13 kwietnia 2023

Kryzys postavatarowy. O ludzkiej potrzebie bycia „widzianym”

(Fot. MindStorm/shutterstock.com)

Sugestywna baśń o sile, jaką daje rodzina i wspólnota, nie dla wszystkich jest błogą i umacniającą opowieścią. Okazuje się, że zwłaszcza w przeżyciu młodzieży bywa ona trudna i budzi niepokój. Zupełnie jak nie baśń.

Po premierze pierwszej części filmu Jamesa Camerona Avatar (2009) media zaczęły sygnalizować, że jego młodzi fani popadają w depresję, a niektórzy miewają myśli samobójcze. Na forach internetowych zakładano wątki Jak poradzić sobie z depresją po Avatarze. Ukuto nawet skrót PASD (ang. Post Avatar Stress Disorder) na wzór terminu PTSD, określającego zespół stresu pourazowego. Na Avatar Forum zjawisko było tak intensywne, że administrator Philippe Baghdassarian musiał wydzielić osobny wątek dla osób, które ulegają rozpaczy, że nie mogą wrócić do mitycznej Pandory.

Baśniowe przesłanie filmu najwyraźniej dotknęło w widzach głębokiej, niezaspokojonej tęsknoty. Wizualna precyzja, niespotykana dotąd w kinie, zdołała wywołać w ich umysłach wrażenie udokumentowanej na ekranie cudownej rzeczywistości. W końcu sama fabuła filmu sugeruje, że bycie swoim własnym awatarem w równoległym świecie może być lekarstwem na zło świata, z którego pochodzimy.

Wesprzyj nas już teraz!

Podobno władze Chin również odczuły sugestywną moc oddziaływania baśni Camerona i w obawie przed społecznymi skojarzeniami z przemocą wobec ludności wycofały z kin wersję 3D filmu. Jak widać, każde społeczeństwo ma własną opresję. Dlaczego jednak konfrontacja z opowieścią o niej w Ameryce i Europie wywołuje w pewnej grupie stany depresyjne zamiast woli walki?

Kiedy obudziłem się po obejrzeniu „Avatara”, świat wydał mi się potwornie szary. Moje całe życie i wszystko, co dotąd robiłem, straciło znaczenie. Wszystko jest bezsensowne. Nie widzę powodu, by cokolwiek robić. Żyję w umierającym świecie – cytuje siedemnastoletniego Ivara Hilla, fana ze Szwecji, Tiphaine Honnet („Le Figaro”).

Rozważałem nawet samobójstwo. Sądziłem, że kiedy to zrobię, odrodzę się w świecie podobnym do Pandory – pisze na forum Mike. Nasza planeta jest okropna. Zła, bezbarwna, zanieczyszczona. Nie widzę tu dla siebie miejsca – wyznaje Zoe.

Interesujące, że w Ameryce zjawisko zniechęcenia i rozczarowania po filmie światem dotyczyło głównie młodych mężczyzn, którzy opisywali siebie jako samotnych w szkole lub bez wsparcia w domu (CNN).

Na fundamencie przykrych doświadczeń

Druga część dzieła Camerona, Avatar: Istota wody (2022), kontynuuje refleksję nad tym, co jest wartością ludzkiego świata. I bardzo szybko zaczęła być określana w recenzjach jako film o sile rodziny i wspólnoty.

Na początku jednak była… Eywa – tajemniczy duch przenikający każdy fragment świata stworzonego przez Camerona. W drugiej części dzieła lepiej poznajemy jej działanie, sens jej istnienia. Jest aktywna i żywa w wielu istotnych wątkach, głównie w wątkach dzieci Jake’a i Neytiri – Lo’aka i Kiri. Takie skonstruowanie fabuły pozwala przez chwilę przeżyć stan połączenia wszystkiego ze wszystkim – zarówno w tym, co dobre, jak i w tym, co złe.

Idea jedności, która nie zaciera odrębności, ale pozwala iść własną drogą i wręcz wspiera tę indywidualność, prawdopodobnie nie raz i nie dwa dotknęła w widzach bolesnej rany powstałej w doświadczeniu ostatnich lat. Obudziła wspomnienie izolacji, strachu i prób argumentowania, że nic tak nie buduje i nie wyraża wspólnoty i wzajemnego wsparcia, jak rezygnacja z kontaktu i rozproszenie relacji społecznych. Zwłaszcza w doświadczeniu nastolatków ten sprzeczny wewnętrznie komunikat, poparty praktyką życia w odcięciu od innych i lęku przed realnością, poczynił ogromne zniszczenia. To, co naturalne w tym wieku i konieczne do osiągnięcia pełnej dojrzałości, stało się podwójnie niemożliwe.

Zanegowanie świata dorosłych i jego zasad zyskało status co najmniej „problematycznego”, bo jak tego dokonać, skoro dorośli sami w parę dni wysadzili swój świat z posad i zmienili wszystkie reguły? Jedni się rozproszyli, inni zapadli w sobie, jeszcze inni stracili orientację pośród wielu lęków, obaw i prób ratowania sytuacji, zarówno w sferze prywatnej – domu i rodziny – jak i publicznej, między innymi zawodowej. Jak być buntownikiem bez powodu w samym środku rewolucji? Nie wspominając już o drugiej niezwykle ważnej sprawie okresu adolescencji, jaką jest więź z grupą rówieśniczą.

Świat dorosłych rozpadł się sam, bez większych starań młodych ludzi, ale w jego miejsce nie mógł się pojawić żaden inny. Nawet księża grzmieli, że dystans społeczny jest znakiem miłości bliźniego. Każda próba ludzkiej integracji była wręcz kryminalizowana jako gest przeciwko wspólnocie. Oczywiście, młodzi byli dzielni i lgnąc do ludzi, jak tylko się da, tkwili przy ekranach tabletów i smartfonów całą dobę, kosztem snu i ogólnie pojętego zdrowia. Dzisiaj płacą za to wysoką cenę – widać ją w statystykach policyjnych i szpitali psychiatrycznych. Trudno spotkać klasę, w której ktoś by się nie okaleczał, coraz trudniej o szkołę, która nie wie, czym jest próba samobójcza, a depresja… po prostu stała się młodzieżowym must have, tematem towarzyskich rozmów.

Dzisiaj już buntownikiem zostać o wiele prościej. Dorośli wrócili do dawnych zasobów, sprzed lockdownu, jak do opowieści o dawnych czasach. Wirusy opadły, domy opustoszały. Wydaje się, że dopóki nie wydarzy się jakieś nieszczęście, to dzieciaki wciąż mamy w martwym polu widzenia. Niby mamy je na oku, ale nie do końca je widzimy.

Istota widzenia

Widzę cię – ta fraza pojawia się w Avatarze niezwykle często. To przede wszystkim słowa, jakimi witają się mieszkańcy Pandory. Tam widzieć kogoś to mieć go przed oczami, czyli dostrzegać, że jest osobny. Przyszedł z jakąś historią, ma jakieś pragnienia i potrzeby, coś ze sobą niesie. Jest Kimś innym niż Ja, choć niesie w sobie tę samą Eywę. Trochę to w duchu filozofii Martina Bubera, który zaznaczał, że każda relacja ja–ty jest zarazem relacją ja–Ty, czyli relacją z Bogiem, ważną, niepowtarzalną historią, jaką dany człowiek buduje na swojej drodze życia. Słowa: Widzę cię, które padają z ust bohaterów Camerona, wyrażają głęboki szacunek i ciekawość drugiego człowieka – dwa filary dobrej ludzkiej relacji.

Widzę cię to też fraza-wyzwanie w filmowych relacjach rodziców z dziećmi. Opiera się na niej złożony, męski temat rywalizacji i solidarności, niezależności i odpowiedzialności w wątku dwóch najstarszych braci: Lo’aka i Neteyama, którzy poszukują w oczach kochanego i podziwianego ojca potwierdzenia dla własnej kształtującej się męskości. Do niej odwołuje się również istota relacji Jake’a i Neytiri – współpracy i otwartości w sytuacji, gdy widzenie i przeżywanie danego fragmentu rzeczywistości jest dalekie od jedności i zgody. Wreszcie to ta właśnie fraza opisuje dynamikę w relacji Jake’a z synem Lo’akiem – od rodzicielskiego „martwego pola” do autentycznej uważności.

Z każdego kadru tego filmu wybrzmiewa głęboko ludzka potrzeba bycia widzianym. Cameron przywraca temu słowu właściwy sens. Nie chodzi tu przecież o pragnienie, by wszyscy na nas patrzyli – ten celebrycki komfort trwania w centrum spojrzeń tłumu. Nie chodzi również o multum polubień na TikToku ani o tysiące obserwujących na Instagramie.

Widzę cię rozbrzmiewające na Pandorze dotyka tęsknoty za byciem ważnym i cennym dla tych, którzy są dla nas najważniejsi. Należy się Cameronowi Order Uśmiechu za uczynienie osobą ważną w Avatarze przede wszystkim ojca – to o jego widzenie dobijają się synowie. Wątek Jake’a Sully’ego opiera się tym razem na dojrzewaniu do widzenia swoich dzieci takimi, jakie są – w ich odrębności i niepowtarzalności, nawet jeśli ta jest dla rodzica bolesna.

– Nie jesteś ich wodzem, tylko ojcem – usłyszy od swojej ukochanej Neytiri. O tę subtelną, ale znaczącą różnicę toczy się tu fabularny bój i to jego rozstrzygnięcie wydaje się być faktyczną istotą drugiej części Avatara.

Dziennikarze „New York Times Magazine” przy okazji jej premiery dotarli do cytowanego wyżej Ivara ze Szwecji. Młody mężczyzna pokonał kryzys wywołany filmowym obrazem. Zainspirowany fabułą zaczął czytać i interesować się filozofią, polubił piesze wędrówki po lesie. Do jakich życiowych zmian zachęci go Avatar: Istota wody?

Kinga Wenklar

Tekst pochodzi z 91. numeru (marzec-kwiecień 2023) dwumiesięcznika „Polonia Christiana”

Kliknij TUTAJ i zamów pismo

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij