„Namnożyło się nam rewolucjonistów. Chcą budować nowego człowieka, nowy, lepszy świat, a w tym świecie nowy Kościół. Owi rewolucjoniści mają jakieś idee. Mniej więcej zbliżone do tych, które tłoczą nam co dzień do głów lewicowo-liberalne media. Ale główna idea kościelnych rewolucjonistów jest taka, żeby zrobić inaczej niż było, a co z tego wyjdzie, to się zobaczy. Najważniejsze, żeby zmieniać”, pisze na łamach tygodnika „Idziemy” ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Duchowny przypomina, że wiele lat temu Joseph Ratzinger zauważył, iż na Soborze Watykańskim II „już podczas jego posiedzeń, a potem, coraz wyraźniej w okresie posoborowym, pojawił się rzekomy duch Soboru, który w rzeczywistości był jego anty-duchem”.
„Jednym z dogmatów owego anty-ducha była – stwierdził Ratzinger – teza, że wszystko, co nowe (albo za takie uważane), jest zawsze lepsze od tego, co było i co jest. Tak! Za rewolucyjnym zróbmy inaczej niż jest i niż było najczęściej stoi on, anty-duch, czyli diabeł”, wyjaśnia.
Wesprzyj nas już teraz!
„Rewolucjoniści często powoływali się na ostatni sobór. Każdą nowinkę tłumaczyli owym rzekomym duchem soboru, a tych, którzy się z nimi nie zgadzali, oskarżali o ducha antysoborowego, o chęć zatrzymania soborowych reform. Przy czym ignorowali dokumenty soborowe, w których nie mogli znaleźć potwierdzenia dla swoich kolejnych postępowych dziwactw. Dlatego Ratzinger wzywał do opierania się na dokumentach soboru, a nie na zideologizowanym widzimisię nazywanym duchem Soboru”, pisze dalej profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie.
„Przed nami synod w Rzymie. Synod o synodalności. Trzeba się modlić, aby jego uczestnicy byli otwarci nie na jakiegoś rzekomego ducha Synodu, ale na prawdziwego ducha, Ducha Świętego, który przypomni nam słowa Chrystusa i pozwoli je głębiej zrozumieć. Trzeba się modlić, by synod mówił z głębi skarbca wiary Kościoła, a nie ideologiczną nowomową, która chciałaby zastąpić takie słowa, jak grzech, przebaczenie, nawrócenie, zbawienie…”, podsumowuje ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Źródło: tygodnik „Idziemy”