Aleksander Miszalski, prezydent Krakowa uznał, że głos mieszkańców w sprawie kształtu Strefy Czystego Transportu nie jest istotny. Pytany o referendum w tej sprawie zakomunikował, że nie wchodzi ono w grę. Dla porządku tylko przypominamy, że polityk reprezentuje, a jakże, Platformę Obywatelską.
„Takie referendum nie wchodzi w grę, dlatego, że Strefa Czystego Transportu, która miałaby się ograniczać do ścisłego centrum, w ogóle nie spełniłaby swoich celów. Dla większości mieszkańców smog jest jednym z najważniejszych problemów dalej do zwalczania. Strefa Czystego Transportu jest potrzebna i jest potrzebny jej realny wpływ na zdrowie mieszkańców, ograniczenie ruchu samochodowego starych aut” – skomentował prezydent Miszalski cytowany przez serwis radiokrakow.pl.
Chodzi o inicjatywę jaka wyszła od radnych dzielnicy Stare Miasto, aby mieszkańcy mogli wypowiedzieć się na temat obszaru na jakim Kraków ustanowiłby SCT. W ostatniej propozycji urzędnicy proponują by obejmowała ona obszar całego miasta, z niewielkimi wyjątkami.
Wesprzyj nas już teraz!
O ile faktem jest, że znowelizowana ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych obliguje Kraków do wprowadzenia SCT, to jednak w gestii samorządu jest wskazanie jej granic. W Krakowie widać duży opór społeczny wobec propozycji magistratu. Pokazały to konsultacje, na których dominował głos sprzeciwu wobec strefy.
Aktualnie mieszkańcy wyczekują na nową propozycję kształtu SCT, licząc, że urzędnicy tym razem lepiej wsłuchają się żądania obywateli. Jednak tego rodzaju deklaracje prezydenta budzą obawy, że urząd nie zrezygnuje ze swych planów.
Urzędnicy z uporem twierdzą, że za problem z jakością powietrza w Krakowie odpowiada transport samochodowy. Nie dostrzegają, że zabudowywane są korytarze przewietrzające miasto, zawężają ulice powodując korki – zamiast działać w kierunku jego upłynnienia. Ponadto pomijany jest wpływ zanieczyszczeń napływających z ościennych gmin oraz wpływu lotniska.
Mieszkańcy nie mają wątpliwości, ze z takim podejściem do „walki o zdrowie”, jakość powietrza się nie poprawi, za to pojawią się wykluczenia komunikacyjne mieszkańców i osób dojeżdżających do Krakowa do pracy i przerzucanie kosztów wymiany aut na końcowego klienta.
Magistrat spieszy się z wprowadzeniem SCT, bowiem na lipiec 2025 roku przesunął wejście w życie „starej” uchwały w tej materii, która nie wytrzymała krytyki krakowskiego sądu administracyjnego i zapewne upadnie przed sądem wyższej instancji. „Nowa” propozycja nie jest lepsza i na pewno doczeka się zaskarżenia. Wedle ostatnich założeń, do strefy nie wjadą samochody osobowe i ciężarowe, które nie spełniają normy co najmniej Euro3 (Pb i LPG), a w przypadku ON, normy co najmniej Euro5.
Źródło: radiokraków.pl
MA
Trump kończy „zielone szaleństwo” w USA. To coś zmieni w Polsce?