Grzegorz Górny zwrócił uwagę na smutny paradoks współczesnego kryzysu Kościoła. Na profanację liturgiczną, której dopuścił się włoski ksiądz, nie zareagował lokalny biskup, lecz prokurator. Niewykluczone, że duchowny usłyszy zarzuty z tego samego paragrafu, co… antyklerykałowie i sataniści, którzy dopuszczają się znieważenia przedmiotów czci religijnej.
Prokuratura wszczęła śledztwo po tym, jak półnagi ks. Mattia Bernasconi odprawił Mszę na dmuchanym materacu, zanurzony w kąpielówkach w morzu, przy udziale młodzieży w strojach kąpielowych. Ta skandaliczna profanacja, choć miała miejsce już pięć dni temu, nie spotkała się z potępieniem ze strony włoskich biskupów, w tym hierarchy, któremu podlega sprawca.
„Czyżby wymiar sprawiedliwości laickiego państwa, jakim są Włochy, wykazywał większą wrażliwość na sacrum niż biskupi na Półwyspie Apenińskim? Czy to, co dla organów ścigania świeckiej republiki jest bluźnierstwem i świętokradztwem, dla hierarchii katolickiej mieści się w granicach normy?” – pyta Grzegorz Górny na łamach portalu wPolityce.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
Publicysta przytacza reakcję prokuratora Giuseppe Capoccia z Crotone, który zapewnił, że zachowanie ks. Bernasconiego stanowi naruszenie prawa. Prokurator, który wszczął postępowanie z urzędu, przyznał, że postąpiłby tak samo, gdyby sprawa dotyczyła na przykład krucyfiksu niesionego podczas parady LGBT.
„W wielu internetowych komentarzach powtarzają się zresztą głosy, że wspomniany kapłan już prędzej doczekałby się kary kościelnej, gdy odprawił Mszę łacińską w pobliskim kościele” – zwraca uwagę Górny, zastanawiając się, jak będzie brzmiała opinia biskupa, jeżeli sąd się po nią zgłosi.
Źródło: wpolityce.pl
FO