– Rezolucje Komisji Europejskiej były napisane przez ludzi, którzy przyjechali z Warszawy – stwierdził eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski. Jego zdaniem Komisja Europejska nie realizowałaby obecnego scenariusza, gdyby nie miała „wsparcia opozycji totalnej, która błagała o podjęcie interwencji”. – Cytuję tutaj słowa, które padły z ust jednego z wysokich rangą europejskich komisarzy – dodał.
Jacek Saryusz-Wolski na antenie TVP opowiadał o swoim starciu z Fransem Timmermansem. Jak twierdzi, podważył wtedy argumenty komisarza i wygrał, a ten odrzekł, że „tak powiedział mu Lech Wałęsa”. Jak dodał, nie byłoby interwencji Brukseli w sprawy Polski, gdyby nie „błagania” opozycji.
Wesprzyj nas już teraz!
– Rezolucje Komisji Europejskiej były napisane przez ludzi, którzy przyjechali z Warszawy. Komisja nie odważyłaby się tego zrobić, gdyby nie miała wsparcia opozycji totalnej, która błagała o podjęcie interwencji. Cytuję tutaj słowa, które padły z ust jednego z wysokich rangą europejskich komisarzy – powiedział.
Jacek Saryusz-Wolski ocenił też, że KE nie ma prawa wtrącać się w to jak wygląda ustrój sądów powszechnych w Polsce, a podejmując działania, KE przekracza prawo. – Ustrój sądów powszechnych leży w kompetencji państwa członkowskiego, a nie Komisji. Chcąc jednak się wtrącić, przyczepia się zróżnicowanego wieku emerytalnego. (…) Osiem państw ma zróżnicowany wiek emerytalny, a tylko Polskę się krytykuje. To nic innego jak falandyzacja prawa – mówił.
Polityk twierdził również, że w UE są środowiska, które żałują otwarcia na nowe państwa i chciałyby podzielić Unię na dwie prędkości. A obecnie UE ma dwóch „chłopców do bica” i są nimi Polska i Węgry.
Sumując polityk ocenił, że działania KE podejmowane przeciw Polsce choć są skazane na porażkę, to są groźne dla Polski, bo obdziera nasz kraj z szacunku i dobrego wizerunku.
Źródło: wpolityce.pl
MA