„Deklaracja o błogosławieniu par nieregularnych, w tym LGBT, już wzbudziła niepokój wśród wielu praktykujących wiernych. O co chodzi? Czy to jeszcze Kościół katolicki? – pytają niektórzy dość dramatycznie”, pisze na łamach serwisu opoka.org.pl ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Jezuita zwraca uwagę, że we wstępie podpisanej przez Franciszka Deklaracji „Fiducia supplicans” czytamy, iż tradycyjna doktryna Kościoła na temat małżeństwa pozostaje niezmieniona. W dalszej części dokumentu pojawiają się zaś stwierdzenia, że kapłani mogą błogosławić pary nieregularne, w tym pary homoseksualne, ale w taki sposób, aby było jasne, że nie chodzi o błogosławienie małżeństwa.
W ocenie kapłana chodzi w tym wszystkim „o taką reinterpretację biblijnego pojęcia błogosławieństwo, aby można je rozszerzyć także na błogosławienie par LGBT”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Co jednak z dość oczywistą nauką, że błogosławienie ma sens jedynie w odniesieniu do spraw, o których jesteśmy przekonani, że są dobre i podobają się Bogu? Czy zatem błogosławienie pary homoseksualnej oznacza – zgodnie z zasadą lex orandi – lex credendi – że stałe współżycie dwóch mężczyzn jest dobre i podoba się Bogu? W powszechnym odczuciu tak to właśnie by wyglądało”, czytamy.
Zdaniem duchownego nasuwa się w związku z tym pytanie: Co właściwie kapłan zrobi, kiedy pobłogosławi nie pojedyncze osoby, ale parę homoseksualną?
„W Deklaracji czytamy, że w przypadku błogosławienia par tej samej płci nie zamierza się niczego legitymizować, ale chce się jedynie otworzyć własne życie na Boga, prosić Go o pomoc, by żyć lepiej (nr 40). No tak! Ale przecież para homoseksualna, która poprosi o błogosławieństwo, zrobi to raczej nie po to, aby się rozejść, tylko po to, by dalej być parą i żyć szczęśliwie według swych przekonań, w tym na przykład sprawić sobie dziecko przy pomocy surogatki”, zauważa ks. Kowalczyk.
Na koniec jezuita zwraca uwagę, że bez względu na intencje Deklaracji, w Kościele istnieją środowiska, które chcą narzucić naukę, iż związki homoseksualne mogą być dobre, chciane i błogosławione przez Boga, a nawet jeśli są one niedoskonałe, to trzeba duszpastersko koncentrować się na dobru, a nie na owych niedoskonałościach, bo przecież nikt nie jest doskonały, także związki heteroseksualne.
„W tej sytuacji pozostaje wyrazić nadzieję, że żaden kapłan nie będzie zmuszany przez biskupa, przełożonego, grupy wiernych, by błogosławić pary homoseksualne. A swoją drogą zastanawiam się, dlaczego deklarację Fiducia supplicans ogłoszono właśnie teraz, na kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Efekt jest taki, że zamiast o przyjściu Chrystusa na świat, media, także katolickie, są zmuszone rozprawiać o błogosławieniu par homoseksualnych. A nie jest to najlepsze, jakie można sobie wyobrazić, przygotowanie do świąt Bożego Narodzenia”, podsumowuje ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Źródło: opoka.org.pl
TG