„Diakonatu kobiet nie będzie – póki co”. Tak na portalu PCh24.pl opisaliśmy narrację, jaką zaserwował opinii publicznej kardynał Victor Manuel Fernández, prefekt Dykasterii Nauki Wiary. W tym miejscu chcielibyśmy nieco pogłębić problem czasu, który wyraźnie wybija się w wystąpieniach Fernándeza – i nie tylko jego. Innymi słowy: czy Watykan kategorycznie odrzuca diakonat kobiet, czy też raczej planuje go wprowadzić, ale dopiero w przyszłości?
Kwestia diakonatu kobiet jest jedną z najszerzej dyskutowanych podczas całego pontyfikatu Franciszka. Ojciec Święty powołał w tej sprawie już dwie eksperckie komisje, które nie doszły jednak jak dotąd do żadnych konkluzji (pierwsza w 2016 roku, druga w 2020 roku). W 2019 roku zwołał Synod Amazoński, a jego uczestnicy wezwali papieża do rozważenia dopuszczenia kobiet do diakonatu. Papież się na to nie zdecydował, ale nie pozostał bierny: wprowadził zmiany w kościelnych posługach akolitatu oraz lektoratu, dopuszczając do nich kobiety; stworzył też nową posługę katechetatu, od razu otwartą dla świeckich obojga płci. Ponadto na skutek nacisków i dyskusji na temat roli kobiet w Kościele Franciszek zaczął w zdecydowany sposób zwiększać udział kobiet w różnych watykańskich instytucjach i organach. Najżywszym tego przykładem jest sam Synod o Synodalności – w październikowej sesji synodalnej w roku 2024 kobiety biorą udział i to z pełnym prawem głosu.
Latem 2023 roku grupa pięciu kardynałów zadała papieżowi Franciszkowi pytanie w formie dubium o to, czy zgadza się, że – tak jak ogłosił św. Jan Paweł II w „Ordinatio sacerdotalis” – Kościół katolicki nie ma władzy udzielania święceń kapłańskich kobietom. W swojej odpowiedzi na dubia Franciszek stwierdził, że należy to nauczanie traktować jako zobowiązujące, ale podkreślił, że cały czas toczy się dyskusja, czy orzeczenie papieża Wojtyły było nieomylne, czy też nie. W ten sposób papież Bergoglio delikatnie zasugerował „tymczasowość” kategorycznego stwierdzenia z „Ordinatio sacerdotalis”; zresztą, jak wiadomo, Jan Paweł II pisał o wykluczeniu kobiet od prezbiteratu, nie wypowiadając się na temat samego diakonatu.
Wesprzyj nas już teraz!
Nic zatem dziwnego, że już na ubiegłorocznej sesji Synodu o Synodalności dyskusja o diakonacie kobiet była niezwykle intensywna; wydawało się, że Franciszek niejako na nią przyzwolił. Sesja synodalna z października obecnego roku zaczęła się jednak od mocnego akcentu ze strony kardynała Victora Manuela Fernándeza, który w komunikacie z 2 października ogłosił, że Dykasteria Nauki Wiary wyda w przyszłym roku dokument poświęcony roli kobiet w Kościele, ale nie będzie w nim nic na temat sakramentalnego diakonatu. W tekście Fernández nie odwoływał się jednak do „Ordinatio sacerdotalis” ani nie argumentował w ogóle teologicznie; zwrócił tylko uwagę, że „obecnie” kwestia diakonatu kobiet nie jest bynajmniej paląca i „póki co” nie ma potrzeby, żeby się tym zajmować.
Na Fernándeza spadła ze strony środowisk progresywnych ostra krytyka, ale kardynał nie zmienił zdania. Podczas synodalnej konferencji prasowej z 21 października nakazał służbom prasowym Watykanu odczytanie kolejnego komunikatu, w którym podtrzymał poprzednią decyzję, tłumacząc, że według papieża kwestia diakonatu kobiet jest wciąż „niedojrzała” i na obecnym etapie nie należy się tym zajmować, bo priorytetem dla celu większego „włączenia” kobiet w struktury decyzyjne w Kościele jest coś zupełnie innego. Wskazał tu na takie sprawy jak dopuszczanie kobiet do akolitatu czy katechetatu albo też powierzanie kobietom zarządzania parafiami.
Podczas tej samej konferencji prasowej o sprawie mówili różni reprezentanci synodu; ponownie żaden z nich nie argumentował teologicznie. Poruszano się raczej „naokoło” problemu, jakby unikając otwartego przyznania, że Kościół nie ma władzy dopuszczenia kobiet do diakonatu, jako że diakonat jest częścią trójstopniowej struktury sakramentu święceń.
W dość zaskakujący sposób wypowiedziała się na ten temat s. Nathalie Becquart, wicesekretarz Synodu Biskupów. Tłumacząc stanowisko kardynała Fernándeza powiedziała, że jeszcze kilka lat temu wiele rzeczy byłoby w Kościele kompletnie nie do pomyślenia, a dziś – proszę zobaczyć – jak wiele rzeczy się zmieniło. Użyła też charakterystycznego sformułowania: jej zdaniem Kościół w sprawie kobiet porusza się do przodu „krok po kroku”.
To sformułowanie przypomniało mi słowa, jakie kilka miesięcy temu wypowiedział kard. Jean-Claude Hollerich, sekretarz generalny Synodu o Synodalności. Hierarcha w rozmowie ze szwajcarską dziennikarką Jacqueline Straub stwierdził, że Stolica Apostolska po prostu nie może wprowadzić diakonatu kobiet, bo… wywołałoby to za duży opór w środowiskach konserwatywnych. Według Hollericha gdyby się dzisiaj na to zdecydować, doszłoby do wielkiego wybuchu sprzeciwu i wielu ludzi uznałoby, że diakonat kobiet jest jakimś progresywnym wymysłem. Dlatego, powiedział, trzeba iść do przodu powoli, małymi krokami, a wtedy będzie można osiągnąć więcej.
Kilka tygodni później na temat diakonatu kobiet wypowiedział się z kolei kardynał Mario Grech. Na jednej z konferencji prasowych poświęconych przygotowaniom do październikowej sesji synodu powiedział, że wprowadzenie żeńskiego diakonatu byłoby odpowiedzią na wolę samego Pana… Mario Grech jest szefem Synodu Biskupów i głównym organizatorem Synodu o Synodalności, zakładam zatem, że wie, jaka jest atmosfera na „górze” Watykanu.
Krok po kroku s. Becquart, taktyka małych kroków kard. Hollericha, wola Boża kard. Grecha…
Mając to w pamięci przeczytajmy teraz ostatni akapit komunikatu kardynała Fernándeza z 21 października:
„Przyjaciółki i przyjaciele, jestem przekonany, że możemy iść naprzód krok po kroku, dochodząc do bardzo konkretnych rzeczy, rozumiejąc, że w naturze kobiety nie ma niczego, co przeszkadza jej być zdolną do obejmowania bardzo ważnych stanowisk w kierownictwie Kościoła. To, co rzeczywiście pochodzi od Ducha Świętego, jest nie do zatrzymania”.
Jeżeli ktoś myśli, że wraz z tegorocznym Synodem o Synodalności próba wprowadzenia do Kościoła katolickiego żeńskich diakonis zakończy się – nic bardziej mylnego. Progresiści – ci, którzy chcą „iść do przodu” – chcą teraz przygotować grunt, żeby, gdy sprawa „dojrzeje”, nie było już nadmiernego oporu…
Paweł Chmielewski