„Zorkiestrowane pranie mózgów sprawiło, że poglądy i postawy, które jeszcze 30 lat temu budziły nawet nie oburzenie, ale wzruszenie ramion, dziś stają się normą narzucaną przez międzynarodowe instytucje. A kto się z tym nie zgadza, ten zostaje napiętnowany jako człowiek kierujący się nienawiścią, homofobią, transfobią i czort wie, czym jeszcze”, pisze na łamach tygodnika „Idziemy” ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Kapłan zwraca uwagę, że wrogom Kościoła udało się wykreować wśród katolików podział na „postępowych”, czyli umiarkowanych i „konserwatywnych”, czyli skrajnych fanatyków.
„Katolicy postępowi mniej lub bardziej świadomie nie mają nic przeciwko moralno-dogmatycznej rewolucji w Kościele. Popierają lewicowo-liberalne postulaty aborcji na życzenie, eutanazji, wchodzenia ideologii gender/LGBT do szkół itd., a jednocześnie przekonują, że są umiarkowani i otwarci… Natomiast katolicy, którzy chcą trwać przy Ewangelii i Tradycji Kościoła w duchu nauczania Jana Pawła II i Benedykta XVI, są określani skrajnymi konserwatystami”, wyjaśnia autor „Idziemy”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Na czym polega owo umiarkowanie, można zobaczyć na przykładzie zmian w stosunku do aborcji. Dawniej nawet zwolennicy liberalnego podejścia do aborcji uznawali, że nie jest ona jakimś dobrem czy wyborem. (…) Dziś aborcja jest dla wielu niezbywalnym prawem człowieka, a kobieta może być nawet dumna z dokonania aborcji, bo w ten sposób potwierdziła swoją wolność”, podkreśla.
Na koniec duchowny przypomina, że umiarkowanie jest według chrześcijańskiej nauki jedną z cnót głównych. „Chodzi w niej o to, by nie robić za dużo, ale też, by nie robić za mało. A na pewno nie chodzi o to, aby ulegać światu i jego aktualnie modnym ideologiom. Wierność integralnie pojmowanej Ewangelii nie jest żadną skrajnością. Jezus Chrystus i jego uczniowie nie byli skrajni. Jezus był po prostu posłuszny Ojcu, a apostołowie starali się być wierni Jezusowi”, podsumowuje ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Źródło: tygodnik „Idziemy”
TK