28 czerwca 2017

Polacy żyją w Mołdawii od wieków, czego dowodzą ślady w kulturze, architekturze, religii i literaturze. Moja rodzinna miejscowość Raszków pojawia się przecież w „Ogniem i mieczem” oraz w „Panu Wołodyjowskim” – mówi Natalia Cech, Polka mieszkającą w Republice Naddniestrzańskiej, studentka historii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w rozmowie z Janem Berezą.

 

Jak to jest być z Naddniestrza?

Wesprzyj nas już teraz!

 

Najtrudniej jest wytłumaczyć, skąd się jest. Gdy mówię, że jestem z Naddniestrza, wiele osób w ogóle nie wie, co to jest, gdzie się znajduje taki kraj. Muszę więc tłumaczyć, że to małe nieuznane państwo na terenie Mołdawii, potem opowiadać, jak ono funkcjonuje, jak się wyjeżdża za granicę i jakie mamy w związku z tym ograniczenia. Czasami jest to bardzo trudne…

 

W Polsce niewiele wiemy o bliskich nam w istocie krajach, z którymi łączą nas silne więzi historyczne i kulturowe, często nieuświadomione. Z pewnością należy do nich Mołdawia, której stolica jest oddalona od Warszawy o tysiąc kilometrów. Geograficznie niby blisko, a przecież rzadko tam bywamy. Niewiele też wiemy o dziejach i dniu dzisiejszym naszych rodaków z Mołdawii. Dlaczego tak jest? Jak widzą ten problem Polacy z Mołdawii i Naddniestrza?

 

Najprościej byłoby odpowiedzieć na to pytanie, odnosząc się do historii – licznych zmian granic, przynależności państwowej i ogólnej sytuacji politycznej w tej części Europy. Dzieje Mołdawii to od wieków nieustanne zmiany granic i suwerenności lub zależności politycznej. Długi czas bytu politycznego w ramach Związku Sowieckiego, potem samodzielna państwowość od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku i w końcu podział Mołdawii realnie na dwa państwa sprawiają, że losy mieszkańców są bardzo skomplikowane – zarówno ich życie prywatne, jak i kariera zawodowa. Teren nie jest także jednorodny ani językowo, ani narodowo, ani religijnie. Polacy są po obu stronach Dniestru i żyją takim życiem jak ich sąsiedzi – trapi ich brak pracy, niskie zarobki i wysokie ceny. Na szczęście coraz częściej byt codzienny nie przesłania starań o zachowanie tożsamości narodowej, poszukiwania własnego miejsca w zróżnicowanej kulturze i odnajdywania korzeni.

 

Zamieszkujący Naddniestrze Polacy to nie emigranci, co warto podkreślić dla wiedzy tych, którzy używają wobec wszystkich Polaków za granicą określenia Polonia…

 

Nie, my jesteśmy po prostu Polakami, którzy tam mieszkają od pokoleń, wbrew wielkiej polityce, która dążyła do zatarcia poczucia tożsamości narodowej podczas budowania komunizmu w Związku Sowieckim, a wcześniej w innych bytach państwowych. Żyjemy w Mołdawii od wieków, czego dowodzą ślady w kulturze, architekturze, religii i literaturze. Moja rodzinna miejscowość Raszków pojawia się przecież w „Ogniem i mieczem” oraz w „Panu Wołodyjowskim”. Kiedyś tam sięgała Rzeczpospolita, a dopiero za Raszkowem rozciągała się graniczna osada Jahorlik. Z Raszkowem związane były takie polskie rody jak Zamoyscy, Koniecpolscy czy Lubomirscy. Podobnych dowodów i udokumentowanych wydarzeń jest wiele.

 

Czy można dziś mówić o odradzaniu się polskości w Naddniestrzu?

 

Po upadku komunizmu w Mołdawii sytuacja Polaków stopniowo się poprawiała. Wiele osób zaczęło sobie przypominać o swoich korzeniach. Proces odradzania się polskości nad Dniestrem ciągle jest widoczny.

Obok Raszkowa jest także druga polska wieś: Słoboda‑Raszków. Jej mieszkańcy zawsze pamiętali o swoim pochodzeniu, chociaż trudności z kultywowaniem tradycji czy zachowaniem wiary katolickiej były w czasach Związku Sowieckiego spore. Dlatego tam głównym celem było zachowanie polskości w świadomości kolejnych pokoleń.

 

Odwrotnie wyglądała sytuacja w Raszkowie, gdzie wiele osób dopiero w latach dziewięćdziesiątych, po powstaniu niepodległej Mołdawii, a potem samodzielnej Republiki Naddniestrzańskiej, zaczęło sobie przypominać, że są Polakami. Nie znaczy to, że wszyscy zapomnieli – po prostu ludzie żyli codziennymi problemami, żenili się z osobami różnych narodowości, wyjeżdżali z wioski, a nowi mieszkańcy przybywali z różnych stron państwa rozciągającego się od Bugu po Ocean Spokojny. A mimo to sporo rodzin dbało o pamięć polskości Raszkowa i roli w nim Polaków. Jej ostoją były rodziny i Kościół, nawet ten prześladowany w ZSRS.

 

Polacy mieszkają po obu stronach Dniestru: i w Mołdawii, i w Republice Naddniestrzańskiej. Czy podział na dwa państwa wpłynął w jakiś sposób na kontakty Polaków z obu stron granicy?

 

Polacy z obu stron Dniestru – mołdawskiej i naddniestrzańskiej – mają dobre kontakty. Szacuje się, że w Mołdawii i Naddniestrzu żyje kilkanaście tysięcy Polaków, z czego w samym Naddniestrzu kilka tysięcy – w Tyraspolu, Raszkowie, Słobodzie‑Raszków oraz oczywiście w innych miastach i miasteczkach. Co roku Polacy z Mołdawii i Naddniestrza spotykają się na festiwalu Polska Wiosna w Mołdawii, gdzie śpiewają polskie piosenki, tańczą krakowiaka i poloneza.

 

W Naddniestrzu zarejestrowano dwie polskie organizacje: Towarzystwo Polskiej Kultury „Jasna Góra”, które swoją działalnością obejmuje Tyraspol, Bendery, Raszków i Słobodę‑Raszków oraz Stowarzyszenie Polaków „Polonia” w Rybnicy, mieście nadgranicznym, ważnym ośrodku przemysłowym Naddniestrza, do którego – co ciekawe – codziennie do pracy przychodzą mieszkańcy Reziny leżącej po drugiej stronie Dniestru, już na terenie Mołdawii.

Z kolei w Mołdawii działają takie organizacje jak: Polska Wiosna w Mołdawii, Polskie Towarzystwo Medyczne w Mołdawii, Stowarzyszenie Polaków Gagauzji, Stowarzyszenie „Polski Dom” w Bielcach i Styrczy, Związek Polskiej Młodzieży. To oczywiście nie wszystkie zarejestrowane organizacje polskie – ich liczba dowodzi procesu odradzania się świadomości i aktywności Polaków.

 

Ważną rolę odgrywają w tym przybywający do nas księża z Polski, chociaż mamy też księży urodzonych i wychowanych w Mołdawii i Naddniestrzu.

 

O roli księży i Kościoła w podtrzymaniu polskości mieszkańców Kresów Rzeczypospolitej warto powiedzieć więcej.

 

Najstarszy kościół w Mołdawii znajduje się w Raszkowie. Jest to kościół pod wezwaniem Świętego Kajetana pochodzący z XVIII wieku. Od lat trzydziestych XX wieku pełnił on – podobnie jak inne świątynie w komunistycznym Kraju Rad – funkcję magazynu. Jednak w latach dziewięćdziesiątych, już po rozpadzie ZSRS, dzięki staraniom osób wierzących kościołowi przywrócono funkcję świątyni.

 

Proboszczem od roku 1994 był tam ksiądz Piotr Kuszman, sercanin, który obecnie jest proboszczem w kościele Świętej Trójcy w Tyraspolu. Natomiast w Raszkowie proboszczem jest Polak ze Słobody‑Raszków, ksiądz Rusłan Pogrebnoj.

 

Niestety, we wszystkich parafiach Naddniestrza Msze Święte odprawia się w języku rosyjskim, jednak pieśni śpiewa się po polsku, po ukraińsku, po rosyjsku i po łacinie. Wyjątkiem jest kościół Świętej Marty w Słobodzie‑Raszków z Mszą sprawowaną po polsku. W takim konglomeracie narodów i religii żyjemy obok siebie. I wspieramy się nawzajem, ponieważ życie w Naddniestrzu jest trudne i raczej skromne. Ale to piękny kraj, a przy tym – ziemia naszych przodków.

 


Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Jan Bereza



Państwo, którego nie ma, choć jest…

 

Naddniestrzańska Republika Mołdawska to państwo, które trudno znaleźć na mapach, choć ma swój parlament, prezydenta, radio, telewizję, walutę i sieć telefonii komórkowej. Na drogach Europy nie spotkamy jednak aut z naddniestrzańskim kodem państwowym, w internecie nie znajdziemy adresu z kodem domeny Naddniestrza, a wjeżdżając do tego kraju, nie będziemy mieli wbitej w paszport wizy. Trudność w znalezieniu Naddniestrza na mapie wynika nie tylko z faktu nieuznawania go za niepodległy byt przez sąsiadów, ani nawet przez Rosję, która od czasu konfliktu Naddniestrza z Mołdawią utrzymuje w lewobrzeżnej jej części kontyngent wojskowy. Naddniestrzańska Republika Mołdawska to wąski pasek ciągnący się po lewej stronie Dniestru na długości około dwustu kilometrów, o szerokości od sześciu do trzydziestu ośmiu kilometrów. Z prawej strony Dniestru do Naddniestrza należy tylko miasto Bendery (rumuńska nazwa Tighina), drugie co do wielkości w republice, mniejsze tylko od stolicy – Tyraspolu.

Państwo, którego oficjalnie nie ma, istnieje od 2 września 1990 roku i liczy mniej więcej tyle osób, ilu mieszkańców ma Poznań – niewiele ponad pół miliona. Tak mówią statystyki, lecz rzeczywistość jest inna. Mimo że dzisiejsza Naddniestrzańska Republika Mołdawska była najbardziej uprzemysłowioną częścią Mołdawskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, oddzielenie się jako niezależnego bytu państwowego ograniczyło wcześniejsze więzi gospodarcze z Mołdawią i innymi rynkami zbytu, a wiele miejsc pracy zlikwidowano. Dlatego też dziesiątki tysięcy osób szukają pracy za granicą – głównie w Rosji, choć także w krajach Unii Europejskiej. Realnie więc w Naddniestrzu stale przebywa poniżej czterystu tysięcy mieszkańców, za to dzięki licznej emigracji zarobkowej do kraju napływają dewizy pozwalające utrzymać się pozostałym w kraju rodzinom. Aby wyjechać do innego państwa niż Rosja czy Białoruś, obywatele Naddniestrza muszą uzyskać paszporty Rosji, Ukrainy lub Mołdawii, co stanowi dopiero pierwszym krok do planowania podróży.

 

Naddniestrzańska Republika Mołdawska to kraj wielokulturowy i wielojęzykowy – mniej więcej po trzydzieści procent jej obywateli stanowią Mołdawianie, Rosjanie i Ukraińcy, a niecałe dziesięć procent – przedstawiciele innych narodowości, w tym także stosunkowo liczni Polacy.

 

Mieszkających w Naddniestrzu naszych rodaków bezzasadnie nazywa się Polonią, gdyż w istocie są oni od pokoleń rdzennymi mieszkańcami zarówno Naddniestrza, jak i Mołdawii – jeszcze od czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Największymi skupiskami Polaków w Naddniestrzu są: stołeczny Tyraspol, przemysłowe miasto Rybnica oraz wioski w północnej części kraju: Raszków i Słoboda‑Raszków.

Jan Bereza

 

Tekst pochodzi z 53. numeru magazynu „Polonia Christiana”

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 305 995 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram