Mamy dziś do czynienia ze skrętem w stronę proponowania „nowego chrześcijaństwa”, nowego Kościoła, w którym Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały jakoby coraz mniej ma już ludziom do powiedzenia. Jest brany w nawias. Dzisiaj nauczanie Kościoła jest dostosowywane do osiągnięć nauki albo do badania opinii społecznej – powiedział ksiądz Robert Skrzypczak, autor wydanej niedawno książki zatytułowanej „Między Chrystusem a Antychrystem”.
Sytuację kryzysową, przez którą przechodzi dziś Kościół duchowny porównuje do sytuacji, w której znalazło się chrześcijaństwo w VI wieku, gdy Europa była terenem inwazji dzikich ludów. Barbarzyńcy nie tylko niszczyli cywilizację starożytną, grecko-rzymską, niszczyli także to, co Kościołowi udało się wtedy zbudować. Zwalczały Kościół i chrześcijaństwo także w inny sposób – poprzez przenikanie go, wchodzenie do środka, wypełnianie znaczeniami, które nie mają nic wspólnego z Ewangelią, z Chrystusem – podkreślił rozmówca Grzegorza Górnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Kościół w pewnym momencie ryzykował, że ulegnie zniszczeniu cały jego dorobek będący owocem 500-letniego głoszenia kerygmatu (Dobrej Nowiny) o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Kiedy wszystko zdawało się na to wskazywać, przyszła odpowiedź ze strony Benedykta z Nursji. Towarzyszyła mu myśl tworzenia mocnych ośrodków identyfikacji chrześcijańskiej w postaci wspólnot żyjących na wzgórzach, aby światło Ewangelii było widoczne z daleka. – Dwanaście wspólnot stworzonych przez Benedykta ocaliło chrześcijański świat. Nie tylko pojawiły się mocne płomienie, które świadczyły o wiarygodności Kościoła, płomienie ludzi, którzy chcieli żyć w absolutnej symbiozie ze zmartwychwstałym Chrystusem – mówił autor.
Zakonnikom udało im się połączyć wymogi codziennego życia z klasztorną regułą, wymogi wiary i życiowej postawy. W ocenie księdza Skrzypczaka, złożyli oni dzięki temu nową propozycje skierowaną w stronę świata. Przyciągnęli wielu ludzi, którzy zapragnęli mieszkać w ich pobliżu.
Rod Dreher, autor „Opcji Benedykta” wpadł na pomysł zastosowania tamtej średniowiecznej idei w dzisiejszych czasach masowego odejścia od wiary. Chodzi o budowanie mocnych środowisk identyfikacji chrześcijańskiej. Wierzący mogliby żyć w nich w sposób zbieżny z zasadami ewangelicznymi po to by przechować duchowe skarby Kościoła z myślą o swym otoczeniu, ale też o następnych pokoleniach. Ważne by mieli duchowych przewodników, dzięki którym łatwiej i bezpieczniej będzie im poruszać się po duchowych ścieżkach.
Książkowa diagnoza księdza Skrzypczaka wskazuje na obecny w świecie kryzys antropologiczny, wyraźnie widoczny m.in. po stronie macierzyństwa, ojcostwa, płci. Ogromne problemy przeżywa również Kościół.
– Mamy dziś do czynienia ze skrętem w stronę proponowania „nowego chrześcijaństwa”, nowego Kościoła, w którym Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały jakoby coraz mniej ma już ludziom do powiedzenia. Jest brany w nawias. Dzisiaj nauczanie Kościoła jest dostosowywane do osiągnięć nauki albo do badania opinii społecznej – zauważył ksiądz Robert Skrzypczak.
– To, co dla nas było ważne, czyli wyjęte z Pisma Świętego chrześcijańskie pojęcie człowieka, chrześcijańska antropologia, także rzucenie światła na ludzką relację, seksualność, dzisiaj coraz częściej w ramach drogi synodalnej jest nazywane teologiczną przesadą. Czymś, od czego trzeba ludzi uwolnić. Proponowana jest pewna niespecyficzna teologia miłości – kontynuował, jako przykład podając m.in. pokaz filmów pornograficznych w kinie Muranów. Zachęcana do udziału w nim była młodzież w niektórych stołecznych liceach.
Prowadzący rozmowę Grzegorz Górny zwrócił uwagę, że tylko w Kościele amerykańskim jest obecnie czterech kardynałów, którzy oficjalnie popierają roszczenia lobby LGBT i opowiadają się za zmianą nauczania Kościoła o homoseksualizmie. Wkrótce zaś kapelusz otrzymać ma piąty. – To pokazuje, że wewnątrzkościelny zwrot, o którym mówimy, nie bierze się znikąd. Świadczą o tym te kreacje kardynalskie czy chociażby adhortacja Amoris Laetitia. Mam pytanie, czy to nauczanie Franciszka rzeczywiście jest rozwiązaniem problemu, czy nie stanowi czasem części problemu? – zastanawiał się red. Górny.
– Czasami myślę, że papież Franciszek korzysta z pojęć, które przygotowała nam dzisiejsza epoka. To są pojęcia bardzo niejednoznaczne, bardzo źle zdefiniowane. Mogą one wprowadzać jeszcze większy zamęt zamiast doprowadzać do spotkania z Chrystusem i z Ewangelią – odparł ksiądz Robert Skrzypczak.
Źródło: PCh24TV
Not. RoM