Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w jednym z wywiadów, że premier Donald Tusk w jesiennym expose ogłosi „trudne do udźwignięcia korekty w dotychczasowych wydatkach”. Do tej pory rządzący mówili o naszej gospodarce i finansach w samych superlatywach. To przecież my byliśmy i jesteśmy zieloną wyspą Europy, to my nie daliśmy się pokonać kryzysowi, itd, itp. Warto przy tej okazji przypomnieć, że w 2010 roku nie byliśmy samotną zielona wyspą, lecz wzrost PKB miała również… Grecja.
Jeśli jednak kryzys czeka nas już jesienią bieżącego roku, warto spojrzeć na sytuację budżetu państwa po pierwszym półroczu. Resort finansów opublikował wstępne dane dotyczące wykonania ustawy budżetowej po pierwszej połowie 2012 r. Wysokość deficytu na koniec czerwca zbliżała się do kwoty 21 miliardów złotych, czyli 59,8% wysokości przyjętej w ustawie budżetowej na rok 2012 (tj. 35 mld zł). Według założeń ministerstwa, deficyt do końca czerwca powinien wynieść 30 miliardów złotych. Dużo lepszy wynik wynika zarówno z wyższych dochodów o ponad 8,2 mld zł niż pierwotnie przyjęto w założeniu budżetowym (zaplanowano dochody w wysokości 133,6 mld zł a osiągnięto 141,8 mld zł), jak i niższych o ponad 1,5 mld zł od zakładanych wydatków. Należy jednak zwrócić uwagę, że wyższe dochody stanowią rezultat przekazania do budżetu zysku NBP (dodatkowe ponad 8 mld zł) osiągniętego w roku ubiegłym.
Wesprzyj nas już teraz!
Dużo większym problemem mogą być dochody budżetowe z tytułu podatku VAT. Do końca czerwca wpłynęło 45% zakładanych środków, a w ub. roku po pierwszym półroczu wykonanie planów było na poziomie 60%. Jest to dość duży spadek. Dodatkowo wpływy z VAT spadają z każdym kolejnym miesiącem, co może świadczyć o mniejszej konsumpcji i co za tym idzie, mniejszej produkcji, która według danych wielu branż już ma miejsce od kilku miesięcy.
Te wszystkie dane pokazują, że w tym roku może być bardzo poważny problem z domknięciem budżetu państwa i nawet kolejny zastrzyk z NBP kilku miliardów złotych może okazać się tym razem niewystarczający. Z tej perspektywy zdanie prezydenta, że czekają nas trudne do udźwignięcia cięcia w wydatkach, nabiera zupełnie nowego znaczenia.
Paweł Toboła-Pertkiewicz