Jeden z najbardziej wpływowych na świecie muzułmanów, szejk Abdullah Bin Bayyah – w związku z zamieszkami wybuchłymi po ukazaniu się filmu nieprzychylnego dla islamu – wezwał ONZ do przyjęcia rezolucji, która będzie ograniczała wolność słowa i karała wypowiedzi krytyczne wobec islamu.
Szejk Abdullah Bin Bayyah jest profesorem na Uniwersytecie Króla Abdula Aziza w Arabii Saudyjskiej. Zasiada w wielu międzynarodowych organizacjach, w tym w Centrum Studiów nad Celami Szariatu (Center for StudyingAims of Sharia) w Wielkiej Brytanii. Jest też wiceprzewodniczącym Międzynarodowej Unii Muzułmańskich Uczonych (International Unions of Muslim Schoolars).
Wesprzyj nas już teraz!
Wg rankingu The Royal Islamic Strategic Studies Center, Bayyah zajmuje 31 miejsce na liście 500 najbardziej wpływowych muzułmanów na świecie w 2011 r.
W publicznym oświadczeniu skierowanym do islamskich instytucji w USA, bin Bayyah wezwał „ludzi rozsądku i zrozumienia” do powszechnego zakazania wypowiedzi, które obrażają muzułmanów, a tym samym zagrażają pokojowi na świecie.
– Prosimy wszystkich, aby rozważyli konsekwencje prowokacji uczuć ponad miliarda ludzi przez niewielką grupę, która nie chce pokoju ani braterstwa między ludźmi – napisał bin Bayyah. Dodał, że „stanowi to zagrożenie dla pokoju na świecie, nie przynosząc nikomu zauważalnej korzyści. – Czyż nie jest koniecznością w dzisiejszym świecie wydanie przez ONZ rezolucji, kryminalizującej obrażanie symboli religijnych? Prosimy wszystkie władze religijne i polityczne, a także ludzi rozsądku, by dołączyli do nas, w celu położenia kresu tej marności, która nie przynosi nikomu korzyści” – powiedział.
Oświadczenie Bin Bayyah zatytułowane: „Deklaracja dotycząca obraźliwego dla muzułmanów nagrania video” odnosi się do filmu pt. „Niewinność muzułmanów” dostępnego w serwsie YouTube. Obraz wywołał zamieszki na Bliskim Wschodzie. W ich następstwie zginęło czterech dyplomatów amerykańskich.
Administracja prezydenta Obamy już zwróciła się do firmy Google, by sprawdziła, czy film prezentowany na podległej jej witrynie nie narusza dozwolonych prawem zasad. Spółka dotychczas odmawiała usunięcia nagrania z sieci, chociaż ograniczyła dostęp do niego w niektórych krajach. Wg ekspertów prawnych, specjalizujących się w kwestiach wolności słowa, film nie narusza pierwszej poprawki do konstytucji USA.
Szejk stwierdził, że Stany Zjednoczone winny uznać kontrowersyjny film za nielegalny. Wywodzący się z Bractwa Muzułmańskiego prezydent Egiptu Mohamed Morsi wezwał USA do podjęcia kroków prawnych wobec producentów filmu.
O podobne działania poprosił egipski premier Hisham Qandil, który chciałby ustanowienia międzynarodowego zakazu krytyki ze względu na religię, rasę i kolor skóry. Jest to bezpośrednie bezpośrednie wezwanie USA do ratyfikowania rezolucji ONZ przeciw bluźnierstwom, którą przyjęto w ubiegłym roku, a która do tej pory nie została ratyfikowana w większości państw.
W grudniu 2011 na zaproszenie amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton, odbyła się w Waszyngtonie międzynarodowa konferencja pt. „Istambulski Proces”. Wzięli w niej udział przedstawiciele kilkudziesięciu państw muzułmańskich, skupionych w potężnej i wpływowej Organizacji Współpracy Islamskiej (OIC), a także reprezentanci UE i przedstawiciele najwyższych władz USA.
Członkowie konferencji zobowiązali się do wprowadzenia światowego zakazu jakiejkolwiek ustnej lub pisemnej krytyki wszelkich aspektów prawa szariatu, nawet jeśli byłaby to krytyka uzasadniona i sprawiedliwa. Był to wielki sukces OIC, która od lat podejmowała usilne działania na rzecz zakazania krytyki islamu, uważanej za „bluźnierstwo”.
OIC, skupiająca w sumie 57 państw muzułmańskich naciska na kraje UE i USA, by ratyfikowały rezolucję oenzetowską 16/18, która została zaakceptowana w marcu 2011 r. przez Komisję Praw Człowieka w Genewie i była cicho zatwierdzona przez 193 członków Zgromadzenia Ogólnego ONZ w dniu 19 grudnia 2011 r.
Oficjalnym celem tej rezolucji jest „zwalczanie nietolerancji, negatywnego stereotypowania, stygmatyzacji i dyskryminacji na tle religijnym, podżegania do przemocy, bądź samej przemocy wobec osób ze względu na ich religię lub wierzenia”. Krytycy rezolucji obawiają się jednak, że posłuży ona za dodatkowe narzędzie prześladowania mniejszości religijnych w krajach muzułmańskich. Okazuje się bowiem, że jej propagatorami są państwa mające na koncie największą liczbę wyroków skazujących w sprawach o bluźnierstwo: Pakistan, Iran, Arabia Saudyjska i Egipt.
Podjęte obecnie działania dla przeforsowania prawa o bluźnierstwie w szerszej skali, to zdaniem wielu znawców problematyki islamskiej „mydlenie oczu” zwolennikom wolności słowa. Poprzednia rezolucja Rady Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych nr 62/154, która zawierała zakaz „zniesławiania religii” została odrzucona, ponieważ nie zostałaby zaakceptowana w Stanach Zjednoczonych, ze względu na pierwszą poprawkę do Konstytucji, gwarantującą wolność słowa. Dlatego też teraz, aby pozyskać USA i móc stworzyć rezolucję, która mogłaby być zaakceptowana przez państwa zachodnie, mówi się o kryminalizowaniu wypowiedzi, które „podżegają do nienawiści” wobec religii. Wiadomo jednak, że w różnych krajach różnie to „podżeganie” może być interpretowane.
Źródło: wnd.com, piotrskarga.pl, AS.