„Według belgijskich śledczych przedstawiciele Kataru i Maroka mieli przekazywać łapówki niektórym europosłom w zamian za wspieranie interesów tych krajów w Brukseli i Strasburgu. Dowodami w sprawie są m.in. materiały z inwigilacji prowadzonej z użyciem izraelskiego systemu deszyfrującego Pegasus, a także zeznania głównego podejrzanego, który poszedł na współpracę z belgijskimi śledczymi. Mimo to kluczowy wątek postępowania – związany z rolą w całej aferze marokańskiego wywiadu, mającego zbierać haki na europejskich przywódców – został umorzony”, informuje na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Piotr Nisztor.
Publicysta przypomina, że 9 grudnia 2022 roku belgijska policja dokonała przeszukań w biurach i mieszkaniach niektórych europosłów. „Zatrzymano też cztery osoby: Evę Kaili, grecką eurodeputowaną, ówczesną wiceszefową Parlamentu Europejskiego; Piera Antonio Panzeriego, wpływowego włoskiego lobbystę, który mandat europosła sprawował w latach 2004–2019; Francesco Giorgiego, partnera Kaili, wcześniej wieloletniego asystenta Panzeriego, oraz Niccolo Figa-Talamancę, dyrektora generalnego mającej stać na straży praworządności organizacji No Peace Without Justice (tłum.: nie ma pokoju bez sprawiedliwości)”, relacjonuje.
„Podczas przeszukań zabezpieczono walizki z pieniędzmi. Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty korupcji i trafili do aresztu. Według belgijskich śledczych mieli przyjmować łapówki za wspieranie w Parlamencie Europejskim interesów m.in. Kataru i Maroka. W proceder byli zaangażowani także dwaj inni europosłowie – Włoch Andrea Cozzolino i Belg Mark Tarabella, którym również, po uchyleniu immunitetów, postawiono zarzuty korupcyjne. To miał być wierzchołek góry lodowej. Tym bardziej że na współpracę z belgijskimi śledczymi poszedł Panzeri, który był mózgiem całego procederu. Niektóre media – powołując się na nieoficjalne informacje pochodzące ze śledztwa – wskazywały, że łapówki mogło przyjmować też nawet kilkudziesięciu innych europarlamentarzystów. Ostatecznie nikt inny zarzutów nie usłyszał”, czytamy dalej.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei kluczowy wątek postępowania – dotyczący wręczania łapówek europosłom przez przedstawicieli marokańskiego wywiadu, mającego zbierać haki na europejskich przywódców – został umorzony. Sprawę przekazano do prowadzenia… marokańskim organom ścigania. Kilka dni później z wizytą do Rabatu udała się delegacja belgijskiego rządu, z premierem tego kraju na czele.
„Eva Kaili, obok Panzeriego główny bohater całego skandalu, w areszcie spędziła cztery miesiące. Na wolność wyszła w kwietniu 2023 roku, po czym – podobnie jak inni europosłowie zamieszani w skandal – wróciła do pracy w Parlamencie Europejskim. Wcześniej straciła jednak stanowisko wiceszefowej, a w tegorocznych wyborach europarlamentarnych nie wystartowała. Obecnie ciążą na niej zarzuty przyjęcia od 120 do 150 tys. euro. Grozi jej od 5 do 15 lat więzienia. Kolejne sądy oddaliły jej wnioski o umorzenie postępowania. Jej prawnicy próbowali przekonywać, że działania belgijskich służb wobec ich klientki od początku były nielegalne i naruszały przepisy Unii Europejskiej, argumentując, że w czasie, gdy była inwigilowana, obejmował ją immunitet europosła. Od początku przekonuje, że jest niewinna, a odnalezione u niej pieniądze w gotówce rzekomo należały do jej partnera, który przechowywał je u niej na wypadek… ataku nuklearnego”, przypomina autor „Gazety Polskiej”.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TG