„Obecny pontyfikat, z całym jego zamieszaniem, może wytworzyć co najmniej początek końca, jeżeli nie samą fazę terminalną ery posoborowej. Konieczne jest oczywiście to, by na miejscu byli ludzie Kościoła posiadający determinację potrzebną do przewrócenia strony” – pisze ks. Claude Barthe, francuski kapłan, historyk i znawca tradycyjnej liturgii.
Tekst ks. Claude’a Barthe’a został pierwotnie opublikowany na francuskiej stronie „Res Novae”, a później przedrukowano w języku angielskim na blogu „Rorate Caeli”.
Według ks. Claude’a Barthe’a nie ulega wątpliwości, że znajdujemy się dzisiaj w atmosferze poprzedzającej konklawe. Zdaniem kapłana wśród wielu hierarchów Kościoła – i to nie tylko konserwatywnych, ale także nastawionych dość progresywnie – jest dziś żywa i zarazem pesymistyczna świadomość kryzysu Kościoła, zwłaszcza na Zachodzie, gdzie katolicyzm w niektórych krajach staje się niemal niedostrzegalny. Hierarchowie ci zauważyli, że rozwiązania kryzysu proponowane w erze posoborowej zawiodły: zarówno reformy Pawła VI czy próby restauracji za pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI, o koncyliarystycznych ideach za Franciszka nie wspominając. Nie jest dziś trudno dostrzec, że posoborowy ekumenizm i dialog międzyreligijny doprowadziły do deprecjacji misyjności Kościoła. Według ks. Claude Barthe’a dzisiaj już tylko najbardziej zideologizowani Bergoglianiści, zwłaszcza jezuici zajmujący się Synodem o Synodalności, chcą iść dalej w tym samym kierunku i uważają sekularyzację za błogosławieństwo. Szczególny niepokój, uważa duchowny, wzbudza dzisiaj powszechna kampania przeciwko tak zwanemu klerykalizmowi, która niszczy powołania; fatalne skutki ma też obłędna niemiecka Droga Synodalna.
Wesprzyj nas już teraz!
Francuski kapłan wskazuje, że te wszystkie problemy będą przedmiotem dyskusji spotkań prekonklawe: trudna sytuacja finansowa Watykanu, autorytarny sposób zarządzania Stolicą Apostolską, nieczytelna reforma Kurii Rzymskiej, dyplomatyczne zawiłości zwłaszcza na linii kontaktów z Chinami, wreszcie problemy doktrynalne, zwłaszcza Amoris laetitia sprzeczne z Familiaris consortio oraz Traditionis custodes sprzeczne z Summorum pontificum.
W tej sytuacji, uważa ks. Claude Barthe, trudno będzie wybrać nowego papieża; nawet jeżeli progresywni kardynałowie dominują w Kolegium Kardynalskim, będą musieli uwzględnić głos konserwatystów. Jego zdaniem szczególnie duże szanse na następstwo po Franciszku może mieć obecny arcybiskup Bolonii, kardynał Matteo Zuppi, wspierany przez wpływową grupę Sant’Egidio.
Problem w tym, sądzi kapłan, że Kościół potrzebuje dzisiaj bardzo poważnej zmiany: chodzi o restaurację znacznie głębszą niż ta, do której dążył Benedykt XVI. Potrzebna jest reaktywacja misyjności, jasność i autorytatywność Magisterium, wyraźne odrzucenie błędów w takich dziedzinach jak moralność rodzinna czy ekumenizm. Trzeba bowiem zakończyć z sytuacją, w której nie wiadomo, kto jest w Kościele, a kto poza nim; z sytuacją, w której zdaje się dominować jakiś neo-katolicyzm bez dogmatów.
„Wydaje się, że póki co bardziej bezpośrednio da się osiągną jedynie tyle, że poluzowaniu ulegnie ideologiczny despotyzm” – stwierdził, wskazując, że chodzi o głęboki despotyzm, który ciąży na Kościele w postaci narzucania postawy wiernopoddańczej wobec Soboru oraz reformy liturgicznej w imię „jedności” czy „komunii”.
Według ks. Claude’a Barthe’a droga wyjścia z obecnego kryzysu jawi się dzisiaj dość ryzykownie: to więcej swobody danej wszystkim żywotnym siłom w Kościele. Nie jest to najlepsza droga, ale innej jego zdaniem chwilowo nie ma: rzecz w tym, że najprężniej rozwijają się dziś wspólnoty, które na nowo odkrywają postawę konserwatywną oraz wspólnoty tradycyjne. „Pojawią się głosy sprzeciwu, zgodnie z którymi polityka laissez faire, laisser passer, nawet jeżeli faworyzuje to, co przynosi owoce misji, jest pełna ryzyka zboczenia z drogi. To prawda; polityka laissez faire jest pożądana jedynie tak długo, jak długo pozotajemy w obecnej niejasnej i niepewnej sferze magisterialnej”, pisze kapłan. Według francuskiego duchownego wszyscy są wszelako świadomi, że w sytuacji swobody to właśnie świat tradycyjnego katolicyzmu będzie się najlepiej rozwijał. Niektórzy tego pragną, inni tego się obawiają – stąd na przykład taki dokument, jak Traditionis custodes.
Źródło: rorate-caeli.blogspot.com
Pach