Kolejna skandaliczna prowokacja amerykańskiego jezuity. Po tym jak przekonywał, że nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa nie kłóci się z celebracją „miesiąca dumy”, kapłan w kuriozalny sposób skrytykował decyzję Sądu Najwyższego USA, który potwierdził prawo rodziców do wypisywania dzieci z pro-homoseksualnych zajęć w szkołach publicznych.
Sąd Najwyższy USA orzekł, że rodzice mają prawo wycofać dzieci z zajęć szkolnych, na których omawiana jest tematyka LGBTQ+ oraz tzw. zmiany płci, jeśli rodzice mają do nich zastrzeżenia natury religijnej. Sprawa dotyczyła rodziców ze stanu Maryland, którzy przekonywali, że materiały edukacyjne naruszają ich uczucia religijne. Na zajęciach promowano m.in. sformalizowane związki jednopłciowe oraz procedurę tranzycji, tj. trwałego i nieodwracalnego okaleczania miejsc intymnych oraz destabilizacji hormonalnej organizmu, pod pozorem rzekomej „zmiany płci”.
Wydawać by się mogło, że decyzja SN potwierdzająca prawo do wychowania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami, oraz potwierdzająca prymat chrześcijańskich wartości nad ideologiczną antropologią spotka się z aprobatą osób duchownych. W USA nie brakuje jednak promotorów agendy LGBT+ w samym Kościele, a do jej najgłośniejszych sympatyków należy wpływowy jezuita, ks. James Martin. Naturalnie, kapłan postanowił nie pozostawić na decyzji sądu suchej nitki, przekonując, że religia została zinstrumentalizowana na cele walki z „osobami LGBTQ”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Ważne jest, aby pamiętać, że chrześcijaństwo nie powinno być wykorzystywane jako listek figowy dla homofobii. Co więcej, wielu heteroseksualnych chrześcijan chce być przyjaznymi dla osób LGBTQ; a wielu heteroseksualnych chrześcijańskich rodziców modli się, aby ich dzieci poznały osoby LGBTQ jako swoich braci i siostry. Bycie chrześcijaninem nie oznacza bycia homofobem” – pisze kapłan na łamach swojego magazynu „Outreach”.
Przy czym ks. Martin nie rozróżnia czy chodzi o nękanie osób LGBT+, czy sprzeciw wobec grzesznego, sprzecznego z nauką Kościoła katolickiego stylu życia, do którego wierzący mają nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek moralny, zwłaszcza wobec swoich dzieci.
Kapłan w swoich dywagacjach idzie jeszcze dalej. W afirmacji materiałów promocyjnych agendy LGBT+ posunął się nawet do porównania ich z… ewangelicznymi przypowieściami. Stwierdził, że również Chrystus docierał do ludzi za pomocą opowieści, a wypisywanie dzieci z obowiązkowych „lekcji homoseksualizmu” może położyć się cieniem na rozwoju moralnym.
„Pozwalanie ludziom na zwalnianie swoich dzieci z obowiązku słuchania historii, nawet tych fikcyjnych, z udziałem osób LGBTQ, może uniemożliwić im głębokie uczenie się potrzebne do budowania empatii z osobami z różnych środowisk, co jest kluczowym krokiem w rozwoju życia moralnego. Biblista Walter Brueggemann, który niedawno zmarł, powiedział, że głębokie przekonania w naszym życiu – miejsca „oporu i uścisku”, jak je nazwał – nie są zmieniane przez definicje, ale przez historie. To jeden z powodów, dla których Jezus nauczał w przypowieściach – historiach” – napisał jezuita.
Hetorodoksyjny kapłan napisał swój felieton jako rozszerzoną wersję wpisu, w którym krytykował decyzję SN oraz przekonywał o konieczności „edukacji” dzieci na tematy LGBT+ w placówkach publicznych. Jezuicie zarzucono chęć indoktrynacji nieletnich przy pomocy aparatu państwa; ks. Martin twierdził z kolei, że musiał usunąć post ze względu na „hejt” i przypadki „homofobii” w komentarzach.
Źródło: X.com / outreach.faith
PR