Zły stan zdrowia Rosjan, przekładający się też na wysoką śmiertelność powoduje, że mimo wzrostu współczynnika dzietności kraj ten przechodzi kryzys demograficzny. Dane są alarmujące, bowiem w szybkim tempie ubywa Rosjan w wieku produkcyjnym, a to wkrótce mocno odczuje demografia.
Na łamach forsal.pl, prof. Adam Gwiazda opisuje niekorzystne trendy demograficzne w Rosji. Zauważa, że od połowy bieżącej dekady kurczy się tam siła robocza (wyniosła ona 76,3 mln w 2017 roku). Obserwowany kryzys ma kilka źródeł. To nie tylko mniejsza liczba urodzin, ale też notowana wysoka śmiertelność Rosjan i zły stan zdrowia publicznego. „Na dwoje urodzonych przypadało w pierwszej dekadzie XXI wieku troje zmarłych. W tym okresie stan zdrowia ludności Rosji był gorszy niż w epoce Gorbaczowa czy Breżniewa” – czytamy.
Wesprzyj nas już teraz!
Co dolega Rosjanom? Swoje piętno odbiła na społeczeństwie epidemia AIDS, nałóg nikotynowy, alkoholizm, co w połączeniu ze złą formą opieki zdrowotnej dało katastrofalny efekt. Jak zauważa autor, latach 2005-2015 w Rosji umieralność była trzy razy wyższa wśród mężczyzn i dwukrotnie wyższa wśród kobiet w porównaniu z innymi krajami na podobnym poziomie rozwoju. Co ciekawe, sytuacji tej nie poprawiło widoczne zwiększenie dochodów w Rosji, obserwowane od 1999 do 2008 roku.
Jak wynika z danych statystycznych, ów niezdrowy styl życia zbiera żniwo. Co roku z powodu chorób alkoholowych umiera pół miliona Rosjan. Problemem są także narkotyki. Ponadto kuleje profilaktyka i terapia chorób sercowo-naczyniowych i nowotworowych. Rosjan nie tylko nie zawsze stać na leczenie, bo też świadomość społeczna w zakresie zdrowia jest niska. Rosjanie nie chcą też być długowieczni. Oczekiwania w tym zakresie są przeciętnie o 10 lat niższe niż w krajach Europy.
Kiedy mowa o demografii nie sposób pominąć problemu aborcji. Jest ona często w Rosji traktowana jako środek antykoncepcyjny. Wprawdzie liczba aborcji w Rosji spada (z ok. 7 mln rocznie w 1988 roku do ok. 1,58 mln w 2006), to jednak wciąż na każde 10 urodzeń żywych przypadało 13 aborcji! Dla porównania, w USA są to 3 aborcje.
Stan Rosji najlepiej oddają liczby. Naród liczący za czasów ZSRR 287 mln, skurczył się do 144 mln. Jak wskazuje prof. Gwiazda „proces depopulacji rozpoczął się już w latach 60. XX wieku, kiedy współczynnik dzietności całkowitej zaczął spadać poniżej 2,1, nie zapewniając tym samym wymienialności pokoleń”. Obecnie wskaźnik ten wynosi około 1,57 i nie gwarantuje odwrócenia złych trendów demograficznych (rosyjski wskaźnik dzietności jest obecnie wyższy niż w Polsce – 1,41). „Nie można więc oczekiwać, że w Rosji uda się w najbliższych latach znacząco zwiększyć przyrost naturalny ludności” – podaje forsal.pl. Co więcej, według prognoz ONZ populacja Rosji zmniejszy się w 2030 r. o ok. 3,5 mln.
Czy ratunkiem dla Rosji mogą być imigranci? Jak czytamy, „pod koniec pierwszej dekady tego stulecia w Rosji mieszkało 25 mln nie-Rosjan, natomiast pod koniec 2018 r. ich liczba wyniosła 26,2 mln osób”. Co ważne, środowiska imigranckie dbają o swoją przyszłość i np. wśród przybyszów muzułmańskich wskaźnik dzietności wynosi 2,4.
Prof. Gwiazda zauważa, że w Rosji najbardziej dynamicznie zmienia się (zmniejsza) liczba ludności w wieku produkcyjnym, a to odbije się na gospodarce. Brak młodych i wykształconych będzie blokowało rozwój przemysłu opartego o nowoczesne technologie. Już teraz resort gospodarki podaje, że „powodu braku odpowiednio wykształconych pracowników PKB Rosji zmniejszył się od początku 2000 r. o 14-16 proc.”, pozostaje pytanie na ile uda się proces rekwalifikacji starszych pracowników. W tym kontekście znów wraca temat imigracji, bo jak zauważa autor, nie można „problemu deficytu krajowych pracowników rozwiązać za pomocą imigrantów. Ogromna większość z nich nie posiada bowiem umiejętności poszukiwanych przez rosyjskich i coraz mniej licznych zagranicznych pracodawców”. Ponadto nie dość, że z rynku pracy ubywa młodych, to niska jest też jakość ich szkolenia – bowiem standardy rosyjskich szkół pozostają wiele do życzenia. Jeśli to się nie zmieni, Rosja będzie zmuszona otworzyć się na imigrantów – pracowników (głównie z Ukrainy i Uzbekistanu). Probem w tym, że Ukraińcy częściej poszukują lepszych warunków w Polsce.
Źródło: forsal.pl
MA