Konieczne jest wezwanie niemieckich biskupów do Rzymu i wskazanie im, że Droga synodalna, którą podążają to droga na manowce – wskazuje ks. prof. Bortkiewicz w rozmowie z Radiem Maryja, komentując aktualny przypadek, gdy niemiecka archidiecezja we Fryburgu zatrudniła „osobę transseksualną” jako nauczyciela religii w szkole.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz, bioetyk, wykładowca UAM i AKSiM, przypomina na antenie Radia Maryja, jakie jest podejście Kościoła problemu zaburzeń seksualnych i płciowych – kontrastujące z postawą niemieckich biskupów, z których jeden zadecydował właśnie o powierzeniu katechizacji dzieci tzw. „osobie transseksualnej”.
Kościół, jak przekonuje, zdecydowanie odrzuca homoseksualizm i „transseksualizm” jako takie, natomiast osobom, które zmagają się z takimi skłonnościami i zaburzeniami wskazuje drogę przezwyciężenia siebie i życia w czystości.
Wesprzyj nas już teraz!
– Kościół zwraca uwagę na to, że przyczyny dezorientacji seksualnej są bardzo różne i wynikają z różnych czynników, ale zawsze to jest wezwanie to życia zgodnego z Bożymi przykazaniami. Oznacza to – mówiąc bardzo konkretnie – że to, co jest dysfunkcją, dezorientacją, patologią nie może być wydobywane na zewnątrz, nie może być manifestowane, nie może być przedstawiane np. jako wyraz swojej postawy, którą dzielę się z innymi – wyjaśnia ksiądz profesor w kontekście działań Drogi synodalnej, które oficjalnie już oferuje błogosławieństwa parom czynnych homoseksualistów.
Odnosząc się do „transseksualnego” katechety, rozmówca Radia Maryja wskazał, że Kodeks prawa kanonicznego (kan. 804 § 2) jasno definiuje obowiązek biskupa, aby zatrudnić osobę o nieposzlakowanej reputacji, w związku z czym decyzja niemieckiego hierarchy powinna budzić niepokój o kierunek, w jakim zmierzają zwolennicy Drogi synodalnej.
– Mimo nominalnej, formalnej przynależności do powszechnego Kościoła katolickiego Kościół katolicki w Niemczech – w moim przekonaniu, ale nie tylko – przestał de facto być Kościołem katolickim, stał się wspólnotą wyznaniową – podkreśla ks. prof. Bortkiewicz.
Jak uważa duchowny, konieczna jest zdecydowana reakcja na zamęt, jaki sieją hersztowie Drogi synodalnej. Nie stanowił jego zdaniem takiej reakcji list papieża Franciszka do ludu Bożego w Niemczech, który był „na tyle ogólny, że nie wstrząsnął sumieniami wszystkich hierarchów Kościoła w Niemczech”, a wręcz został odebrany jako zachęta do dalszego kroczenia dysydenckim szlakiem.
Ksiądz profesor lepiej ocenia niedawny list abp. Stanisława Gądeckiego, który skierował „braterskie upomnienie” do niemieckich biskupów. – Był to list bardzo mocny, który natychmiast spotkał się z krytyką niektórych niemieckich środowisk oskarżających ks. abp. Gądeckiego o antymodernistyczne, powierzchowne spojrzenie – tłumaczy.
Ale najważniejsze jest według niego, aby taka reakcja wyszła z Watykanu. – Potrzebne jest – w moim przekonaniu – zawezwanie niemieckich biskupów do ad limina apostolorum, po prostu sprowadzenie ich do Rzymu i w dłuższej, szczerej i zarazem bardzo konkretnej rozmowie wykazanie tego, że droga, którą podążają jest drogą na manowce, na bezdroża i że na tę drogę ci pasterze prowadzili powierzonych sobie ludzi, co jest bardzo poważnym i postępującym zagrożeniem dla wspólnoty Kościoła w Niemczech – podkreśla.
Źródło: radiomaryja.pl
FO