29 listopada 2019

Ks. Bortkiewicz na premierze „Mięsożercy”: weganizm to już nie dieta, tylko oferta ideologiczna

(Ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz. FOT.:PCh24TV Polonia Christiana)

Film „Mięsożerca. Wróg numer jeden” nie jest o koncepcjach żywieniowych. Bo weganizm i wegetarianizm dzisiaj przestały być propozycjami dietetycznymi. Są ofertą ideologiczną. Są ofertą, która promuje godność zwierząt. Ale ta promocja dokonuje się kosztem degradacji człowieka. Im więcej szacunku dla zwierząt, tym więcej pogardy dla człowieka. To właśnie dlatego film, który mogą Państwo dzisiaj zobaczyć jest tak ważny, a zarazem tak niepopularny w pewnych kręgach. Skala i źródła ataków na ten film pokazują, że spór nie toczy się o dietę, spór toczy się o światopogląd, a ostatecznie toczy się o człowieka, jego wartość, jego godność – napisał w liście skierowanym do uczestników premiery filmu „Mięsożerca. Wróg numer jeden” ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

 

Poniżej prezentujemy całego listu ks. prof. Pawła Bortkiewicza TChr skierowanego do uczestników premiery filmu „Mięsożerca. Wróg numer jeden”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Serdecznie dziękuję za możliwość tego „zapośredniczonego” spotkania z Państwem na projekcji filmu wyprodukowanego przez Polonia Christiana. Filmu dotyczącego zagadnienia wegetarianizmu i weganizmu.

 

Mam kilka trudności, związanych z tym słowem. Nie mogę osobiście uczestniczyć w dzisiejszym pokazie. Zdaję sobie sprawę, że mogę się narazić na zarzut, iż komentuję film, którego nie widziałem. To dość poważny i zasadny zarzut. Chcę więc wyjaśnić, że nie komentuję filmu jako dzieła artystycznego. Mam natomiast nadzieję, że stosunkowo szybko zobaczę ten obraz. Bardzo mi na tym zależy. Komentuję jednak problem, który jest w filmie poruszany i który jest mi znany. Inną trudnością jest to, że ten komentarz, pozbawiony odniesienia do obrazu z pewnością nie będzie taki, na jaki film zasługuje.

 

Wreszcie uwaga o charakterze bardzo osobistym. Od pewnego czasu korzystam z pewnej diety. Z dobrym skutkiem. To, za co jestem ogromnie wdzięczny mojej pani dietetyk, to to, że nie zmuszała mnie przez moment do rezygnacji z mięsa, które bardzo lubię. Wspominam o tym, by jednocześnie od razu zauważyć, że problem, który jest podjęty w filmie nie dotyczy diety. Dotyczy stylu życia, więcej – dotyczy poglądu na rzeczywistość, na świat. Jest światopoglądem.

 

Pozwolę sobie zacząć od samego początku, to znaczy od stworzenia. W czasie swojej pierwszej wizyty na KUL, Jan Paweł II przemawiając do swoich niedawnych kolegów i koleżanek ze środowiska naukowego poddał bardzo ciekawej interpretacji biblijny tekst, tzw. drugi opis stworzenia człowieka. Ten opis mówi o samotności pierwszego człowieka i pierwszego mężczyzny (hebrajskie słowo „adam” oznacza bowiem i człowieka i mężczyznę).  Bóg dostrzega tę samotność i jakby chciał jej zaradzić:

Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe, wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny (do człowieka), aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna (człowiek), otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna (człowiek) dał nazwę wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny (człowieka) (Rdz 2,19-20).

 

Św. Jan Paweł II komentując ten tekst mówił: „… powyższy tekst […] stanowi jakiś wyraz zbieżności tego wszystkiego, co kryją w sobie dociekania prowadzone metodami nauk empirycznych. Wszystkie wszakże, szukając możliwie pierwotnych śladów człowieka, równocześnie kierują się jakimś podstawowym pojęciem człowieka. Posiadają elementarną odpowiedź przynajmniej na pytanie: czym człowiek różni się od innych istot w widzialnym kosmosie?

 

I odpowiadając na to pytanie Papież wyjaśniał: Człowiek „od początku” odróżnia siebie od całego widzialnego wszechświata, a w szczególności od świata istot poniekąd sobie najbliższych. Wszystkie one są dla niego przedmiotem. On sam pozostaje wśród nich podmiotem.

 

[…]  w świetle powyższego tekstu jest równocześnie jasne, że owa podmiotowość człowieka łączy się w sposób podstawowy z poznaniem. Człowiek jest podmiotem pośród świata przedmiotów dlatego, że jest zdolny poznawczo obiektywizować wszystko, co go otacza. Dlatego, że przez swój umysł zwrócony jest „z natury” ku prawdzie. W prawdzie zawiera się źródło transcendencji człowieka wobec wszechświata, w którym żyje. […]

 

Poprzez refleksję nad własnym poznaniem człowiek odkrywa, że sposób jego bytowania w świecie jest nie tylko całkowicie różny od wszystkiego innego pośród świata, lecz że jest także wyróżniony, nadrzędny wobec wszystkiego innego w jego obrębie. Człowiek zauważa po prostu, że jest osobowym podmiotem, osobą. Staje oko w oko wobec swojej godności!

 

Papieska analiza – zauważmy – nie ma charakteru teologicznego, ale ma charakter filozoficzny, kulturowy. Jan Paweł II analizując ten prapierwotny opis pokazuje,  że pierwszym aktem świadomości człowieka jest to, że jest on nie tylko „inaczej” w stosunku do otaczającego go świata, ale jest też „wyżej””. Różni się od świata zwierząt, ale i wyróżnia! To nie jest tylko gra słów, to sprawa zasadnicza – to linia demarkacyjna między byciem podmiotem a przedmiotem, między godnością a jej brakiem.

 

Ta prapierwotna świadomość umożliwiała człowiekowi mądre, roztropne panowanie nad światem. Ono nigdy, ze swej istoty nie było działaniem chaotycznym, drapieżnym, niszczycielskim. Jeśli przybierało taką formę to na zasadzie patologii praktycznych działań, które przeczyły boleśnie normie. Normą bowiem było panowanie człowieka nad światem w ramach ustalonego porządku – ładu moralnego.

 

Św. Jan Paweł II zauważa, że biblijny tekst mówi o wyróżnieniu człowieka w stosunku do istot poniekąd mu najbliższych – do zwierząt.

 

Warto zauważyć, że owa bliskość i „wyróżnienie” (czyli dostrzeżenie podmiotowości, godności, a więc wyższości człowieka) były przedmiotem refleksji od starożytności. Na wieki całe przed tym, nim zaświtała myśl o ekologii i ekofilozofii.

 

Filozofia starożytna nie była przy tym jednoznaczna. Największy myśliciel starożytności –  Arystoteles, ale także i stoicy byli zgodni co do tego, że  zwierzęta tworzą kategorię istot niższych od człowieka i jemu podporządkowaną. Był to pogląd dominujący, aczkolwiek pojawił się w II w. po Chrystusie niejaki  Plutarch, który w dziele Gryllos, czyli o rozumności nierozumnych zwierząt  dowodził, że zwierzęta wykazują inteligencję wyższą aniżeli ludzie. Był to jednak pogląd odosobniony, ale został odkurzony współcześnie, w niektórych nurtach tzw. ekologii głębokiej.

 

W mądrym i światłym średniowieczu św. Tomasz poświęcił zwierzętom osobny artykuł w rozprawie De veritate i uwagi w Sumie Teologicznej. Był jednoznaczny w swoich poglądach: zwierzęta nie są podmiotem moralnym, ponieważ w przeciwieństwie do człowieka są pozbawione rozumu. Dlatego też  nie podlegają moralnym ocenom ani też karom.

 

Niezbyt światłe oświecenie wprowadziło w tym zakresie mętne zmiany. I tak w  XVIII w. J.J. Rousseau zaczął głosić, że  zwierzętom przysługuje prawo do tego, „aby nie były źle traktowane przez ludzi”.  Problemem jest tutaj przesunięcie akcentu – zamiast o obowiązku ludzi wobec zwierząt, mówimy o „prawach” zwierząt wobec ludzi. I choć Immanuel Kant dowodził, że  jedynie człowiek może być podmiotem moralności, to już w w XIX w. Schopenhauer opowiadał się za przyznaniem praw zwierzętom. A potem zaczęła się swoista równia pochyła ludzkiego myślenia, która zaowocowała z takich zwrotach językowych, jak „etyka zwierząt”, „przedczłowiecza sprawiedliwość”, „sumienie zwierząt”…

 

I dochodzimy do czasów współczesnych.

 

Do ekspansji bliżej nie określonych ekologii (używam tutaj liczby mnogiej, gdyż nie ma przecież jednego rozumienia ekologii).

 

Ekologia jako nauka o środowisku naturalnym może opisywać, zgodnie ze swymi kompetencjami status organizmów w ekologii poprzez dostrzeżenie funkcji w związkach pokarmowo-energetycznych oraz poprzez pozycje zajmowane w układach biologicznych. Mając te dane może mówić jedynie o statusie konkretnych zwierząt na określonych poziomach troficznych wybranego łańcucha pokarmowego. Tyle ekologia jako nauka.

 

Ale wiadomo, że ekologia to dziś także, a może przede wszystkim ideologia. Jej cechą jest choćby holistyczne postrzeganie świata. Wszystko, co istnieje jest ze sobą ściśle związane i tworzy jednolitą całość. Takim radykalnym, a zarazem znanym przykładem jest teoria Gai. Ziemia, a raczej Gaia, jest „Matką wszystkich” i wszystkiego. Stanowi samoistny byt – swoisty „superorganizm”, który jest  zdolny do celowego działania, a zatem – można wnioskować – jest świadomy. W tym pulsującym świadomością organizmie wszystkie elementy przyrody są powiązane ze sobą wielką liczbą, bardziej lub mniej bezpośrednich, zależności fizycznych oraz chemicznych. Współdziałają ze sobą na rzecz najwyższej wartości, jaką  jest życie Gai. W takiej koncepcji nie ma „ontologicznej luki” pomiędzy człowiekiem i przyrodą w każdym jej przejawie. Gatunek, ekosystem, a ostatecznie świat, znaczą zawsze więcej niż pojedynczy osobnik. O jakiejkolwiek podmiotowości człowieka nie ma i nie może być mowy.

 

A co ze zwierzętami? Zwierzęta stanowią część owego „super-organizmu”. Są żywym, a nawet myślący i uduchowionym elementem tej całości. Zauważmy, że zwierzę dzisiaj „cierpi”, „czuje”, „kocha”, „umiera”. Zwierzę już nie zdycha. Zwierzę nie jest poddawane ubojowi. Prawodawstwo zaleca warunki nie uboju, ale eutanazji zwierząt.

 

A co z człowiekiem? Człowiek  jest istotą, która stanowi cząstkę przyrody, ale ma wyjątkową pozycję w świecie organizmów żyjących na Ziemi. Zwolennicy „ekologii głębokiej”, w tym teorii Gai zauważają tę dominację, ale postrzegają ją wyłącznie jako źródło zagrożeń dla przyrody. Człowiek to szkodnik, to dewastator i burzyciel naturalnego porządku świata. To największy wróg przyrody.

 

Pewnie są już Państwo znużeni i myślą sobie, że autor tych słów się zapętlił i zgubił wątek. Przecież film  jest o wegetarianizmie, o weganizmie. Tak, istotnie. Ale film nie jest o koncepcjach żywieniowych. Bo weganizm i wegetarianizm dzisiaj przestały być propozycjami dietetycznymi. Są ofertą ideologiczną. Są ofertą, która promuje godność zwierząt. Ale ta promocja dokonuje się kosztem degradacji człowieka. Im więcej szacunku dla zwierząt, tym więcej pogardy dla człowieka.

 

To właśnie dlatego film, który mogą Państwo dzisiaj zobaczyć jest tak ważny, a zarazem tak niepopularny w pewnych kręgach. Skala i źródła ataków na ten film pokazują, że spór nie toczy się o dietę, spór toczy się o światopogląd, a ostatecznie toczy się o człowieka, jego wartość, jego godność. Bowiem, jak mawiało arcymądre średniowiecze:   Positus est in medio homo: nec bestia – nec deus! – Miejsce człowieka jest pośrodku – nie jest ani zwierzęciem, ani bogiem.

 

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr

 

ZOBACZ TAKŻE:

„Mięsożerca” w PeKiNie. Premiera filmu o szaleństwie ekologizmu

 

POLECAMY RÓWNIEŻ RELACJĘ VIDEO

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij