Któż z nas nie słyszał o zabobonie, zgodnie z którym figurka lub obraz przedstawiający Żyda z monetą przynosi posiadaczowi szczęście w dziedzinie finansów! Czy jednak zwyczaj ma znamiona antysemityzmu i z powodów historycznych powinien zostać zarzucony? Tak – odpowiadają pod Wawelem przechodząc od słów do czynów. Nie – uważa z kolei Forum Żydów Polskich przekonując, że „gdy oskarżenia o antysemityzmem są aż tak BZDURNE, to antysemityzm zaczyna być uważany za BZDURĘ”.
„Kraków wreszcie uznał, że są antysemickie” – cieszy się lokalna „Wyborcza” informując o działaniach miejskich władz w sprawie figurek przedstawiających Żydów w tradycyjnych strojach i z monetą.
– Ta figurka jest antysemicka i czas, żebyśmy to sobie uświadomili! W mieście takim jak Kraków, z tak trudnym dziedzictwem i bolesną przeszłością, nie powinno się jej sprzedawać – mówi cytowany przez „GW” pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. kultury Robert Piaskowski.
Wesprzyj nas już teraz!
Miasto w sprawie konsultowało się ze środowiskami żydowskimi, instytucjami oraz przedsiębiorcami. W efekcie powstał list podpisany przez organizacje pozarządowe, przedstawicieli muzeów czy środowisko naukowe (w tym jego zagranicznych reprezentantów).
Jego tekst głosi, że figurki przedstawiające Żyda z monetą są odbierane jako brak refleksji i wrażliwości na trudne dziedzictwo, a diaspora żydowska na świecie traktuje je niczym palenie kukieł Żydów, zwyczaj bicia Judasza czy karykatury obecne w niektórych publikacjach. Dlatego też sugeruje się, by miasto, którego niemalże cała żydowska społeczność nie przeżyła II wojny światowej (przypomnijmy, że sprawcami holokaustu byli Niemcy) podjęło kroki w sprawie.
Wiele jednak władze miasta zrobić nie mogą. Możliwe są jedynie apele oraz specjalne klauzule w umowach z najemcami handlującymi np. w Sukiennicach czy z organizatorami cyklicznych wydarzeń odbywających się w przestrzeni publicznej.
Czy jednak działania są rzeczywiście potrzebne? Z pewnością żaden reprezentant katolickiej opinii publicznej nie będzie „kładł się Rejtanem” w obronie zabobonu. Potrzebny jest jednak umiar i rozsądek, a traktowanie sprawy z przesadą może spowodować odwrotny efekt, na co uwagę zwracają także przedstawiciele społeczności żydowskiej z Forum Żydów Polskich. Na ich Facebooku czytamy bowiem: „Ten sam mechanizm: trzeba za wszelką cenę udowodnić, że w Polsce szaleje jadowity antysemityzm. I dochodzi do oczywistych absurdów: według tych oskarżeń, do których miasto Kraków przykłada rękę, Polacy-antysemici tak bardzo nienawidzą Żydów, że aż… wieszają w swoich domach obrazki Żydów na szczęście. W efekcie tego szaleństwa następuje porażająca dewaluacja i trywializacja pojęcia antysemityzmu, bo gdy oskarżenia o antysemityzmem są aż tak BZDURNE, to antysemityzm zaczyna być uważany za BZDURĘ”.
https://www.facebook.com/ForumZydowPolskich/posts/1960619244089683
Warto ponadto odnotować, że w roku 2018 w ramach dyskusji o figurkach i obrazach z Żydami Michael Rubenfeld z Kanady przybył na odpust Emaus, gdzie tradycyjnie sprzedaje się tego typu pamiątki i… sprzedawał swoje wizerunki reklamując je jako „Żyd na szczęście”. I do tego prawdziwy, w przeciwieństwie do nieprawdziwych na innych straganach. Kanadyjczyk w ramach happeningu sprzedał wszystkie dzieła.
Zwyczaj sprzedawania figurek na odpuście Emaus sięga XIX wieku. Wtedy też, oprócz Żydów, handlowano także rzeźbami przedstawiającymi szlachciców, górali, kobiet w ludowych strojach oraz biskupów. Sportretowanie Żydów zanikło po II wojnie światowej i powróciło w latach 70. XX wieku gdy „Muzeum Historyczne Miasta Krakowa zorganizowało konkurs mający na celu przywrócenie tradycyjnego rękodzieła emausowego” – podaje lovekrakow.pl. Wtedy też atrybutem figurkowego Żyda stał się pieniążek.
Źródło: krakow.wyborcza.pl / lovekrakow.pl / Facebook
MWł