Czy tradycyjnej Mszy łacińskiej da się bronić za pomocą argumentów kulturowych? Według ks. Raymonda de Souza, amerykańskiego publicysty, raczej nie; a to z dwóch powodów. Na łamach National Catholic Register kapłan zwraca uwagę na częściowo specyficzną subkulturę, która wyrasta wokół tradycyjnej Mszy; a także na postawę tych, którzy bronią zewnętrznej formy, ignorując treść.
Ks. Raymond de Souza przekonuje, że w ostatnich latach debata wokół tradycyjnej Mszy łacińskiej przeniosła się z kwestii liturgicznych na kulturowe; wskazuje się mianowicie, że tradycyjna Msza łacińska tworzy swoistą własną kulturę. Panuje wokół tego zasadniczo konsensus. Zwolennicy mówią o zdrowej kulturze tradycyjnej Mszy łacińskiej jako alternatywie wobec dominującej świeckiej i zdeprawowanej kulturze, jako o bezpiecznym i godnym zaufania miejscu, z którego można czerpać siłę i rozpoczynać działalność ewangelizacyjną. Krytycy mówią o wąskiej subkulturze, zamkniętej w sobie i krzewiącej wiele godnych pożałowania idei.
Ks. Raymond de Souza przywołuje następnie opinię Damiana Thompsona, londyńskiego dziennikarza, który jest zwolennikiem tradycyjnej Mszy łacińskiej. Thompson zwrócił uwagę na pewną patologię, która narasta ostatnio wokół liturgii trydenckiej. Według niego jest pewna prawda w twierdzeniu, że część tradycjonalistów uważa się za kościelną duchową elitę. „Bardziej zagorzali tradsi przyjęli specyficzną formę ubioru: mężczyźni noszą brody i palą fajki; ich żony ubierają się w wyszukanie skromne długie suknie. Używają niekiedy paternalistycznego języka, który zraża katolików mogących w innej sytuacji mieć dobre nastawienie do tych osób” – napisał Thompson.
Wesprzyj nas już teraz!
„Thompson uważa, że ci, którzy chcą ograniczyć tradycyjną Mszę łacińską, nie przejmują się tak bardzo samą Mszą, ale właśnie kulturą, która tworzy się wokół niej. Ten pogląd jest poniekąd uzasadniony” – uważa ks. Raymond de Souza.
Kapłan nawiązuje do listu w obrony tradycyjnej Mszy łacińskiej, który na łamach „The Times” opublikowali niedawno brytyjscy intelektualiści i ludzie kultury. Wskazują właśnie na wartość kulturową starej Mszy, trochę tak, jak zrobili to sygnatariusze słynnego listu Agathy Christie z 1971 roku. Według ks. Raymonda de Souza argument jest ciekawy i istotny, ma jednak jedną słabość. Sugeruje, że chodzi o przechowywanie zewnętrznej formy niezależnie od treści. Ludzie w Rzymie mogą pomyśleć, że Brytyjczycy broniący starej Mszy robią to samo, co czynią wobec katedr: owszem, zachowują piękne katedry w Ely czy Canterbury, ale pozwalają, by odbywały się tam imprezy techno. Innymi słowy – interesują się tylko zewnętrznym pięknem, w ogóle nie przejmując się tym, co wewnątrz. List podpisali przecież nie tylko katolicy, ale również anglikanie czy nawet ateiści. „Zewnętrzność” charakteru argumentów w przypadku tych ostatnich jest dość oczywista, zauważa kapłan.
„Zwolennicy tradycyjnej Mszy łacińskiej odpowiedzą, że są strażnikami autentycznej katolickiej prawowiernej tradycji. Chcą żyć wiarą w sposób integralny, wewnątrz «katedry tekstów i gestów» tradycyjnej Mszy łacińskiej. Bez cienia wątpliwości jest to szczery argument za kulturą ożywianą przez wiarę. Biorąc pod uwagę prestiż tych, którzy go stawiają, przyciągnie on uwagę. A jednak argument kulturowy, który miał swoje znaczenie w czasach Pawła VI, może zostać dzisiaj wykorzystany przeciwko tradycyjnej Mszy łacińskiej” – podsumowuje kapłan.
Źródło: ncregister.com
Pach