17 maja przeszedł przez Kraków tzw. „Marsz Równości”, będący okazją dla dewiantów do publicznej manifestacji swojej zaburzeń. Wydarzenie objął patronatem prezydent Aleksander Miszalski (KO) i sam wziął w nim udział.
17 maja lepiej było omijać centrum Krakowa, gdyż dziejące się tam rzeczy były po prostu ohydne. Przez miasto przeszła bowiem parada tzw. ruchów LGBT, domagających się swoich „praw”. Można było zobaczyć mężczyzn przebranych za kobiety (i odwrotnie) czy pary tej samej płci manifestujące swoją „orientację”.
– Idziemy po równe prawa, po związki partnerskie, równość małżeńską, godną tranzycję oraz ochronę przed mową nienawiści – powiedział Paweł Jemioło, szef stowarzyszenia organizującego wydarzenie.
Wesprzyj nas już teraz!
Dewianci od dawna domagają się zrównania ich związków z instytucją małżeństwa czy prawa do adopcji dzieci. Jednak podczas obecnej parady ich sztandarowym hasłem była „tranzycja na żądanie”, która według ich postulatów powinna być finansowana przez NFZ.
Do „ochrony” wydarzenia zostały zaangażowane całe rzesze policjantów. Zadbali oni o to, by działacze pro-life oraz Młodzież Wszechpolska nie „przeszkadzali” uczestnikom tęczowego pochodu w manifestowaniu swoich zaburzeń.
Parada została objęta patronatem wywodzącego się z Koalicji Obywatelskiej prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego, który z resztą sam wziął w niej udział. Wydarzenie jest częścią finansowanego z pieniędzy podatników „Maja Równości”, do którego Miszalski włączył m.in. urzędy i instytucje kulturalne. Innymi słowy, mamy do czynienia z trwającą cały miesiąc, oficjalną miejską promocją dewiacji, ideologii oraz moralnego zepsucia.
Źródło: PAP, PCh24.pl
AF
Zgroza w Krakowie. Cały miesiąc pełen homoseksualizmu i gender
