Drastyczne sankcje, jakie spotkały Franciszkanów Niepokalanej, tłumaczone były „kryptolefebryzmem” zakonników. Na takie uzasadnienie wskazał sam komisarz wyznaczony dla zgromadzenia – o. Fidenzio Volpi OFM Cap. To oskarżenie zupełnie fałszywe, co potwierdzają także wierni korzystający z apostolatu zakonników.
„Byłem lefebrystą (to termin, który mi się nie podoba, ale cóż zrobić) przez wiele lat. Jestem wdzięczny Panu za lata spędzone w tym środowisku, tak ze względu na to, co dobre tam znalazłem (a nie jest tego mało), jak i na próby przecierpiane z powodu zamknięcia, błędów i braków, które tam zauważyłem (i znosiłem). (…) Przechodzę do sedna sprawy. Mogę zaświadczyć, że kiedy zwróciłem się do jednego z Ojców FI, do jednego z tych, którzy dzisiaj są oskarżani o bycie krypto-lefebrystami, a który już jest na wygnaniu, ten Brat wysłuchał mnie i od razu wskazał mi stwierdzenia i postawy, które podważają u podstaw pozycję Bractwa Świętego Piusa X” – czytamy na łamach portalu „Libertà e Persona”.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor podkreśla, że „jest niesprawiedliwością i oszczerstwem oskarżanie o. Manellego i innych Braci o nadanie Zakonowi lefebrystycznego tonu. Ojciec Stefan kocha Kościół i Papieża bardziej niż samego siebie i ta jego miłość – nie retoryczna, ale rzeczywista – prowadzi go do znoszenia w milczeniu bardzo niesprawiedliwych decyzji (…).To właśnie dzięki niemu i tym Ojcom ja i inne osoby znaleźliśmy siłę i determinację, aby wrócić do Kościoła; to dzięki FI mogłem doświadczyć, że dwie formy rytu rzymskiego, odprawiane z godnością i świętością, naprawdę mogą współistnieć; to dzięki nim rozpoznałem, że ewentualne zastrzeżenia, co do niektórych fragmentów (tekstów- przyp. red.) Vaticano II nie mogą nigdy zastąpić ostatniego słowa, jakie ma Magisterium; albo że wątpliwości co do niektórych elementów reformy liturgicznej nie powinny prowadzić do wykluczenia nowego Mszału”.
„Tymczasem teraz okazuje się, że to właśnie ci Bracia, którzy pomogli mi i innym nabrać dystansu co do Bractwa Świętego Piusa X, są oskarżani o faworyzowanie kierunku lefebrystycznego w Zakonie! A nawet dochodzi się do twierdzenia, iż należy pomóc o. Stefanowi, aby pozostał w Kościele!” – podkreśla autor.
Korzystający z apostolatu Franciszkanów Niepokalanej świecki zwraca uwagę na fakty starannie pomijane przez wrogów zgromadzenia. Bracia nigdy nie przyjęli na wyłączność nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego, studia prowadzone przez zakonników nad dokumentami ostatniego soboru nigdy nie zawierały oskarżeń o herezję, były prowadzone w sposób nie dający podstaw do ataków o „odrzucanie” nauczania Drugiego Soboru Watykańskiego. Tymczasem taką linię zaprezentował komisarz wyznaczony dla zgromadzenia.
Bracia utrzymywali kontakty z duchownymi należącymi do Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X – co jest zupełnie zrozumiałe, zwłaszcza w kontekście trwających wówczas rozmów doktrynalnych. Trudno na tej podstawie mówić o „krytpolefebryźmie”, podobne relacje utrzymywali inni duchowni. „Jest jeszcze jeden fakt, który pomoże zrozumieć jak to się stało, że powstał mit Instytutu dryfującego w stronę lefebryzmu. W styczniu 2010 roku, jak co roku, Bractwo Świętego Piusa X, zorganizowało w Paryżu Congrès théologique du Courrier de Rome. Tego roku o. Stefan zdecydował posłać dwóch Braci, aby zanieśli tam swoje świadectwo. Zamiar O. Stefana był jasny: przedłużyć dłoń, którą Benedykt XVI wyciągał w ich kierunku, aby mogli zrozumieć (bardziej przez przykład niż przez słowa), że w Kościele mogą przebywać i ci, którzy są bardzo mocno przywiązani do Tradycji we wszystkich jej wyrazach” – czytamy na łamach „Libertà e Persona”. Kontakty te – zauważa autor listu – nie oznaczały przyjęcie tez i stanowiska Bractwa, ale stanowiły przypomnienie, że „miłość powinno się praktykować względem wszystkich”.
Na problem ostracyzmu, jakiemu poddani zostali tradycjonalistyczni duchowni z FSSPX, uwagę zwrócił Benedykt XVI tłumacząc zniesienie kar ekskomuniki z biskupów Bractwa. „Niekiedy można odnieść wrażenie, że nasze społeczeństwo potrzebuje przynajmniej jednej grupy, której można nie okazywać tolerancji; którą spokojnie można atakować i nienawidzić. A jeżeli ktoś ma odwagę się do niej zbliżyć – w tym przypadku Papież – traci prawo do tolerancji i także jego można traktować z nienawiścią pozbawioną obaw i powściągliwości” – czytamy w liście Benedykta XVI z 10 marca 2009 roku.
Świecki zauważa, że sytuacja, w jakiej znaleźli się Franciszkanie Niepokalanej, przypomina rezultat od dawna planowanych porachunków, w których używa się przymusu, oszczerstw i manipulacji faktami. Autor wskazuje na fragment, jaki odnajdujemy w „Liber Vitae Meritorum” świętej Hildegardy, który mógłby służyć za podsumowanie sytuacji w zgromadzeniu: „Kiedy źli ludzie przez chciwość chcą mieć wiele rzeczy, których mieć nie mogą, w ich szaleństwie dochodzą do niezgody i atakują innych, tak jak rozzłoszczony pies atakuje człowieka. W ich surowości i goryczy, siejąc rozłam, trwonią to co zostało dokonane przez Boga, bo nie chcą pokoju i znajdują zadowolenie w niszczeniu innych przez słowa i czyny. Nie chcą ulec nikomu, nie oszczędzają nikogo i nie przejmują się wcale dobrem wspólnym. Kiedy niezgoda popełniła wiele niesprawiedliwości, dochodzi do takiego punktu zamieszania i skandalu, że wydaje jej się, iż nigdy ich nie popełniła”.
„Jeśli ostatnim słowem w sprawie Franciszkanów Niepokalanej będą te szaleństwa, które obserwujemy, w których nie szuka się zrównoważenia, a daje się rację wyłącznie jednej stronie (…),naprawdę będzie to „ciosem miłosierdzia” dla wielkiego dzieła wewnętrznego pojednania zainaugurowanego przez papieża Benedykta, a który to właśnie we Franciszkanach Niepokalanej widział przykład do naśladowania. Nie ma sensu ukrywać, że przedsięwzięte postanowienia były jednostronne: narzucenie jedynej formy rytu rzymskiego; oczywiście odrzucono ponad 100 podań z prośbą o pozwolenie odprawiania w formie nadzwyczajnej” – tłumaczy autor, podkreślając także, że wszyscy dotychczasowi przełożeni, nauczyciele i wychowawcy zostali zwolnieni z obowiązków, niektórzy z nich wydaleni na peryferyjne placówki.
Tłumaczenie artykułu z „Libertà e Persona” przesłane zostało przez Czytelniczkę.
mat