Większości lewicowo- liberalnej w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej zależy na zmianie rządu w Polsce, mówił w rozmowie z portalem dorzeczy.pl prof. Kazimierz Kik. Jak relacjonował rozmówca serwisu, „postępowe” frakcje te stworzyły w unijnych gremiach swoisty kordon sanitarny, mający wkluczać wzrost popularności partii konserwatywnych. Namaszczenie Donalda Tuska na premiera polski przez unijne autorytety to w opinii politologa jedno z tego rodzaju działań.
Podczas rozmowy uczony podzielił się swoją oceną postaci Donalda Tuska, który, jak przypomniało dorzeczy.pl, otrzymał oficjalne poparcie Unii Europejskiej w walce o urząd polskiego premiera. Zdaniem profesora polityk na niewiele przydaje się obecnie Platformie Obywatelskiej.
– Tusk nie jest wartością dodaną dla Platformy. Owszem, jego powrót dał tej partii wzrost notowań, ale nie przekroczyły one poziomu sprzed ery Tuska. W związku z tym myślę, że gdyby to Rafał Trzaskowski był dziś na czele PO, to jej notowania byłyby dużo wyższe – wyjaśniał rozmówca portalu.
Wesprzyj nas już teraz!
Profesor podkreślił przy tym, że za kandydaturą Tuska przemawia szereg czynników, przede wszystkim poparcie i kontakty we władzach UE, oraz długie doświadczenie, które jednak nie uczyniło Tuska „wytrawnym politykiem”. – Wytrwany polityk nie antagonizuje społeczeństwa.(…) Zatem patrząc na skutki, Tusk nie jest wartością dodaną dla Platformy – podsumował gość medium.
Dziennikarz prowadzący rozmowę przypomniał profesorowi słowa Radosława Sikorskiego, który obiecywał, że środki z Krajowego Planu Odbudowy trafią do kraju, o ile rywalizację wyborczą zwycięży Donald Tusk. Rozmówca dorzeczy.pl przyznał, że gremiom unijnym zależy na wymianie władzy w Polsce, a były premier został przez nie oficjalnie namaszczony, aby ponownie objął urząd szefa rządu. Zastrzegł jednak, że jego zdaniem nie należy mówić, że „Bruksela”, czy „Berlin” chcą zmiany polskich władz.
– To nie Brukseli na tym zależy, tylko większości liberalno-lewicowej w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej. Partie, które rządzą w PE, zawiązały nieformalną koalicję, tworząc kordon sanitarny wobec ugrupowań prawicowych – uważa prof. Kik. – Niepotrzebnie upraszcza się, że to Bruksela albo Berlin. Owszem, pozornie tak to wygląda, bo na czele KE stoi Niemka, Ursula von der Leyen. Ale ona nie tyle zależy od rządu w Berlinie, co od większości w europarlamencie – kontynuował.
Gość podkreślił także, że najbardziej antypolsko nastawieni komisarze unijni nie mają niemieckiego pochodzenia. – Vera Jourova, kto to jest? Czeszka. Maros Sefcovic, kim on jest? Słowakiem – wyliczał politolog.
Jak przypomniał portal tysol.pl, gdy Donald Tusk ustępował z funkcji Przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej, by walczyć o objęcie urzędu premiera, szefowa Komisji Europejskiej jednoznacznie wyraziła swoje poparcie dla jego kandydatury, a nawet przekonanie o jego zwycięstwie. – Drogi Donaldzie, jesteś uosobieniem naszych wartości. Teraz wracasz do swojej ojczyzny, aby ich bronić (…). Gdy znów się spotkamy, zobaczę cię- jak powiedziałeś – jako premiera – zapowiadała Ursula von der Leyen
Źródła: dorzeczy.pl, tysol.pl
FA