Siostra Łucja z Fatimy zapowiedziała, że ostateczna bitwa pomiędzy Bogiem a szatanem stoczy się o rodzinę. Wszystkie znaki czasów wskazują, że to właśnie teraz dochodzi do tego starcia! Rodzina jest zagrożona i atakowana ze wszystkich stron. Jak temu zaradzić? Co zrobić w obliczu tej konfrontacji? Ksiądz Piotr Glas wraz z Jackiem Pulikowskim stworzyli prawdziwy plan ratunkowy – w najnowszej książce „Ostateczna bitwa o rodzinę” przypominają, że przyszłość ludzkości zależy właśnie od rodziny.
Obecnie coraz częściej także i w małżeństwach pojawia się homoseksualizm. Po kilku latach od ślubu okazuje się, że mąż prowadził podwójne życie. Miał ukrytego partnera, czasem nawet kilku.
Wesprzyj nas już teraz!
Ks. Piotr Glas: Jeżeli tylko ma skłonności, ale jest wiernym mężem, troszczy się o dzieci, to jeszcze nie jest tragedia. Skłonności te czy inne nie są jeszcze grzechem. Ale jeśli zacznie praktykować, narazi całą swoją rodzinę, a szczególnie żonę – z którą, zakładamy, też współżyje seksualnie – nie tylko na problemy zdrowotne, ale też na duchowe niebezpieczeństwo. Znałem kilku takich mężczyzn, dla których rodzina była tylko przykrywką, a którzy tak naprawdę żyli w pełni życiem homoseksualnym, uczęszczali do klubów gejowskich, z pełną premedytacją oszukiwali najbliższych. Czy to jest od Boga? Zdecydowanie nie!
Jacek Pulikowski: Chciałbym najpierw powiedzieć o skali tego zjawiska. Bo się je często wyolbrzymia. Przez czterdzieści kilka lat pracy z małżeństwami przypadków związanych z orientacją homoseksualną w małżeństwie miałem zaledwie kilka. To nie jest tak częste, jak się powszechnie stwarza wrażenie. Pewnie każdy z nas spotkał się z taką sytuacją, ale głównie dlatego, że przez „atrakcyjność” tej opcji jest to nagłaśniane. Więcej jest tu promocji. W przeciętnym społeczeństwie europejskim jeszcze kilkanaście lat temu oceniano, że trzy procent ludzi ma zaburzenia orientacji psychoseksualnej (nowe, wiarygodne badania wykazują, że nawet mniej). Z tych niewielu procent zaledwie kilka występuje publicznie, żądając poszerzenia swoich praw. Pozostała ogromna większość osób z zaburzeniami cierpi, nie otrzymując pomocy. Na zachodzie terapia tych zaburzeń jest zabroniona! Dlatego na starcie trzeba rozróżnić dwie rzeczy. Pierwsze to zaburzenia orientacji psychoseksualnej, które same w sobie są rodzajem choroby. Oczywiście teraz nie wolno mówić, że to jest choroba – w roku 1973 pod wpływem lobby Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne skasowało ją z listy chorób. Ale jest to jakieś zaburzenie w człowieku, które samo w sobie nie jest grzechem. Grzechem jest dopiero czyn. Więc należy z całą miłością pochylać się nad ludźmi, którzy mają zaburzenia, udzielać im pomocy, umożliwić im terapię, by mogli powrócić do swojej prawdziwej, jedynej, obiektywnej płci wyznaczonej przez ciało, biologię. Jak wspomniałem, na Zachodzie taka terapia jest zakazana. Ewidentnie z przyczyn ideologicznych – czyli widać, że tam chodzi nie o pomoc człowiekowi, tylko o rozgrywanie jakichś interesów.
Zobacz więcej w książce „Ostateczna bitwa o rodzinę”
Ludziom, którzy cierpią z powodu zaburzonej orientacji, trzeba pomagać. Niestety ta pomoc w problemach związanych z orientacją seksualną jest ciągle niedostateczna. Natomiast drugą rzeczą są czyny homoseksualne. Zanim nastąpi czyn, musi być przyzwolenie woli. A więc za czyn jesteśmy odpowiedzialni moralnie. Ten czyn jest obiektywnie zły, to znaczy niszczy człowieka. Mało tego: utrwalenie zaburzeń orientacji seksualnej następuje na skutek czynów; bardzo często też powstaje poprzez czyny. Czyn pogłębia zaburzenie. Przyzwolenie na czyn jest krzywdą wyrządzoną czyniącemu. Gdyby Kościół zaakceptował czyny homoseksualne – a niestety wiele Kościołów chrześcijańskich to zrobiło – znaczyłoby to, że zdradził człowieka. Zdradził człowieka, bo zgadza się na to, że człowiek sam siebie będzie niszczył. Każdy czyn homoseksualny, jak również każdy czyn seksualny poza małżeństwem, niszczy człowieka. Kościół nie może dać przyzwolenia na zło, bo to byłaby zdrada misji Kościoła. Kościół ma chronić dobro człowieka. Nie może akceptować czynów, które są złe, nazywając je normalnymi. I w związku z tym, że Kościół katolicki ciągle się opiera przyzwoleniu na homoseksualne działania, jest narażony na zmasowane ataki. Z upodobaniem wywleka się wszystkie potknięcia księży katolickich, mówiąc, że to dowód na to, iż Kościół nie ma moralnego prawa odmówić przyzwolenia na homoseksualizm. Bo w Kościele są homoseksualiści, pedofile. Oczywiście nawet jeden taki ksiądz w Kościele to o jednego za dużo, tu nie może być jakiegokolwiek pobłażania. Ale sprytne kłamstwo mówi, że dzieje się to rzekomo tylko w Kościele katolickim – nie ma pedofilii w domach, przedszkolach, szkołach, klubach sportowych. A to jest po prostu zwykła nieprawda. Więcej niż w Kościele katolickim wspomnianych nadużyć jest w innych Kościołach, jeszcze więcej w szkołach i klubach sportowych, już nie mówiąc o środowiskach szerzących jawną demoralizację seksualną po- przez tak zwaną edukację seksualną, począwszy już od dzieci w przedszkolach. Teraz jednak to Kościół katolicki jest, jak niektórzy twierdzą, niebezpiecznym miejscem dla młodego człowieka. Dlaczego? Po wielkich aferach na tle seksualnym w Ameryce lat sześćdziesiątych podjęto wiele działań w Kościele katolickim, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Niestety te działania ciągle nie wystarczają, ale inne Kościoły nawet tyle nie zrobiły, niektóre nadal zamiatają pod dywan takie sprawy. W Kościele katolickim wprowadzono różne procedury, na przykład badania chłopaków zgłaszających się do seminariów w Stanach Zjednoczonych. I po tym wybuchła histeria na temat homofobii w Kościele – bo się nie dopuszcza homoseksualistów do święceń. Musimy tu wyraźnie powiedzieć, że w latach sześćdziesiątych w Ameryce, w czasie wielkiego skandalu związanego z nadużyciami seksualnymi w Kościele, chodziło nie o czyny pedofilskie, a właśnie o czyny homoseksualne, o molestowanie dorosłych lub prawie dorosłych mężczyzn. A zatem z jednej strony potępia się księży, którzy działają homoseksualnie, i słusznie, ale z drugiej strony potępia się działania, których celem jest niedopuszczenie, by księżmi zostawały osoby o takiej orientacji. To jest jakaś schizofrenia, straszne zakłamanie. Kościół katolicki jest potwornie z tego powodu atakowany.
Nie widać takich ataków na Kościoły protestanckie.
Jacek Pulikowski: Tak, ponieważ wiele denominacji chrześcijańskich zdecydowało się na udzielanie święceń osobom homoseksualnym. A wiele z nich także błogosławi związki homoseksualne. Kościół katolicki w tej chwili jako ostatni chyba broni się przed wszelkim bałaganem seksualnym. Oczywiście wiemy, że ciągle są z tym kłopoty, ale jako jedyny jeszcze się broni. I dlatego właśnie jest atakowany najbardziej. Powiem szczerze, że nie dziwię się nienawiści wielu młodych ludzi do Kościoła katolickiego. Nie dziwię się, bo z wiedzy, jaką oni mają o Kościele, ta nienawiść wprost wynika. Oczywiście ona nie powinna dotykać nikogo, ale jest logiczna. Tylko że ta wiedza jest fałszywa. I to jest problem. Dlatego myślę, że obowiązkiem, zwłaszcza ojców, ale także wszystkich wychowawców, kapłanów, jest poznawanie prawdziwej historii Kościoła katolickiego. Niestety bardzo często uczymy się historii pisanej przez naszych wrogów. Podam jeden przykład. Byłem kiedyś w Meksyku. Oprowadzał nas przewodnik, naukowiec, wielki znawca Indian, interesujący się także Ziemią Świętą. Napisał mnóstwo ciekawych książek. Pokazał nam ksero kartki z niemieckiej książki naukowej. Była tam rycina z XVI wieku, na której były widoczne wszelkie możliwe tortury. Przewiercanie, przecinanie, rozrywanie, ucinanie wszystkiego, co się tylko da. Pod obrazkiem znajdował się podpis: „Hiszpanie mordują Indian w Meksyku”. Tylko że autorzy tej publikacji nie zadali sobie trudu i nie zasłonili łacińskiego napisu na tej rycinie, który głosił: „Protestanci mordują Indian w Kanadzie”. Taki drobiazg. Mówi się o ofiarach kontrreformacji i rzeczywiście kilkaset osób zostało zamordowanych – ale ofiar reformacji było kilkaset tysięcy, a o tym się nie mówi! Nie mówi się także o tym, że w czasie reformacji wszystkie dobra kościelne zostały zagrabione, wszystkie dzieła dobroczynne Kościoła katolickiego – sierocińce, szpitale, szkoły – zostały zdewastowane bądź unicestwione. Protestanci jakby tego nie wiedzieli. A to my, katolicy, cały czas za wszystko musimy przepraszać. To taka mała historyczna dygresja na temat tego, że będąc katolikiem, dobrze jest znać prawdziwą historię Kościoła katolickiego.