21 września 2023

Ks. prof. Robert Skrzypczak: Widząc zgorszenia – módlmy się o radykalne, dobre oczyszczenie Kościoła

(fot. PCh24 TV)

W Kościele jest tajemnica pobożności, ale obok również tajemnica bezbożności; Chwalebne Ciało Chrystusa i ciało Antychrysta. Musimy modlić się o to, aby nasza Matka Kościół podjęła radykalne decyzje, takie, jakie podejmował św. Grzegorz VII. Kapłanom uwikłanym w grzech trzeba postawić alternatywę: albo nawracasz się i przyjmujesz swoje powołanie, albo wynocha – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Robert Skrzypczak.

Katolicy w Polsce słyszą często o niezwykle gorszących, poważnych skandalach; o zachowaniu duchownych, które nijak nie licuje z powołaniem kapłańskim. O to, co mają robić wierni konfrontowani z tym zepsuciem, zapytaliśmy ks. prof. Roberta Skrzypczaka w rozmowie telefonicznej.

***

Wesprzyj nas już teraz!

Kościół od początku swoich dziejów zmagał się ze skandalami wywoływanymi przez tych, którzy przypominali uporządkowaną izdebkę z Ewangelii – wraca do niej siedem złych duchów, jeszcze gorszych niż poprzednie. Wtedy stan człowieka staje się potworny.
Na to reagowali zawsze święci: Ojcowie Kapadoccy, św. Jan Chryzostom, a w bardziej współczesnych nam czasach św. Franciszek Salezy, św. Alfons Maria Liguori…

Dzisiaj nieustannie spotykamy się z tym, że z jednej strony z Matki Kościoła wydobywa się piękny zapach rozlanego olejku nardowego Marii, która chciała wyrazić miłość do Jezusa i znalazła sens życia w służbie Jemu; z drugiej strony wydobywa się Judaszowy smród. Smród zawsze jest bardziej dotkliwy i bardziej zauważalny od pięknego zapachu. Sam Jezus mówił, że w Kościele będą i ryby zdrowe, i ryby zepsute. Jest w Kościele tajemnica pobożności, eusebeia, ale także tajemnica bezbożności, asebeia.

Niektórzy mistycy i teologowie, jak św. Augustyn, mówili, że jesteśmy w Kościele rozpięci między miłością do Boga posuniętą aż do przekreślenia swojego własnego „ja” – oraz miłością do swojego własnego „ja” posuniętą aż do pogardy Boga. Mówili też, że w jednym Mistycznym Ciele Kościoła jest chwalebne Ciało Chrystusa i ci, którzy do niego przynależą – ale również ciało Antychrysta, przeciwieństwo, antyteza.

Kiedyś to wszystko ujawni się na Sądzie Ostatecznym. Dziś cierpimy z tego powodu; to ból zadawany ludziom wierzącym. Tajemnica zgorszenia zawsze jest zła. Wielu niewinnych i dobrych ludzi odpycha od Kościoła i od tajemnicy Chrystusa, od zbawienia. Kto wie, ilu skończy w rzece z powodu zgorszenia, jak mówił Jezus – z uwiązanym u szyi kamieniem młyńskim?

Jako katolicy musimy się tym bardziej modlić, tym więcej używać kolan. Modlić się o dobrych, świętych kapłanów, o wiarygodnych i dobrych ewangelizatorów. O to, żeby Kościół nie bał się oczyszczenia, używania – tam gdzie potrzeba – skalpela i antybiotyku. Jest ślepą uliczką strategia przymykania oczu na zło w imię jakiegoś wydumanego miłosierdzia, albo jeszcze częściej w imię świętego spokoju. Potrzebujemy pomagać sobie wzajemnie modlitwą, ale także jasnymi i odważnymi decyzjami ludzi, którzy mają do tego kompetencje. Módlmy się też o to, aby wybrzmiał proroczy głos tych, którym Bóg daje łaskę widzenia lepiej, głębiej, jaśniej, odważniej. Żeby w Kościele dobrze funkcjonowała strategia wzajemnego upominania się.

Zrobił na mnie niedawno wrażenie fragment z Księgi Ezechiela… Bóg posyła swojego sługę w lnianym ubraniu i z kałamarzem u boku, żeby oznaczyć świętym znakiem „tau” na czołach tych ludzi, którzy widzą w Izraelu nieprawości, cierpią, wzdychają i przyzywają Bożej sprawiedliwości. Ci mieli zostać ocaleni i uzdrowieni.

Najgorszą rzeczą byłoby przyzwyczaić się w Kościele do tajemnicy nieprawości. Kościół jest misyjny wtedy, kiedy pokazuje twarz Chrystusa. Wszystko, co ją szpeci i co ją deformuje, musi być eliminowane i oczyszczane, jeżeli tylko jest w granicach naszych ludzkich możliwości. Złą postawą, jaką może przyjąć katolik, jest udawać, że jego to nie dotyczy, odcinać się od swojego Kościoła i stawać w szeregu tych, którzy tylko patrzą, osądzają i potępiają. Tak robili faryzeusze w Ewangelii. Chrystus jest zawsze tym, którzy brudzi sobie ręce ludzkim grzechem; nie po to, żeby się do niego przyzwyczaić, ale żeby człowieka ratować.

Mam nadzieję, że przypadki różnych grzechów, skandali i zgorszeń, które wychodzą z Kościoła, przypadki zepsucia czy głupoty – że to doprowadzi nas do jakiejś wewnętrznej zgody na to, żeby nasza Matka Kościół zdecydowała się na radykalne, dobre oczyszczenie.

Wielokrotnie już mówiłem, że przedmiotem mojej nadziei i modlitwy jest to, żeby w Kościele powrócił ktoś na miarę św. Grzegorza VII Hildebranda, który 1000 lat temu, kiedy Kościół zmagał się z podobnymi skandalami, zepsuciem dotykającym plebanii i klasztorów, przyjął postawę odwagi i świętości. Zawalczył o prymat nadprzyrodzoności, tego, żeby Kościół nie kojarzył się ludziom z grzechem i zepsuciem, ale żeby był tym, do czego został powołany – agendą życia wiecznego, zwiastunem przyszłego świata, przywracającym ludziom nadzieję, dodającym odwagi w codziennych zmaganiach z grzechem.

Grzegorz miał odwagę postawić alternatywę tym, którzy zgodzili się na zepsucie, niemoralność i podwójne życie. Albo się, bracie, nawracasz, przyjmujesz pokornie swoje powołanie – albo wynocha, zostaw urząd, nie dostarczaj wstydu i szkody Matce Kościołowi. Takiej radykalnej odwagi i świętości potrzeba nam również dzisiaj.

not. Pach

Bp Athanasius Schneider: Modlitwa o tryumf wiary katolickiej

Zgorszenie w Sosnowcu. Co zrobi bp Kaszak? || Paweł Chmielewski. Na Straży

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(22)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram