Wojna na Ukrainie przyniosła ogrom zła. Może być jednak i tak, że podziały, jakie wojna ta wywołała w świecie prawosławnym, doprowadzą część schizmatyckich chrześcijan do zbliżenia ze Stolicą Apostolską. Pisze o tym na łamach „National Catholic Register” publicysta ks. Raymond de Souza.
Patriarcha Moskwy, Cyryl, jest obecnie persona non grata w dużej części Europy i w Ameryce Północnej, ocenił ks. Raymond de Souza, założyciel magazynu „Convivium” i publicysta „National Catholic Register”. Powszechnie postrzega się Cyryla jako człowieka skompromitowanego poparciem dla wojny na Ukrainie. Tymczasem w świecie prawosławnym już przed wojną Cyryl miał poważne problemy, napisał autor. Jak przypomniał, w 2019 roku ekumeniczny patriarcha Konstantynopola, Bartłomiej, uznał autokefalię Cerkwii prawosławnej na Ukrainie. W odpowiedzi na to Cyryl zerwał komunię z Bartłomiejem, obkładając go ekskomuniką. Wcześniej jeszcze, w roku 2016, Cyryl i rosyjska Cerkiew prawosławna zbojkotowali ogólnoprawosławne spotkanie (tzw. sobór wszechprawosławny), które przygotowano od dekad, wyraźnie odcinając się w ten sposób od dużej części prawosławia.
W roku 2022 ta sytuacja uległa dalszemu zaostrzeniu. O Cyrylu i rosyjskim prawosławiu bardzo ostro wypowiedział się w grudniu tego roku patriarcha Bartłomiej, przemawiając w Abu Zabi.
Wesprzyj nas już teraz!
„Potęga imperialna chciała poddać Kościół swojej woli, aby instrumentalizować uczucia religijne dla swoich celów politycznych i militarnych. Od momentu zajęcia Konstantynopola przez Ottomanów w 1453 roku Moskwa aspirowała do zastąpienia Patriarchatu Ekumenicznego, twierdząc, że reprezentuje trzeci Rzym. Ta długotrwała polityka Moskwy stanowi o fundamentalnej przyczynie podziałów w świecie prawosławnym” – mówił Bartłomiej. Stwierdził następnie, że atak na Ukrainę jest przejawem rosyjskiego panslawizmu, który jest w istocie „herezją etnofiletyzmu”, formą eklezjalnego rasizmu.
Jak zaznacza ks. Raymond de Souza, przez większość 2022 roku papież Franciszek próbował zorganizować spotkanie z patriarchą Cyrylem. Okazało się to jednak niemożliwe z powodu niechęci samego Cyryla. Gdy stało się to jasne, papież wyraźnie zmienił retorykę względem Rosji. Swego czasu nazwał Cyryla ministrantem Putina. Później inwazję na Ukrainę określił jako akt barbarzyński, mówił o męczeństwie Ukrainy i wojnę rozpętaną przez Rosję porównał do ludobójczego Hołodomoru.
Według publicysty National Catholic Register, teraz szeroko otwarta jest droga do zacieśnienia relacji ekumenicznych przez Stolicę Apostolską z tym prawosławiem, które skonfliktowane jest z Cyrylem. Możliwe staje się podejmowanie inicjatyw bez oglądania się na przewidywalny protest Moskwy czy podejmowanie działań, które Cyryl z pewnością próbowałby zatrzymać. Zdaniem ks. Raymonda de Souzy w roku 2023 wielu prawosławnych patriarchów może złożyć wizytę w Rzymie. Okazją do polepszenia relacji ekumenicznych może być doroczna delegacja z Konstantynopola przybywająca do Rzymu na uroczystość świętych Apostołów Piotra i Pawła.
Według publicysty jednym z możliwych osiągnięć jest ustalenie wspólnej daty celebracji Wielkanocy. W pozytywny sposób na ten temat wypowiadali się w ostatnich latach zarówno oficjele watykańscy jak i prawosławni. Bartłomiej zasugerował nawet, że do takiego kroku mogłoby dojść w roku 2025, w 1700-rocznicę Soboru Powszechnego w Nicei. „Taka możliwość wydawała się dotąd nierealna ze względu na brak jedności wśród prawosławnych. Teraz jest jednak możliwe wyobrazić sobie, że Konstantynopol i inne patriarchaty pójdą naprzód bez Rosji. W istocie cześć prawosławnych chrześcijan na Ukrainie przeniosła obchody Bożego Narodzenia z 7 stycznia na 25 grudnia, aby dać wyraz swojego zerwania z Moskwą” -czytamy w tekście ks. Raymonda de Souzy.
Jak podsumowuje autor, czarne chmury, jakie przyniosła wojna na Ukrainie, mogą zrodzić dobre owoce w zbliżeniu części prawosławia do Kościoła katolickiego.
Źródło: ncregister.com
Pach