Minister finansów Jacek Rostowski widocznie musiał dokonać przełomowego odkrycia w dziedzinie ekonomii. O ile amerykański ekonomista Arthur Laffer twierdził, że po przekroczeniu pewnego poziomu podatków wpływy budżetowe zaczynają spadać, minister Rostowski cały czas podnosi podatki … .
Laffer wyszedł z prostego założenia, iż w momencie, gdy podatki są zerowe, zerowe są również wpływy do budżetu. Z drugiej strony, gdyby stawka podatku wynosiła 100 proc., dochody rządu również wynosiłyby zero, ponieważ nikt nie chciałby pracować za darmo. Pomiędzy tymi punktami krańcowymi znajduje się optimum wysokości podatków i budżetowych przychodów podatkowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Polska jest dobitnym przykładem tego, iż owe optimum zostało przekroczone i że znajdujemy się w spadkowej części wykresu funkcji, jaką opracował kilkadziesiąt lat temu Arthur Laffer. Coraz wyższe ciężary podatkowe zniechęcają do zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej oraz zwiększania zatrudnienia, skłaniają za to do unikania płacenia podatków i uciekania w szarą strefę. Mniejsza zarejestrowana działalność gospodarcza to z kolei mniejsze wpływy do budżetu. Tę prostą zależność byłoby w stanie pojąć dziecko na wczesnym etapie edukacji.
Tymczasem wygląda na to, że rząd zmodyfikował krzywą Laffera, ponieważ minister finansów najwyraźniej uważa, że wykres jej funkcji nie powinien mieć kształtu paraboli o ramionach skierowanych w dół, ale rosnącej prostej, gdzie wzrostowi obciążeń podatkowych odpowiada permanentny i proporcjonalny wzrost podatkowych wpływów do budżetu.
Minister Rostowski trwa w swym przeświadczeniu mimo, iż istnieje na świecie wiele przykładów potwierdzających spostrzeżenia, które poczynił Arthur Laffer. Tak było m.in. w Stanach Zjednoczonych, gdy najwyższą stawkę podatku dochodowego obniżono z 73 proc. do 25 proc. Gdy w 2002 r. rząd Leszka Millera wycofał się z podwyżek stawek akcyzy na wyroby spirytusowe, wpływy podatkowe z tego tytułu wzrosły. Silny wzrost wpływów podatkowych odnotowały też rządy Rosji i państw bałtyckich, gdy zastąpiły wysokie stawki PIT-u względnie niskim (poniżej 20 proc.) podatkiem liniowym.
Minister finansów jest absolwentem London School of Economics and Political Science i byłym wykładowcą ekonomii, czyli, przynajmniej teoretycznie, ekonomistą i naukowcem z wyższej półki. Obawiam się jednak, że jest inaczej, w myśl starego, sparafrazowanego dowcipu: Czy minister Rostowski jest naukowcem? Nie, ponieważ gdyby nim był, wypróbowałby swój system na myszach.
Tomasz Tokarski
Źródło: bankier.pl