Do histerii, jaką wywołują od czasu przegranych wyborów parlamentarnych, przedstawiciele „totalnej opozycji”, dołączyli niektórzy księża. Niestety. Bo zapał części z kapłanów przypomina działania „księży patriotów”, z pomocą których próbowano rozbijać Kościół w czasach komunistycznych.
O ile jeszcze można zrozumieć tarcia na linii partii politycznych, to już styl działania podjęty przez „totalną opozycję” sięga dna. Kreowane opowiastki o faszyzmie i zagrożonej demokracji kolportowane są poza kraj. Niestety, do tej histerii „doszlusowują” może nieliczni, ale za to głośni księża – zauważył o. Dariusz Kowalczyk SJ na łamach tygodnika „Idziemy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Publicysta wymienił tu m.in. bp. Tadeusza Pieronka, ks. Lemańskiego, ks. Adama Bonieckiego czy o. Pawła Gużyńskiego. Jak przypomniał, postawę części z nich celnie ujął ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który takie działanie skojarzył z pracą „księży patriotów”, za pomocą których komunistyczna władza chciała rozerwać Kościół od środka.
Księża totalnej opozycji niby chcą łączyć ludzi, ale „robią coś dokładnie przeciwnego. Wszak histeryczne oceny nie tylko nie łączą, ale uniemożliwiają dyskusję”. Jak zauważył o. Kowalczyk ich postawa nie pomaga Episkopatowi Polski, który próbuje poszukiwać tego, co łączy.
„Problem jednak w tym, że choć wszyscy ludzie są powołani do zbawienia, to nie jest tak, że wszystkie idee tworzone przez ludzi są tyle samo warte. Wszak istnieją poglądy ewidentnie antychrześcijańskie oraz takie, z którymi chrześcijaninowi nie po drodze. A zatem Kościół – pozostając wiernym swojej misji i nie utożsamiając się z żadną partią – musi niekiedy wobec głoszonych idei i postaw zająć jasne stanowisko” – napisał o. Kwalczyk.
Źródło: „Idziemy”
MA