Zlikwidować spowiedź dzieci, bo spowiedź w ogóle do Eucharystii nie jest koniecznie potrzebna, wzorować trzeba się na Niemcach i protestantach. Postulaty antyklerykała? Nie; to narracja, która przebija z najnowszego wywiadu ks. prof. Alfreda Wierzbickiego.
Gdyby w Polsce działało więcej takich księży, jak ks. prof. Alfred Wierzbicki, to Droga Synodalna odbywałaby się nad Wisłą, a nie w Niemczech. Na szczęście rewolucyjny impet właściwy byłemu kierownikowi katedry etyki w KUL nie jest w naszym kraju szczególnie rozpowszechniony; ale przecież i jeden głośny krzykacz może narobić szumu, zwłaszcza, gdy da mu się odpowiednią tubę.
Ks. prof. Alfred Wierzbicki od lat nagłaśniany przez „Gazetę Wyborczą” i inne podobne jej media; teraz został zaproszony do podcastu „Rachunek sumienia” Magdaleny Rigamonti i Tomasza Sekielskiego.
Wesprzyj nas już teraz!
Indagowanie księdza dotyczyło zwłaszcza tematyki seksualnej, jak to zwykle przy takich okazjach bywa – nie wiem, czy dziennikarze po prostu nie mają innych pomysłów, czy pytają księży o te grzechy, które najbardziej kochają; ks. Wierzbicki przedstawił w każdym razie szereg pomysłów, które miałyby wspomóc polski katolicyzm w – jego zdaniem – koniecznych reformach; proponował na przykład zniesienie obowiązku celibatu, tak, żeby księża mogli brać sobie żony i dzięki temu lepiej rozumieć rzeczywistość życia; a nawet nie tylko żony, ale i mężów lub choćby partnerów, bo według ks. Alfreda Wierzbickiego należałoby pilnie przyjrzeć się tym wspólnotom protestanckim, które dopuszczają pastorów żyjących w trwałych związkach jednopłciowych.
Tę część jego wystąpienia pozostawię jednak bez komentarza; ks. Wierzbicki jest znany z takiej narracji i nie powiedział tu nic nowego. Znacząca część rozmowy – w dodatku ta część, która jest dostępna w sieci za darmo, inaczej niż całość nagrania za paywallem – dotyczyła nie seksualności, ale spowiedzi, a zwłaszcza spowiedzi dzieci. Tutaj padło wiele stwierdzeń, których nie wolno pozostawić bez komentarza ze względu na ich szkodliwość.
Ks. Wierzbicki twierdził, że spowiedź jest potencjalną przestrzenią wykorzystania seksualnego, jako że z doświadczenia wiadomo, iż są przestępcy seksualni, którzy wykorzystują możliwości dawane przez spowiedź do wypytywania penitenta o jego sytuację rodzinną i badania jego psychiki tak, by wytypować go na ofiarę i później rozpocząć jakieś działania zmierzające do „uwiedzenia”. Dotyczy to szczególnie dzieci. Zdaniem księdza profesora jako że forma i wiek spowiedzi nie są dogmatem, to należy myśleć o zmianach; w jego ocenie spowiedź dzieci jest dziś przedwczesna, bo idąc do konfesjonału w tak młodym wieku spowiadają się infantylnie, a to później z nimi zostaje. Stąd bardzo często spowiedzi ludzi dorosłych są równie infantylne, jak ich pierwsze spowiedzi. Praktyka wczesnej spowiedzi miałaby prowadzić do deformowania, usztywniania i właśnie infantylizacji sumienia. Ks. prof. Alfred Wierzbicki przypomniał, że wczesna spowiedź została wprowadzona w Kościele na początku XX wieku, wtedy, kiedy wprowadzona została również wczesna pierwsza Komunia święta.
Z powyższym można się zgadzać albo nie; jest oczywiście faktem, że wczesna Komunia święta i poprzedzająca ją spowiedź jest relatywnie nowym wynalazkiem, a co za tym idzie – nie jest czymś, o czym nie wolno dyskutować. Być może jest prawdą, że część katolików spowiada się w dorosłym życiu źle czy niedojrzale; pytanie jednak, czy odpowiedzialność za to ponosi wczesna spowiedź, czy też raczej brak jakiejkolwiek formacji w późniejszych latach. Gdyby na tym wszystkim ksiądz profesor Wierzbicki poprzestał, można byłoby dać mu spokój, biorąc pod uwagę fakt, że to dość znany ekscentryk.
Wierzbicki poszedł jednak znacznie dalej. Otóż stwierdził, że remedium na problemy związane z wczesną spowiedzią jest tej spowiedzi po prostu usunięcie, to znaczy dopuszczanie dzieci do wczesnej Komunii świętej – bez spowiedzi w ogóle, tak, żeby spowiadały się dopiero wtedy, gdy osiągną większą dojrzałość. To propozycja niezwykle ryzykowna, by nie rzec – skandaliczna; bo gdzie leży granica, w której człowiek staje się wewnętrznie zdolny do grzechu ciężkiego? Czy można ją arbitralnie i z zewnątrz wskazać? Propozycja Wierzbickiego, wcielona w życie, oznaczałaby, że Kościół uznaje, iż nieletni do 12. czy 15. roku życia (nie wiem jaką granicę wieku wskazaliby psychologowie uchodzący tutaj za autorytet) – nie jest zdolny ciężko grzeszyć, a co za tym idzie – może w sposób stały i normalny przyjmować Komunię bez spowiedzi. Trudno uznać to za odpowiedzialne – już nie tylko ze względu na aprioryczność wykluczenia możliwości grzechu przez relatywnie rozwinięte mentalnie osoby, ale również ze względu na to, że taka praktyka przyzwyczajałaby dzieci do postawy, iż Komunia im się po prostu „należy” i nie musi być poprzedzana żadną praktyką pokutną: jesteś na mszy, idziesz do komunii, po prostu. Mogłoby mieć to prosty skutek w postaci zlekceważenia spowiedzi również w dojrzalszym wieku, a nawet jej faktycznego wyeliminowania z życia katolickiego, tak, jak w wielu krajach zachodnich.
Tu jednak właśnie trafiamy na chyba prawdziwe źródło propozycji kapłana. Otóż ma on wątpliwość, czy spowiedź jest w ogóle Komunii potrzebna. – Czy spowiedź konieczna jest do Eucharystii? To wynika tylko z praktyki Kościoła – powiedział w rozmowie z Rigamonti i Sekielskim. – Spowiedź wcale nie jest konieczna do odpuszczenia grzechów. Nasze grzechy zostały odpuszczone przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, mówię to jako chrześcijanin. W spowiedzi jest tylko stwierdzenie tego faktu – dodał.
W dalszej części rozmowy ks. prof. Alfred Wierzbicki wypowiadał się z nieskrywaną sympatią o praktykach Kościoła niemieckojęzycznego. Jak mówił, sam spędził w latach 80. pięć lat w Szwajcarii, gdzie praktyka spowiedzi była już wówczas bardzo rzadka; zachowywał się tam tak, jak szwajcarscy księża. Przekonywał też, że „historia zatoczyła koło”, bo dzisiaj praktyka spowiedzi zanika w Irlandii, a to właśnie irlandzcy misjonarze przynieśli na kontynent spowiedź indywidualną.
Co miałoby jednak być alternatywą dla spowiedzi indywidualnej? Warto pamiętać, że irlandzka praktyka była tak naprawdę złagodzeniem formy spowiedzi: wcześniej pokutę za ciężkie grzechy odbywano zazwyczaj publicznie, co wiązało się nierzadko z wielkim wstydem grzesznika. Praktyka irlandzka to niwelowała. Ks. Alfred Wierzbicki nie proponował jednak powrotu do praktyki starożytnej, wskazując raczej na to, co ma miejsce we wspólnotach protestanckich, gdzie wiernym wystarcza kolektywne przyznanie się do grzeszności.
Dopuszczanie dzieci do Komunii świętej bez spowiedzi; ostrożne podejście do spowiedzi jako przestrzeni możliwych nadużyć seksualnych; relatywizacja znaczenia spowiedzi dla życia chrześcijańskiego; wzorowanie się na praktykach protestanckich – taki program zdaje się wyłaniać z postulatów i wypowiedzi ks. Wierzbickiego. Nie trzeba mówić, że wszystko to nijak ma się do nauczania kościelnego, bo to dla wszystkich oczywiste, w tym dla samego duchownego, który przyznał, że jego poglądy 99 proc. polskich księży uznałoby za heretyckie.
Można uznać, że mamy do czynienia z jedynym sprawiedliwym w tłumie zaprzańców, ale, mówiąc szczerze, narzuca mi się jednak inna refleksja: że to jeden rewolucjonista wśród zasadniczo dobrych kapłanów.
Nie warto tego głosu traktować zbyt poważnie. Bolesna to konstatacja, skoro wypowiedzieć się raczył ksiądz, teolog, profesor.
Paweł Chmielewski