Czy Pan Bóg robi czy dopuszcza to wszystko aby nas pognębić? Nie. Robi to, aby nas nawrócić i zbawić, żeby ten świat w końcu zatrzymał się wokół Jego Majestatu; żeby ludzie w końcu zrozumieli, iż nie tędy droga. W tym szczególnym Wielkim Poście nie ma już przegadanych rekolekcji. Jest tylko krzyk Boga: „Obudźcie się i otwórzcie oczy!” – mówi ksiądz Piotr Glas w rozmowie z PCh24.pl.
Razem z epidemią koronawirusa obserwujemy wysyp przeróżnych magicznych mikstur, amuletów i zabobonów, które mają rzekomo uchronić ludzkość przed chorobą. Dlaczego „postępowy” świat, który drwi z katolików za to, że wierzą w Boga, nie ma nic przeciwko lansowaniu tego typu praktyk?
Wesprzyj nas już teraz!
Nieżyjący już ojciec Gabriel Amorth, jeden z najsłynniejszych egzorcystów, niejednokrotnie podkreślał, że wszystkie magiczne przedmioty, wróżby etc. powinny być zabronione. Niestety, na szeroko pojmowanym Zachodzie są one postrzegane jako znak mądrości i postępu, a niejednokrotnie coś nieodzownego. Ludziom wmówiono, że bez nich nie da się przetrwać i normalnie egzystować, bo tylko one zapewnią im pokój, szczęście i bezpieczeństwo.
Wysyp magii, o który Pan pyta, to najbardziej dobitny dowód na to, że zamiast Boga człowiek XXI wieku woli czcić i wierzyć w jakieś magiczne moce.
Widać, że na świecie jest ogromna przestrzeń duchowa do zagospodarowania, a Kościół katolicki, przede wszystkim na Zachodzie, nie potrafi stanąć na wysokości zadania, aby skierować ludzi na wąską drogę prowadzącą do zbawienia. Przykro mi, ale muszę to powiedzieć: Kościół Katolicki na Zachodzie i nie tylko, jest niczym duchowy bankrut, który jakoś radzi sobie kiedy wszystko jest dobrze. Gdy jednak przychodzi czas próby, staje się zagubiony niczym dzieci we mgle, a strach o nasze własne życie tu, na ziemi, przeraża nas.
Właśnie dlatego tę pustkę duchową, która powinna być wypełniona przez wiarę w Boga w Trójcy Jedynego, jak to miało miejsce przez wieki, obecnie zajmują inne, magiczne i mroczne siły. Co gorsza, nasila się to w momencie kryzysu – kiedy Pan Bóg wzywa nas do pokuty oraz tego abyśmy nawracali się i wierzyli w Ewangelię Chrystusa, jedyną drogę do zbawienia.
Moim zdaniem, to jest właśnie sedno obecnego kryzysu! Ludzie muszą powrócić do Boga, muszą uznać Jego wyższość i Jego królowanie! Od wielu lat ludzkość nie dość, że tego nie robi, to jeszcze zaczyna wchodzić w rzeczywistość, która jest obrzydliwością w oczach Pana, czyli uprawiać magię i czary, i wierzyć w jakieś kosmiczne siły, które nie pochodzą od Boga, ale z najgłębszych otchłani piekła.
Od wielu lat, a szczególnie w ostatnich czasach, ludzie coraz bardziej obrażali Boży Majestat poprzez odsuwanie Go z przestrzeni publicznej, Stwórca stał się niemile widziany w życiu wielu z nas. W momencie globalnego kryzysu świat Zachodu zamiast paść na kolana i prosić Boga o wybaczenie, zamiast pokutować, woli jeszcze bardziej odwrócić się od Pana i jeszcze bardziej bluźnić przeciwko Niemu, oddając się ohydzie magii, różnym typom amuletów i rzekomo uzdrawiających kryształków.
Kolejną tragedią dla nas, wierzących są informacje, że po raz pierwszy od stuleci, a może i po raz pierwszy w historii nie odbędą się publiczne celebracje Triduum Paschalnego, szczególnie tam na Watykanie, w sercu chrześcijaństwa, gdzie tak niedawno królowała Pachamama, bożek Ziemi. Teraz ta sama Bazylika Świętego Piotra zieje pustką. Czy to nie jest dla nas wymowny znak?
Może więc Pan Bóg w końcu powiedział: „Dość!”?
Mówi Ksiądz o sytuacji na Zachodzie, ale w Polsce, niestety, też obserwujemy ogromne zainteresowanie magicznymi przedmiotami, amuletami etc…
To prawda, ale przecież nie jest to nic nowego, ponieważ ta sytuacja trwa co najmniej od 1989 roku, kiedy to „magiczne amulety” tak jak na Zachodzie, również i w Polsce zyskały wśród wielu status przedmiotów dających szczęście i chroniących przed nieszczęściem. Obecnie obserwujemy tylko nasilenie tego zjawiska, a może nawet nie tyle nasilenie, co jego niespotykaną reklamę.
Magia przez ostatnie lata została wśród Polaków dobrze ugruntowana i nie dziwmy się, że ludzie są zdesperowani i nieustannie straszeni, przez co czują, że tracą grunt pod nogami. Zamiast do Boga wolą iść do magicznego kamienia, słonika z podniesioną trąbą czy innej podkowy. Jeszcze trochę i usłyszymy od różnych hochsztaplerów, że aby uniknąć koronawirusa wystarczy zaopatrzyć się w jakiś „cudowny krzyżyk”, wisiorek, kryształ, które w magiczny sposób ochronią nas przed zarazą…
W Księdze Wyjścia opisana jest sytuacja, kiedy lud Boży odwrócił się od Stwórcy i oddał pokłon złotemu cielcowi, innym bożkom i diabelskim siłom, które ponoć są skrywane przez amulety czy kamienie. Zamiast do Boga, wiele osób do nich właśnie woli się zwracać z prośbą o pomoc. Powiem szczerze, że nie wiem, co musi się wydarzyć, aby ludzie zrozumieli, że nie tędy droga, że czas dany od Boga niemiłosiernie nam ucieka…
Dzisiaj musimy paść na kolana i wykonać to, do czego wzywał nas Anioł z Fatimy słowami: „Pokuta, pokuta, pokuta!”. W związku z tym pytam: Gdzie są nabożeństwa pokutne? Dlaczego nasi najwyżsi duchowi przywódcy nie wzywają nas do globalnej modlitwy i pokuty? Nie dają nam wzoru jako Pasterze Kościoła, jak mamy pokutować? Dlaczego zamiast tego słyszymy, że mamy się okopać, wycofywać, dezynfekować i nie wychylać nosa za drzwi?
W tym miejscu trzeba również zapytać: gdzie są ci wszyscy stadionowi uzdrowiciele, ci wszyscy uwodziciele, którzy roszczą sobie specjalne moce od Boga? Jeszcze kilka miesięcy temu trwała batalia o to, że są ośmieszani i próbuje się ograniczyć ich działania ewangelizacyjne. Gdzie oni teraz są ze wszystkimi swoimi rzekomymi mocami Ducha Świętego? Gdzie się pochowali? Dlaczego teraz nie uzdrawiają? Dlaczego dzisiaj nie przekazują ludziom na chusteczkach swojego „uzdrowicielskiego oddechu”? Wycofali się? Boją się? Przecież tym bardziej powinni stanąć na linii frontu i powiedzieć: „przyjdźcie do nas, my was wyleczymy, my zatrzymamy tę zarazę”. Aktualna sytuacja zweryfikowała, kim oni są i jakim mocom służą.
Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt trwającej sytuacji. Religia katolicka dla wielu również jest czymś magicznym, a Pan Bóg to jedynie ktoś, kto ma za zadanie wyłącznie spełniać ludzkie zachcianki. Mało tego, wiele osób wychodzi z przekonania, że „odklepie sobie paciorek”, bo jeśli „dobra Bozia” naprawdę jest, to na pewno ich natychmiast wysłucha, a jeśli nie, to znaczy, że nie istnieje.
Jest dokładnie tak jak Pan mówi, co niemal codziennie widzę, pełniąc posługę kapłańską. W efekcie takiego podejścia obecnie trwa dysputa, czy epidemia koronawirusa jest wolą Bożą, karą Bożą czy czymś innym. Wszyscy liberałowie i „katolicy otwarci” głoszą, że przecież Pan Bóg nie może nas karać, bo jest miłosierny. Ich zdaniem, to z czym mamy do czynienia, jest co najwyżej racjonalnym stanem rzeczy, a Pan Bóg widząc sytuację płacze razem z nami. Inni idą jeszcze dalej i mówią, że to nasza wina bo nie dbaliśmy o środowisko i ekologię, a teraz natura nam oddaje, jakby była jakimś osobowym bytem.
Prawda jest taka, że przez wieki plagi, zarazy, klęski żywiołowe i inne kataklizmy były, są i będą. Jednak przez wieki w takich sytuacjach ludzie się modlili, bili w pierś i przepraszali Boga za swoją podłość i niegodziwość. Dzisiaj większość duchownych – ekspertów od życia duchowego – potrafi jedyne powiedzieć, że Pan Bóg płacze razem z nami i tak naprawdę On nie chce, żeby tak się działo. Współczuje nam i też walczy u naszego boku z zarazą. Czyli co? Pan Bóg nie jest wszechmocny? Przyjdzie do nas jakaś choroba z kosmosu i Pan Bóg jedynie uroni łzę?
Czy w związku z tym Pan Bóg robi czy dopuszcza to, aby nas pognębić? Nie. Robi to, aby nas nawrócić i zbawić, żeby ten świat w końcu zatrzymał się wokół Jego majestatu. Żeby ludzie w końcu zrozumieli, że nie tędy droga. W tym szczególnym Wielkim Poście nie ma już przegadanych rekolekcji. Jest tylko krzyk Boga: „Obudźcie się i otwórzcie oczy!”.
Rozmawiałem niedawno z moim kolegą – polskim kapłanem z Włoch – który pokazał mi transparent wywieszony przy jednej z plebanii: „Zostańcie w domu, imbecyle”. Proszę sobie wyobrazić, takie coś na plebanii! Powiedział mi, że to efekt tego, jak bardzo jesteśmy znienawidzeni i skompromitowani jako duchowni w oczach ludzi. Opowiedział mi również, że do proboszcza przyszły dwie osoby, żeby załatwić jakieś sprawy. Ktoś z „życzliwych” parafian lub sąsiadów doniósł o tym służbom i momentalnie pojawili się na miejscu Carabinieri, którzy oskarżyli proboszcza o łamanie prawa. Pytam więc, czy to jest normalne?
Wiem, że Kościół przetrwa ten szatański atak, ale czy będzie taki sam, jakim go znamy? Jak na to wszystko zareagują wierni, którzy przez wiele dni nie będą mogli chodzić do kościoła? Ilu z nich zrozumie, że jedyną nadzieją jest Chrystus Ukrzyżowany, że jest tylko jedna droga, a ilu ostatecznie zwątpi i porzuci wiarę?
Co z ludźmi, którzy odwrócili się od Boga, wyrzekli się Go, nie mają wiary; dla których ważniejsza od życia z Bogiem jest rolka papieru toaletowego, o który toczą boje w sklepach? To droga prowadząca do chaosu i rozpaczy. Tylko ludzie z mocną wiarą zrozumieją, że nawet, jeśli jest trudno, to ostatnie słowo należy do Boga.
Można więc powiedzieć, że łatwo być katolikiem, kiedy wszystko jest w porządku. W związku z tym chciałbym zapytać: jak radzić sobie duchowo z sytuacją, której doświadczamy?
Pierwsza i podstawowa rzecz: musimy żyć w łasce uświęcającej.
Druga i również podstawowa sprawa: Musimy spełnić wszystkie warunki dobrej spowiedzi i wyrzec się szatana, który jest głównym sprawcą grzechu! Musimy zawierzyć swoje życie Chrystusowi poprzez całkowite oddanie Matce Bożej.
Trzecia sprawa: sięgnijmy po różaniec i módlmy się z wiarą jak nigdy dotąd!
Te trzy warunki muszą zostać przez nas spełnione w obliczu nadchodzącego widma zakazu Mszy Świętych, a co za tym idzie – braku Eucharystii. W minioną niedzielę powiedziałem wiernym w mojej parafii, że może to być ostatnia niedziela, w której zasiądą przy Stole Pana. Wiele osób płakało, bo nie mogły przyjąć do wiadomości, że nie otrzymają Chleba Życia, a przecież to było takie proste i powszechne.
Powtórzę: żyjmy w łasce uświęcającej, wyspowiadajmy się, zawierzmy swoje życie Chrystusowi przez Maryję, nie wypuszczajmy różańca z dłoni i módlmy się!
Jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: aktualnie trwa w Polsce narodowa nowenna do świętego Andrzeja Boboli. To naprawdę niesamowita modlitwa na czas, w jakim przyszło nam żyć. Prośmy patrona Polski, aby za jego wstawiennictwem dobry Bóg ochronił nas w czasie epidemii.
Właśnie teraz przyszedł dla nas czas wyboru. Teraz nic już nie będzie i nie może być takie samo. Nadchodzą wielkie zmiany. Pytanie, co wybierzemy? Pozostaniemy wierni Ewangelii i Chrystusowi, czy wybierzemy to, co oferuje nam „władca tego świata”? Nie bójmy się iść ścieżką wyznaczoną przez Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem! Porzućmy kurs oparty na rozpuście, obłudzie, kłamstwu i magii!
Na koniec pozwolę sobie przypomnieć słowa Psalmu 23: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną”.
Bracia i Siostry, Czytelnicy portalu PCh24.pl: Nie lękajcie się! Nie bójcie się niepewności! Rzućcie się w ręce Bożej Opatrzności! Tylko tak w momencie próby nie będziecie uciekać, przecierać oczu ze zdziwienia i powtarzać, że wszystko jest snem i na pewno nie dzieje się naprawdę.
Nie lękajcie się! Nie bój się, mała trzódko, bo Chrystus jest z tobą! Ci, którzy są z Królem, zwyciężają zawsze i wszędzie! „Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”(Mt 24, 13) – powiedział Pan.
Bóg zapłać za rozmowę
Tomasz D. Kolanek
Polecamy także nasz e-tygodnik.
Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.