W 2012 roku Rosjanie zaproponowali rozwiązanie kryzysu syryjskiego. Zostało ono zdecydowanie odrzucone przez Amerykanów, Brytyjczyków i Francuzów spodziewających się obalenia Baszszara al-Asada w ciągu kilku tygodni. Przyczyniło się to m.in. do śmierci tysięcy niewinnych ludzi i obecnego kryzysu imigracyjnego. Kreml znowu proponuje rozwiązanie, które jest w niesmak Turcji i innym krajom muzułmańskim w regionie.
Były fiński prezydent i laureat nagrody Nobla, Martti Ahtisaari, twierdzi, że mocarstwa zachodnie zignorowały propozycję rozwiązania konfliktu syryjskiego przedstawioną przez ambasadora Rosji w 2012 roku. Według Fina, w następstwie odrzucenia oferty zginęło od 2012 roku dziesiątki tysięcy ludzi, miliony zostało wysiedlonych, co spowodowało obecny – najpoważniejszy od czasu drugiej wojny światowej – kryzys uchodźców.
Wesprzyj nas już teraz!
Ahtisaari prowadził rozmowy z wysłannikami pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. W lutym 2012 roku w czasie tych rozmów, ambasador Rosji, Witalij Czurkin przedstawił trzypunktowy plan pokojowy, który zawierał propozycję zrzeczenia się władzy przez Baszszara al-Asada w pewnym momencie po rozpoczęciu rozmów pokojowych między reżimem a opozycją. Czurkin żądał zaprzestania dostaw broni dla syryjskich rebeliantów, natychmiastowe podjęcie negocjacji pokojowych między al-Asadem a opozycją i zaproponowanie syryjskiemu prezydentowi „eleganckiego wyjścia”, umożliwiającego zrzeczenie się władzy.
Fin dodał, że Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja były przekonane, że syryjski dyktator zostanie obalony w ciągu kilku tygodni, więc propozycję zignorowały.
Ahtissari zauważył w wywiadzie dla gazety „The Guardian,” że z powodu różnic zdań miedzy mocarstwami dotyczącymi losów al-Asada, wszelkie próby pokojowego rozwiązania kryzysu syryjskiego kończą się fiaskiem.
Rosja zdecydowanie wspiera reżim syryjski od czterech i pół roku, wysyłając sprzęt, doradców wojskowych, a ostatnio także przygotowując się do nalotów na pozycje ISIS z kontrolowanego przez Baszszara al-Asada regionu położonego wokół miasta Latakia. Rosjanie apelują o udzielenie wsparcia syryjskiemu przywódcy w walce z „Państwem Islamskim”, by powstrzymać falę uchodźców.
Turcja zaproponowała, by utworzyć „bezpieczną strefę” wzdłuż granicy z Syrią. Ankara twierdzi, że strefa byłaby przeznaczona dla uchodźców, jak i umiarkowanych grup walczących z reżimem al-Asadem. W praktyce rozwiązanie takie wzmocniłoby sunnitów, którzy mieliby decydujący wpływ na ewentualne przyszłe rządy w Syrii. Propozycję Ankary popierają Stany Zjednoczone i inne kraje NATO.
Moskwa zdecydowanie się temu sprzeciwia. Strefa – według Kremla – naruszałaby syryjską suwerenność.
Ozdem Sanberk, emerytowany ambasador i szef tureckiego think tanku International Strategic Research Organization uważa, że Rosja wskutek ostatnich swoich posunięć jest zdeterminowana bronić Baszszara al-Asada i zmusza Ankarę do zmiany polityki wobec Syrii. – Ostatnie posunięcia Rosji w Syrii przyprawiają o ból głowy Turcję i pokazują, że nie ma ona możliwości na to, aby kontynuować politykę, którą próbuje realizować od początku kryzysu – stwierdził Sanberk.
Turcji zależy na odsunięciu od władzy al-Asada. Tureccy politycy twierdzą, że chcą nowego, demokratycznie wybranego rządu w Syrii. Nie jest jednak tajemnicą, że prezydent Recep Tayyip Erdogan dąży do tego, by rząd zdominowali sunnici. Rosja, nie wspominając o Iranie, jest zdeterminowana, aby temu zapobiec i dąży do politycznego rozstrzygnięcia, które przewiduje negocjacje z Baszszarem al-Asadem lub jego przedstawicielami odnośnie podzielenia kraju na trzy regiony.
Według Sanberka Moskwa konsekwentnie działa od początku kryzysu, starając się utrzymać strategiczną pozycję we wschodniej części Morza Śródziemnego, ale co ważniejsze, sygnalizując, że nie zamierza zrezygnować z mocarstwowej pozycji i chce dalej decydować o kluczowych sprawach polityki międzynarodowej.
Analityk tłumaczy, że coraz bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz podziału Syrii na trzy regiony: pierwszy wspierany przez Iran i Rosję i zarządzany przez Assada, drugi – wzdłuż granicy Turcji kontrolowany przez Kurdów i trzeci – wzdłuż granicy tureckiej kontrolowany przez radykalnych islamistów. Turcja tego właśnie najbardziej się obawia.
W wywiadzie udzielonym „Al-Monitor” w maju 2014 roku, Lakhdar Brahimi, były specjalny wysłannik ONZ i Ligii Arabskiej do Syrii, twierdził, że Rosjanie od samego początku powtarzali, że Syria nie jest Egiptem czy Tunezją i że al-Asad nie zostanie obalony w ciągu dwóch lub trzech tygodni. Zachodni politycy jednak nie chcieli tego słuchać. Brahimi wytknął naiwność obecnemu premierowi Turcji Davutoglu, który będąc w 2011 roku ministrem spraw zagranicznych, usiłował na spotkaniu w Damaszku przekonać Baszszara al-Asada do „demokratycznych reform”, by uniknąć kryzysu w kraju.
Davutoglu – zdaniem Brahimiego – w ogóle nie wziął pod uwagę syryjskich głębokich podziałów wyznaniowych i etnicznych, które w przeszłości prowadziły do rozlewu krwi i zaangażowania Rosji. Ankara zlekceważyła Moskwę i płaci teraz za swój błąd.
Źródło: al-monitor.com, theguardian.com
AS