Duchowni stojący na czele ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego ostrzegają, że Kościół w ich ojczyźnie cofnął się o 25 lat. Cofnął się do tak niedawnych czasów, gdy po latach komunistycznego terroru z wielkim trudem zaczął się odradzać. – Po wydarzeniach na Krymie i na wschodzie Ukrainy, Kościół katolicki na Ukrainie z dnia na dzień traci swój dotychczasowy, legalny status. Już pięć parafii katolickich na Krymie uznaje się za nielegalne. To samo dotyczy społeczności muzułmańskich i niektórych prawosławnych – mówi o. Ihor Jaciw, rzecznik ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego.
– Jaki to smutny paradoks, że historia znów się powtarza. 1 stycznia 2015 roku upływa ostateczny termin rejestracji Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego na zajętym przez Rosję Krymie. Wszystko wskazuje na to, że będziemy tam działać nielegalnie – wyjaśnia duchowny.
Wesprzyj nas już teraz!
Ojciec Ihor dodaje, że w tzw. Noworosji, czyli na obszarach wschodniej Ukrainy opanowanej przez rebeliantów, nikt oficjalnie nie wprowadził zakazu rejestracji parafii ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego. Lokalne władze twierdzą jednak, że nie ma odpowiednich przepisów prawnych umożliwiających taką rejestrację. I władzom na wprowadzeniu takich regulacji z pewnością zależeć nie będzie.
Dziś jedynym wyznaniem na Krymie i w zajętym Donbasie, które jest uznawane przez Rosję jest prawosławie moskiewskiego patriarchatu. O prześladowaniach mówią katolicy rzymscy i grekokatolicy, a także prawosławni patriarchatu kijowskiego, Żydzi i członkowie organizacji protestanckich.
Źródło: „Catholic News Service”
ChS