26 grudnia do polskich kin wszedł niemiecki obraz w reżyserii Dietricha Brüggemanna, zatytułowany „Droga krzyżowa”. Bluźnierstwo łączy się z antykatolicką propagandą. Religijność i tradycyjna rodzina przedstawione zostały jako źródła zła skutkującego destrukcją.
Dacie polskiej premiery filmu dziwił się nawet słynny krytyk filmowy, Tomasz Raczek, którego trudno uznać za obrońcę tradycyjnych wartości. – Mamy świąteczny nastrój i nagle do kin wchodzi film „Droga krzyżowa”. To po pierwsze, nie te święta a po drugie obraz jest antyreligijny – powiedział. Nie ma on wątpliwości, że niemiecki film to „jeden wielki atak na katolickie wychowanie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Film opowiada o dziewczynie, wychowywanej w tradycyjnej, katolickiej rodzinie związanej z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X. I właśnie katolickie wychowanie sprowadzać ma bohaterkę na manowce. Młoda katoliczka jest „indoktrynowana” przez księży, ukazanych jako ludzie niebezpieczni. Wpływ na nią ma również matka – surowa i neurotyczna „fanatyczka” religijna, pozbawiona krzty inteligencji. Obraz sugeruje, że życie jego bohaterów to właśnie droga krzyżowa. Twórcy podzielili film na czternaście części, jednoznacznie odwołujących się do czternastu stacji Drogi Krzyżowej.
Nastolatka, która w wizji twórców filmu została skażona obsesyjnym katolicyzmem, postanawia zagłodzić się, by wyprosić u Boga zdrowie dla brata. Jak wynika z relacji osób, które film widziały, znalazła się tam m.in. scena, w której ksiądz zabija dziewczynkę… Komunią święta. W innej scenie, otumaniona fanatyzmem matka, ekscytuje się faktem, iż jej nieżyjąca córka może zostać wykreowana na świętą.
Raczek ocenił film jako słaby artystycznie, za to „ekstremalnie publicystyczny”. Zdziwiła go więc nagroda za scenariusz przyznana „Drodze krzyżowej” na festiwalu w Berlinie. – Bardzo trudno się to ogląda. To nie jest film szukający sztuki, ale będący artykułem publicystycznym – powiedział.
Źródło: prawica.net/onet.pl
ged