„W ciągu następnego roku Kościół katolicki może ogarnąć pożar. Jako że Benedykt XVI jest na emeryturze, nie ma nikogo, kto by go ugasił” – pisze na łamach National Catholic Register ks. Raymond de Souza.
16 kwietnia Benedykt XVI będzie świętował swoje 95. urodziny. Rocznica ta przypada w czasie chaosu wywołanego przez Kościół w Niemczech, pisze ks. de Souza. „Droga Synodalna – wilk sekularnego chrześcijaństwa, który udaje owcę katolickiej reformy – zbiera międzynarodową krytykę od rosnącej liczby biskupów. Jest z każdym dniem bardziej oczywiste, że papież Franciszek nie ma odpowiedzi na niemiecki problem” – pisze. Kapłan zwraca uwagę na list 70 biskupów i 4 kardynałów, którzy przestrzegli przed schizmą, jeżeli Niemcy nie zmienią kursu Drogi Synodalnej.
„Niemiecki problem zajmuje Kościół zarówno w kwestach religijnych jak i świeckich od 500 lat, od podziału Marcina Lutra aż po totalitaryzm XX wieku” – zauważa. Jego zdaniem dzisiejszy problem z Niemcami jest związany z tym, jak wielki wpływ ich teologowie mieli na II Sobór Watykański. Ks. de Souza zwraca uwagę, że Józef Ratzinger był w latach okołosoborowych częścią nurtu reformistycznego, współpracując Karlem Rahnerem, Yvesem Congarem, Johannem Baptistem Metzem czy Edwardem Schillebeeckxem. W 1972 roku Ratzinger przyłączył się jednak do inicjatywy Henry’ego de Lubaca i Hansa Ursa von Balthasara, zakładając razem z nimi czasopismo Communio, dystansujące się od radykalizmu dawnych kolegów. Wówczas, ocenia ks. de Souza, rozpoczął się konflikt, który Benedykt XVI określił później w kategoriach sporu między hermeneutyką ciągłości a hermeneutyką zerwania.
Wesprzyj nas już teraz!
Biorąc pod uwagę skalę zamieszania, jakie wzbudzali heterodoksyjni niemieccy uczeni teolodzy, Watykan szukał równoważnego rozwiązania problemu. Paweł VI postanowił uczynić biskupem Monachium i kardynałem właśnie Józefa Ratzingera, a Jan Paweł II wybrał go prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Tym samym postawił na straży ortodoksji człowieka, który mógł mierzyć się a nawet przewyższać najtęższe heterodoksyjne umysły teologiczne z Niemiec i innych krajów. Według ks. Raymonda de Souzy kardynał Józef Ratzinger nie zdołał wprawdzie całkowicie uspokoić Niemiec, ale sprawił, że Ren pozostał w swoim korycie – nie doszło do powodzi. Po abdykacji Benedykta XVI rolę człowieka, który mógłby okiełznać Niemców, przejął kardynał Gerhard Müller jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Jednak papież Franciszek w 2017 roku wymienił Müllera na Hiszpana, abp. Luisa Ladarię (dziś już też kardynała).
„Ojciec Święty zlikwidował osobowe rozwiązanie niemieckiego problemu. Niemieccy biskupi nie mieli odtąd nikogo ze swoich, z kim mogliby się spierać. Wprost przeciwnie, papież Franciszek umocnił jeszcze niemiecki problem, przywracając znaczenie kardynała Waltera Kaspera i czyniąc kardynała Marxa z Monachium najpotężniejszym niemieckim prałatem w Rzymie. Usuwając kardynała Müllera, Franciszek pozbył się niemieckiego rozwiązania” – ocenia kapłan.
Niemcy, uważa ks. de Souza, dostrzegli swoją szansę; sprzyjał im też fakt, że zarówno papież jak i prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Ladaria, to jezuici. „Rezultatem jest niemiecka Droga Synodalna. Papież Franciszek próbował kilka razy ją ukrócić. Jednak jezuicki papież bez Ratzingera czy protegowanego Ratzingera po prostu nie jest w stanie tego zrobić”, ocenia.
Źródło: ncregister.com
Pach