Chrystus zmartwychwstał, alleluja, alleluja! Przeszliśmy drogę Wielkiego Postu, czas słuchania, czytania, rozpoznawania znaków. Dzisiaj jest czas, by spojrzeć w to Światło, które nie zna zmierzchu, które jest i będzie do końca tutaj, z nami, a kiedyś również w wieczności.
Kiedy w Niedzielę Zmartwychwstania idziemy do kościoła, śpiewamy piękne wielkanocne pieśni, jemy wielkanocne śniadanie, jesteśmy podekscytowani. Jednak później szara rzeczywistość wraca.
Kiedyś w swoim kapłaństwie przeżywałem trudniejszy czas. Szukałem swoich dróg. Miałem takie natchnienie żeby pojechać do Ziemi Świętej, lecz nie jako jeden z wielu pielgrzymów. Chciałem wybrać się sam, z Biblią w ręku, z wszystkim, co potrzebne jest do odprawienia Mszy i z różańcem. Post i modlitwa. Pojechałem na dziesięć dni do samej Galilei. Pragnąłem być tam, szukałem spokoju, byłem w miejscach, po których nie chodzą pielgrzymi. Modliłem się nad każdym miejscem, całowałem tę ziemię, intensywnie czytałem Pismo Święte i prosiłem o znak.
Wesprzyj nas już teraz!
Minęło 9 dni, lecz znak nie przyszedł. Nic się nie wydarzyło. Byłem zmęczony, głodny i trochę zły, zawiedziony. Mówiłem: „Panie Jezu, po co tu właściwie przyjechałem? Mogłem gdzie indziej spędzić ten czas”. I w pewnym momencie, kiedy siedziałem nad Jeziorem Galilejskim, przyszły do mnie słowa tak wyraźne, jakby ktoś mówił mi do ucha. Słowa, które pamiętam do dziś. Dla mnie bez wątpienia pochodzą one od samego Mistrza: „Mnie tutaj nie ma. Ja żyję. I gdziekolwiek będziesz modlił się w mocy Ducha Świętego, Ja będę z Tobą”.
Nic więcej nie było mi trzeba. Pamiętam, że momentalnie napełniła mnie taka radość i taki pokój… Poszedłem do hotelu. Byłem gotowy już wyjechać. Wiedziałem, że misja się skończyła.
Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa… Jak mówi święty Paweł: jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, to nasze przepowiadanie jest puste, pusta jest twoja wiara. To wszystko jest na próżno. Jeżeli dzisiaj Jezus nie żyje, to rozejdźmy się do domów. Sprzedajmy te majątki, idźmy do swoich spraw. A przede wszystkim – nie ma żadnej nadziei.
To właśnie Zmartwychwstanie nadaje sens pierwotnemu Kościołowi. Gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, dlaczego Jego wyznawcy mieliby iść na brutalną śmierć? Czy byli męczeni, upierając się przy kłamstwie i zmyśleniu, wątłej nadziei w jakimś człowieku, który ich zwiódł?…
To nie było tak, że próbowali zbudować jakąś potężną organizację, jakiś swój biznes. Można by powiedzieć, że wówczas ci mężczyźni z łatwością porzuciliby wiarę w obliczu prześladowców, mówiąc: „spójrz, przyszedł, zwiódł nas. Pokazał nam piękne trzy lata, to była piękna przygoda. Żyliśmy z Jezusem, ale już Go nie ma. Idźmy z powrotem do swoich zajęć”.
Czy ich śmierć miałaby jakikolwiek sens, gdyby nie Zmartwychwstanie?
Wszystko zmienił fakt, że zobaczyli Pana Jezusa. Doświadczyli Go. Nie widzieli Zmartwychwstania, ale widzieli Zmartwychwstałego.
Nie tylko ci Apostołowie, lecz także pierwszych kilkudziesięciu papieży było męczennikami. Oni wraz z tysiącami innych twierdzili, że spotkali Zmartwychwstałego – Moc, która przemienia życie; Jezusa, który był ukrzyżowany.
Jak pisze święty Paweł, „Chrystusa głosimy ukrzyżowanego”, przeszkodę dla Żydów i głupotę dla pogan. Ale dla powołanych, zarówno Żydów, jak i dla Greków – Chrystusa moc Bożą i mądrość Bożą.
Słyszymy dzisiaj wiele inspirujących przemówień, mądrych spostrzeżeń na ten czy inny temat. Jak najlepiej wykorzystać swoje życie? Jak najdłużej żyć? Jak najdłużej być zdrowym?
Ale równocześnie napotykamy coachingi chrześcijańskie czy nawet katolickie: abyś dobrze się czuł, aby było ci dobrze, by cię Pan Jezus uzdrawiał. Słyszymy różnych teologów. Jednak zasadnicze pytanie jest jedno: kto chce umrzeć dla filozofii, dla teologii? Czy umrzesz dla nauki? Czy umrzesz za teologa – nawet najlepszego, czy chociaż za świętego?…
Oddamy swoje życie za Chrystusa – zmartwychwstałego, Chrystusa, który potrafi nas przemienić; który przemienił ludzi przed nami i ma tę moc aby przemieniać również mnie.
Umrę za Jezusa. Może przyjdzie mi złożyć takie świadectwo. Może dostąpię tego zaszczytu i wybrania. Tego nie wiem, ale modlę się dzisiaj: „Panie, daj mi siłę abym widział poza horyzont. Abym nie widział już tego, co jest koło mnie, ale widział Ciebie”. Abym – jak ktoś powiedział – trzymał swoją głowę w Niebie.
Patrzcie w górę, a nie w dół. Deptajcie po mocach diabelskich, szatańskich. Macie tę władzę, powiedział Pan Jezus: „daję wam władzę deptania po skorpionach. Wyrzucajcie złe duchy, uzdrawiajcie chorych”. Macie, ale co z nią robicie?…
Ewangelia daje nam wgląd w to, za co tak wielu dobrowolnie oddało swoje życie – za Jezusa Chrystusa – ponieważ On oddał za nich własne życie, za tę grupę. Nie chodzi tylko o mężczyzn, tam były także kobiety. Kiedyś były prostytutkami, opętanymi, lecz również poszły za Nim.
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus pisze: „Zrozumiałam, że Kościół ma serce, a to serce płonęło miłością. Zrozumiałam, że tylko miłość dała impuls członkom Kościoła. Gdyby miłość miała zgasnąć, Apostołowie nie będą już głosić Ewangelii. Męczennicy odmówią przelania swojej krwi”. A po dwóch tysiącach lat nic się nie zmieniło. Ciągle jest tak samo.
Myślę o wyznaniu pewnej prostytutki, która spała z tysiącami mężczyzn, aż w końcu spotkała zmartwychwstałego Chrystusa. Spotkała swojego męża i powiedziała, że jej miesiąc miodowy był taki jak pierwsze spotkanie z mężczyzną. Słuchałem zeznań wielu kobiet i mężczyzn w niewytłumaczalny sposób uwolnionych od demona i złych duchów, uwolnionych z alkoholizmu, z uzależnienia od nikotyny, narkotyków, z uzależnień seksualnych, chciwości, żądzy… Spotkali na swojej drodze Światło – Jezusa zmartwychwstałego, który odmienił ich życie.
Kiedy burza, w którą wkroczyliśmy, w XXI wieku staje się ciemniejsza i coraz bardziej gwałtowna, i kiedy gubimy się w swoim życiu osobistym, duchowym, w naszych rodzinach, musimy pamiętać, że Pan Jezus umarł, lecz zmartwychwstał. On jest ten sam wczoraj, dziś i na wieki, jak mówi Pismo. Spodziewaj się cudów, znaków. Oczekuj, że On żyje.
Kiedy modlimy się słowami „Ojcze nasz…”, mówimy: „Przyjdź, Królestwo Twoje…”. Przyjście, o którym tu mowa, nie jest przyjściem Pana Jezusa w chwale, na samym końcu świata, ale jest właśnie tą Niedzielą Wielkanocną Kościoła, po Wielkim Piątku. To właśnie mamy na myśli, kiedy mówimy o triumfie Niepokalanego Serca Maryi, o nowej Pięćdziesiątnicy, o nowej wiośnie Kościoła. Ona wreszcie przyjdzie, ale zanim to nastąpi, będziemy jeszcze mocno doświadczeni.
Święty Jan Paweł II powiedział podczas spotkania w ramach Światowego Dnia Młodzieży: „Droga młodzieży, wy macie być stróżami poranka, zwiastującymi nadejście Słońca, którym jest Jezus zmartwychwstały”. Stanowi to dla tych stróżów niesłychane zadanie. Dziś może powie to nie do młodzieży, ale do nas, kapłanów, powie to do nas, ludzi świeckich – jeszcze bardziej zaangażowanych, jeszcze bardziej głoszących Słowo Boże i modlących się prawdopodobnie gorliwiej niż niejeden ksiądz. Wy dzisiaj dajecie większe świadectwo niż ja. Ile „pompejanek” odmawiacie, ile różańców? Ile postów, ile inicjatyw? Zajrzałem kiedyś na pewną stronę internetową, gdzie trwał na żywo różaniec, w który włączyło się 9,5 tysiąca osób. Tego nie ma na świecie, to jest możliwe tylko u nas…
Jan Paweł II powiedział w komentarzu do przytoczonych tu powyżej swoich słów: „Nie wahałem się zażądać od nich aby dokonali radykalnego wyboru wiary i życia”. Papież Pius X urbi et orbi powiedział takie słowa: „(…) ale nawet ta noc na świecie pokazuje wyraźne znaki świtu, który nadejdzie; nowego dnia, który otrzyma pocałunek nowego, jaśniejszego Słońca. Potrzebne jest nowe Zmartwychwstanie Jezusa, prawdziwe Zmartwychwstanie, które nie dopuszcza już panowania śmierci. W jednostkach Chrystus musi zniszczyć moc grzechu, śmiertelnego grzechu, wraz z odzyskaniem świtu łaski. W rodzinach noc obojętności, chłodu musi ustąpić słońcu miłości. W fabrykach, w miastach, w narodach, w krainach niezrozumienia i nienawiści noc musi stać się jasna jak dzień. I ustanie walka, i zapanuje pokój”.
Walka, którą toczymy, ustanie. Ale musimy jeszcze żyć i chodzić po tym świecie. Tym, co nas dzisiaj zabija, jest lęk, strach. Wirus wywołał strach przed śmiercią w ogólnoświatowej panice. Ta wytrzebiła wielu ludzi, również z naszych kościołów. Strach, który nas zabija – może przed niepewnościami – jak wychowywać dzieci, jak utrzymać rodzinę, czy utrzymam pracę? Strach przed utratą wiary, strach o to, co stanie się z moimi dziećmi? Strach, i strach, i strach… Boimy się, a to zabija wiarę. A Jezus mówi jeszcze raz: „Nie bój się, mała trzódko, tu nie o ilość chodzi. Nie bój się! Spodobało się Ojcu waszemu dać Wam królestwo”.
Mała trzódko, dziś wzywa nas na nowo Zmartwychwstały Chrystus. On doda odwagi i zaufania. Jakże jesteśmy błogosławieni, że mamy dar wiary, że mamy się do kogo zwrócić: „Ojcze, Tato…”; że mamy Matkę, że Oni są dla nas. I nasze życie tutaj nie jest bezsensem kiedy widzę ponad mój horyzont. Ale trzymajmy tę głowę w Niebie. Tam jesteśmy ze zmartwychwstałym Panem.
Moi Drodzy, niech nie będą wam straszne rzeczy, które się wydarzyły i które mogą jeszcze się wydarzyć. Trwajmy mocno przy Chrystusie. Czas prześladowań i prób minie. Bądźmy zwycięzcami! Nie walczymy o zwycięstwo, ale jesteśmy zwycięscy. On żyje, jest z nami. On nie pozwoli nam zginąć. On się nas nie zaprze, chyba, że my się Jego zaprzemy.
Módlmy się, jeden za drugiego. Módlmy się o dobrych, gorliwych, prawdomównych kapłanów, biskupów. Módlmy się za Kościół.
Cokolwiek nas spotka w przyszłości, niech nie trwoży naszego serca. Pamiętajmy, że po drugiej stronie jest wiele mieszkań przygotowanych dla tych, którzy wytrwają do końca.
Życzę wam wspaniałego i radosnego tego czasu wielkanocnego. Bądźmy radośni, otwarci. Zaprośmy dzisiaj Boga zmartwychwstałego – to Światło, które nie zna zmierzchu. Bądźmy razem. Może małe stadko, ale wierne Bogu, idzie za prawdą, przez Krzyż do zmartwychwstania. Nie ma innej drogi. Cokolwiek innego jest fałszem i ułudą. Kiedyś gdy dotrzemy do końca tego biegu, ukończymy te zawody, dostaniemy wieniec chwały, jak pisze święty Paweł.
Niech również i o nas nie zapomną pokolenia. Niech nasze pokolenie i dziś da świadectwo. Nie bójmy się, Chrystus jest z nami. Wszystkiego dobrego na te święta Wam, Waszym rodzinom! Kochajcie się i uświęcajcie wzajemnie. Módlmy się jedni za drugich. Nie jesteśmy sami, Chrystus żyje!
Wesołych i radosnych Świąt! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Ksiądz Piotr Glas