„Według retoryki, której używa Trzaskowski, oczywiście nie chodzi o usuwanie krzyży i innych symboli drogich katolikom, ale o – jakżeby inaczej! – równość i tolerancję. Trzeba jednak wyjaśnić, że nie chodzi o tolerancję, jak ją normalni ludzie rozumieją. Bo normalnie tolerancyjnemu człowiekowi, wierzącemu lub niewierzącemu, obrazek Matki Bożej Częstochowskiej na biurku urzędnika w niczym nie przeszkadza. Ale tu chodzi o tolerancję rozumianą po marksistowsku, czyli tzw. tolerancję wyzwalającą”, pisze na łamach tygodnika „Idziemy” ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Duchowny przypomina słowa Herberta Marcuse’a – marksistowskiego socjologa – który w 1965 roku stwierdził: „Wyzwalająca tolerancja oznaczałaby zatem nietolerancję wobec prawicy i tolerancję dla ruchów lewicowych. (…) Tolerancja to brak tolerancji dla ruchów reakcyjnych, zanim jeszcze staną się one aktywne, nietolerancja skierowana również przeciw myśleniu, poglądom i słowom (przede wszystkim nietolerancja wobec konserwatystów i politycznej prawicy)”.
Idąc tą logiką obecnie „tolerancyjne” będzie wywieszenie na głównym wejściu do urzędu pseudo-tęczowej bandery, co uczyniono w ostatni czasie w Krakowie, a nietolerancyjny będzie mały krzyżyk na biurku urzędniczki. „Lewicowo-liberalną obłudę w sprawie tolerancji podsumował celnie Benedykt XVI: prawdziwym zagrożeniem, przed jakim stoimy, jest usuwanie tolerancji w imię tolerancji”, czytamy.
Wesprzyj nas już teraz!
Jezuita zwraca uwagę, że prezydent Warszawy tłumaczy decyzję o usunięciu krzyży ze stołecznych urzędów banałami o „świeckim państwie”.
„Polska powinna być państwem normalnym, zakorzenionym w tysiącletnim dziedzictwie i tolerancyjnym w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. W Konstytucji RP nie ma słowa świecki. Za to czytamy, że władze publiczne zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę wyrażania ich w życiu publicznym (art. 25 ust. 2). No właśnie: czy prezydent Warszawy nie łamie tego punktu Konstytucji?”, podsumowuje ks. prof. Dariusz Kowalczyk.
Źródło: tygodnik „Idziemy”
TG