierańca występującego jako kobieta.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem „Gazety Polskiej Codziennie” taka tematyka pozwala wejść głęboko w problematykę ludzkich dylematów i ambitnie stworzyć interesujące kreacje. Nie wdając się w polemiki z całkowicie błędnym przekonaniem o możliwości pozytywnego wykorzystania negatywnego zjawiska jakim jest przebieranie się mężczyzn za kobiety, warto odnotować, że twórcy spektaklu z Teatru Dramatycznego nie zrobili nawet tego.
Ich „dzieło”, wedle relacji „GPC”, to propagandowy gniot, „nachalna propaganda”, „ideologiczny bełkot”, „oręż do walki ideologicznej” – pisze redaktor Sylwia Krasnodębska. Oręż do walki oczywiście z nietolerancją, rozumianą na sposób narzucony światu zachodniemu przez lobby „tęczowych” i genderystów.
Bądź tym, kim chcesz. Nie daj sobie wmówić, że robisz coś źle. Takie słowa mają regularnie padać ze sceny, co w sposób jasny zdradza ideologiczne podteksty i zamierzenia autorów. To propaganda genderowej doktryny. I to na deskach teatru współfinansowanego przez ministerstwo. Przez resort zarządzany przez partię odwołującą się regularnie do wiary katolickiej i konserwatywnego światopoglądu!
Na tym jednak szaleństwo w Teatrze Dramatycznym się nie zakończyło, gdyż jeden z bohaterów – drag queen, czyli mężczyzna udający kobietę – wykrzykuje, że jest „Marią Magdaleną z łydką do golenia”.
„Instytucje publiczne [nie tylko resort-red.], choć wspierają finansowo placówkę, w rozmowie z Codzienną uchylają się od odpowiedzialności za repertuar teatru, który dotują. W 2017 r. dotacja wyniosła 14 329 650, 00 zł” – czytamy w „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Jak donosi dziennik, we wrześniu spektakl wróci na deski Teatru Dramatycznego. Chyba, że ministerstwo kierowane przez prof. Piotra Glińskiego podejmie potrzebne, ba – konieczne działania lub przynajmniej odbierze dotację finansowanej jak dotąd z pieniędzy publicznych instytucji.
Źródło: „GPC”
MWł