„Kraków ocalony przed nagością” – drwi wtorkowa „Gazeta Wyborcza”. W tonie pełnym kpiny dziennik donosi o zamalowaniu przez nieznanego sprawcę obyczajowo „odważnych” fragmentów wiszącej na ogrodzeniu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej przy ulicy Rajskiej w Krakowie wystawy fotografii teatralnej.
Krakowskie wydanie organu z ulicy Czerskiej donosi o „zdemolowaniu” części plansz pokonkursowej wystawy konkursu Fotografii Teatralnej. Już sam fakt, że są to zdjęcia ukazujące współczesny teatr z pewnością nie skłania do zbyt entuzjastycznego zainteresowania się ekspozycją wiszącą na ogrodzeniu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. To, bowiem co dzieje się na teatralnych deskach od wielu już lat napawa przerażeniem i dogłębnym smutkiem. Ta w zamierzeniu elitarna dziedzina sztuki stała się siedliskiem antykatolickich i bluźnierczych eksperymentów. Nie można także pominąć zjawiska pornografizacji – często dosłownej – widowisk teatralnej. Mówiąc oględnie, trudno dziś znaleźć przedstawienie, w którym poczesnego miejsca nie zajmowałaby golizna i pseudointelektualny bełkot wymierzony w polską tradycją i katolicyzm. Jednym z ostatnich wykwitów tej obsesji światka teatralnego jest wystawiana w warszawskim Teatrze Powszechnym „Klątwa”.
Wesprzyj nas już teraz!
Ślady zjawiska seksualizacji teatru można było odnaleźć na krakowskiej wystawie wiszącej przy ulicy Rajskiej. To wejście w przestrzeń publiczną z bijącą z desek teatralnych nieobyczajnością spotkało się z kontrreakcją.
„Wandal odpowiedzialny za zniszczenie nie zamalował wszystkich plansz, wybrał sobie tylko kilka konkretnych – te na których widać było częściowo nagich aktorów” – relacjonuje „GW”.
Do aktu „wandalizmu” miało dojść w dzień święta Bożego Ciała, kiedy to ukryty w Najświętszym Sakramencie nasz Pan Jezus Chrystus „sam ludu swego odwiedza ściany”.
– Plansz jest w sumie 60, ale na naszym ogrodzeniu zmieściło się 39. Wybrał je dla nas Instytut Teatralny, od którego je wypożyczyliśmy. Niestety trzy z nich zostały zamalowane sprejem w Boże Ciało. W środę przed świętem, kiedy wychodziliśmy z pracy, jeszcze wszystko było w porządku. W piątek rano prace były już zdemolowane. W ostatnich dniach ktoś jeszcze pociął jedną z plansz – powiedziała „Wyborczej” Agnieszka Będkowska, rzeczniczka biblioteki.
Trzeba jasno stwierdzić, że obecność nieobyczajnej wystawy w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w dniu kiedy to katolicy manifestują publicznie swoją wiarę, zakrawa na ponurą kpinę. Ta skandaliczna koincydencja nigdy nie powinna mieć miejsca.
Czy już wkrótce organ z ulicy Czerskiej rozpocznie akcję na rzecz delegalizacji procesji lub zmieniania ich tras w miejsca gdzie nie będą one mogły nikomu zaszkodzić? Wiadomo przecież, że nic tak nie utrudnia życia „młodych, wykształconych z wielkich miast” niż blokujący ulice katolicy, którzy nie zakłócają ich neutralny światopoglądowy spokój…
luk