Kraków, 1 marca. Pogoda niewyraźna. Pochmurno. Powoli i ciężko spadają na ziemię pojedyncze płatki śniegu. Wiosna leniwie przebija się przez zimowe ostatki. Ale miasto nie jest ani leniwe, ani zimne. Na Rynku Głównym podniosła atmosfera. Przed Kościołem pw. Najświętszej Maryi Panny gromadzą się ludzie. W rękach mają biało-czerwone flagi. Rzędem stoją też żołnierze. „Wprowadzić sztandar” – pada komenda. Po chłodnych posadzkach świątyni rozlega się twardy stukot oficerek. Rozpoczyna się kulminacyjny punkt obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
O godzinie 16, w Kościele Mariackim, rozpoczęła się Msza św. Atmosfera podniosła. Gdy ludzie wstają, by śpiewać „Rotę”, można poczuć nastrój wielkiej dumy.
Wesprzyj nas już teraz!
Kazanie
I kazanie. – Zarzucano im: wojna się skończyła, a wy ciągle w lesie! Po co wam to? Dla nich wojna nie skończyła się w maju 1945 roku. Nie złożyli broni. Taki był obowiązek żołnierza, który przysięgał na sztandar, godło. To prawdziwi bohaterowie i patrioci. To oni pisali nowożytną historię Polski. Za taką postawę zostali Wyklęci – mówił kaznodzieja.
Duchowny odniósł się też bezpośrednio do ludzi zgromadzonych w bazylice. – Duch w narodzie nie zginął. Dziękuję, że składacie akt wdzięczności Kościołowi, który w czasach komunizmu był oazą wolności, a dzisiaj jest opluwany – mówił.
Marsz
Po Eucharystii, na Rynku Głównym sformował się pochód. Nim ruszył, zgromadzeni gwarzyli. Niektórzy uśmiechnięci, inni pełni powagi. Czuć było napięcie oczekiwania. Zaraz ruszymy do Parku im. Henryka Jordana, gdzie pokłonimy się popiersiom niezłomnych wojowników o wolność.
– Przyszliśmy tutaj po to, żeby uczcić pamięć Żołnierzy Wyklętych, którzy przez ponad 60 lat byli zapomniani, a prawda o nich była zacierana – mówi mi 23–letni Dawid.
– W Żołnierzach Wyklętych fascynuje mnie to, że z poświęceniem walczyli o Polskę, że za Polskę ginęli w zapomnieniu. Szczególnie bliska mi jest postać Pileckiego. Przeczytałam o nim kilka książek, obejrzałam film – dodaje 25-letnia Kasia, która przywitała mnie promiennym uśmiechem, ale gdy zaczęła mówić o Wyklętych, o rotmistrzu, spoważniała. Nazwisko Pileckiego wymienia od razu. Bo to był „ten najlepszy”.
Pochód powoli ruszył. Biało-czerwone flagi, kilka tysięcy ludzi. Co jakiś czas wznosiły się tubalne okrzyki: „W naszej Pamięci Żołnierze Wyklęci”, „Armia Krajowa, duma narodowa”, „Narodowe Siły Zbrojne – NSZ!”. Mieszkańcy Krakowa musieli usłyszeć, kto zginął za to, by mogli dzisiaj spokojnie żyć i pracować. Za chwilę dowiedzieli się też, kto mordował polskich żołnierzy. „Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!”.
Stanisław ma 56 lat. Po co przyszedł na Mszę i marsz 1 marca? – Jestem człowiekiem wierzącym i cały dzień modlę się dzisiaj za tych, którzy oddali życie za Ojczyznę. Za tych, którzy byli wierni ideałom i zapłacili za to najwyższą cenę – mówi. – Powinniśmy pamiętać o ludziach, którzy za Polskę zginęli, w ogóle nie obliczając tego, czy im się to podoba, czy nie – dodaje idąca obok jego znajoma, pani Aleksandra.
Czy fakt, że w marszu bierze udział tylu młodych ludzi, że krakowskie obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych organizują Studenci dla Rzeczpospolitej, jest budujący? – To jest bardzo budujące. To jest nadzieja, że w naszym narodzie są ludzie świadomi. Młodzi mają dostęp do wielu mediów, także do Internetu i pociesza fakt, że wielu z nich szuka w nim właśnie prawdy – mówi z przejęciem i skupieniem pan Stanisław.
Marsz najpierw skierował się na ulicę Szewską, później ulicą Podwale i na Piłsudskiego. A wtedy już prosto do Parku Jordana.
– Żołnierze Wyklęci to jest dla nas ideał. Oni walczyli za naszą Ojczyznę. Dzisiaj, w szkole, z własnej inicjatywy, zrobiliśmy prezentację o niezłomnych. Wicedyrektorka aż się rozpłakała. Nikt nam w tym właściwie nie pomógł, poza jednym nauczycielem historii, który prowadzi bardzo patriotyczne zajęcia. Tylko on jeden – opowiada tymczasem 14 – letni Wiktor.
No to jak to jest? W szkole was nie uczą o Wyklętych? – pytam, znając odpowiedź. – Niech pan nawet tego tematu nie porusza – mówi z kpiną w głosie Wiktor. To może za paręnaście lat coś się zmieni – drążę temat. – No mam taką nadzieję – odpowiada z zawzięciem w głosie 16 – letni Amadeusz, kolega Wiktora. – Proszę spojrzeć tam – wskazuje głową – widzi Pan tego człowieka z czerwoną opaską na ramieniu? To nasz nauczyciel, który pomógł nam w przywracaniu pamięci o Żołnierzach Wyklętych w naszej szkole. Ale odszedł, bo był tylko na zastępstwo.
Park Jordana
Po kilkudziesięciu minutach marsz dotarł do Parku im. Henryka Jordana. Tam, przy popiersiach słynnych Żołnierzy Wyklętych odśpiewano hymn Polski. Cztery zwrotki. Nie ma przebacz, każdy musi znać na pamięć.
Uroczystości w krakowskim parku prowadził raper Tadeusz „Tadek” Polkowski, który znany jest m.in. z rapowania patriotycznych kawałków.
W Parku Jordana przemawiał dowódca 2 Korpusu Zmechanizowanego w Krakowie gen. dyw. Jerzy Biziewski. Mówił, że 1 marca obchodzimy wyjątkowo smutny dzień, upamiętniający tych Polaków, którzy ginęli z rąk osób mówiących po polsku. – Ci, którzy wówczas zabijali, nie ponieśli za to żadnej kary – zaznaczył generał. Przypomniał też, że część polskich żołnierzy przeżyła lata powojenne między innymi, dlatego, że nie dali się namówić komunistom i nie powrócili do Polski.
– Piękne jest to, że są z nami dzieci, bo znaczy to, że ofiara nie została złożona na darmo – powiedział generał. Podziękował też Kazimierzowi Cholewowi, prezesowi Towarzystwa Parku im. Henryka Jordana, za postawienie wielu pomników polskim bohaterom.
Cholew otrzymał z rąk Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej specjalne odznaczenie. Przemówienia wygłosili też m.in. płk Czesław Naraziński, który wspominał swoją walkę w podziemiu niepodległościowym i Zuzanna Kurtyka, która przypominała tragiczne losy Żołnierzy Wyklętych. Następnie modlitwę w intencji poległych z rąk komunistycznego agresora odmówił o. Jerzy Pająk, kapelan kombatantów AK i Sybiraków.
Odczytany został również apel poległych, po czym złożono kwiaty pod popiersiami: gen. Andersa, gen. Fieldorfa „Nila”, gen. Maczka, gen. Okulickiego „Niedźwiadka”, Danuty Siedzikówny „Inki” i płk. Kuklińskiego.
Znakomitą oprawę uroczystościom zapewniła orkiestra Wojska Polskiego, która zagrała m.in. hymn polskiego państwa podziemnego. Hołd Wyklętym oddawali też polscy ułani.
Huk salw honorowych, ku czci tych, którzy nie złożyli broni, walcząc do ostatka o niepodległość Polski, upewnił, że Kraków uczcił Wyklętych. Że przywrócił im, zapomnianym bohaterom, należytą godność i cześć.
Krzysztof Gędłek
fot. Jacek Flig
{galeria}