Wszelka próba banalizacji, desakralizacji, czynienia eventu młodzieżowego z liturgii jest dla mnie żywą raną zadaną na żywym ciele Chrystusa – powiedział w radiowym wystąpieniu ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz TChr.
W obszernej wypowiedzi dla Radia Maryja teolog moralista wiele uwagi poświęcił kwestii gorszącego kryzysu czci dla Najświętszego Sakramentu, wyrażającego się między innymi w nadużyciach liturgicznych. Ksiądz profesor odniósł się do konkretnego wydarzenia, do którego doszło kilka dni temu podczas religijnego spotkania młodzieży.
Wesprzyj nas już teraz!
– Tym, którzy nie śledzili wydarzeń na arenie łódzkiej, trzeba przypomnieć, że elementy takie jak: znak krzyża, spojrzenie na Słowo Boże, jakaś forma modlitwy, że stanowiły (nieoczekiwanie dla samych uczestników) rzekomo integralną część Mszy świętej, po której księża na czele z biskupem podeszli do stołu i rozpoczynając od prefacji, dokonali przeistoczenia chleba w Komunię Świętą – mówił ks. prof. Bortkiewicz.
– To musiało być zaskoczenie i jest zaskoczeniem chyba dla każdego, kto ma elementarną wiedzę z teologii liturgii. Przyznam, iż z wykształcenia nie jestem specjalistą z teologii liturgii, ale miałem znakomitego wykładowcę w seminarium, którym był świętej pamięci ks. prof. Bogusław Nadolski, który był szczególnie wrażliwy na kult Eucharystii, Mszy świętej. Uczył nas i popularyzował to, że trzeba ukochać Mszę świętą. Mówił, iż Eucharystia jest ucztą, ofiarą, zgromadzeniem liturgicznym, ale w tym wszystkim bezwzględnie obowiązuje poczucie sacrum w stopniu najświętszym. To Najświętszy Sakrament, który uobecnia się na naszych oczach. Wszelka próba banalizacji, desakralizacji, czynienia eventu młodzieżowego z liturgii jest dla mnie żywą raną zadaną na żywym ciele Chrystusa – podkreślał gość „Aktualności dnia”.
– Nie można sobie pozwalać na dowolność, bo liturgia nie jest sprawą prywatną, bo to nie ja jestem twórcą liturgii. Ja jestem tym, który z ramienia Chrystusa zastępuje Go w tym wielkim misterium, które się dokonuje we wspólnocie zgromadzonej pod przewodnictwem Chrystusa. Ja nie jestem twórcą i nie mogę uprawiać radosnej twórczości. To absolutnie niedopuszczalne, bo nie mogę stawiać samego siebie wyżej od Pana Boga – podkreślił duchowny.
Argumentem podnoszonym na korzyść masowych emocjonalnych eventów gromadzących młodych ludzi jest chęć przyciągnięcia ich do Kościoła. Czy jednak branie przykładu ze schematów należących do sfery popkultury jest tym, o co chodzi w ewangelizacji?
– Trzeba sobie zadać kilka pytań. Po pierwsze, czemu to ma służyć. Jeśli pozyskaniu ludzi młodych, to myślę, że to jest absolutnie bezsensowny sposób. Na Zachodzie widzimy, że takie próby, które były tam dokonywane, w najmniejszej nanoskali nie doprowadziły do reaktywacji życia kościelnego. Trzeba powiedzieć, że wśród nielicznych powołań, które są na Zachodzie, to te powołania gromadzą się w tych seminariach, wspólnotach kościelnych, które wykazują wierność Tradycji Kościoła. To powinno zwracać uwagę. Jeśli uważa się, iż takie działania są w stanie przyciągnąć ludzi młodych, to jest to błędne – podsumował ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz.
– Po drugie, czy rzeczywiście należy traktować Mszę świętą jako środek do pozyskiwania ludzi młodych, czy nie powinniśmy traktować Mszy świętej jako Najświętszej Ofiary, a więc traktować ją w taki sposób, na jaki zasługuje, czyli jako środek zbawienia, uświęcenia człowieka. To żywy Chrystus, który zstępuje z nieba, staje się dla nas Chlebem, wstępuje w krwioobieg naszego życia, uświęcając nas. To wszystko wymaga wielkiego szacunku. To nie jest byle co, jakiś event, wydarzenie gromadzące tylko i wyłącznie ludzi. To nie jest koncert, który nagle stał się Najświętszą Ofiarą – dodał.
Źródło: Radio Maryja
RoM