Od wielu miesięcy wszyscy decydenci, a za nimi również powtarzają to media, że jeśli ktokolwiek w ogóle opuści strefę euro to tylko Grecja, ale wyłącznie wówczas, gdy nie spełni kolejnych żądań brukselskich dygnitarzy, którzy swoimi działaniami rzekomo ratują grecką gospodarkę. Tymczasem nieuchronny koniec projektu politycznego o nazwie wspólna waluta euro może nadejść z zupełnie nieoczekiwanej strony. To Finlandia, jak się okazuje, przygotowuje się na plan awaryjny i ewentualne wyjście ze strefy euro.
Pod koniec ubiegłego tygodnia, fińska minister finansów, Jutta Urplainen za pośrednictwem gospodarczego dziennika „Kauppalehti” oświadczyła, że „Finlandia odmawia spłaty długów innych państw strefy euro i sprzeciwia się wprowadzeniu wspólnej odpowiedzialności za te długi. Odpowiedzialność zbiorowa za długi (…) i ryzyko innych państw nie jest tym, na co chcemy się przygotować” – podkreśliła Urpilainen.
Wesprzyj nas już teraz!
Czy taki scenariusz jest realny? Wydaje się, że tak, gdyż w przeciwnym razie nasi północni sąsiedzi zza Bałtyku, nie przygotowywali się na różne możliwości. Mimo, że pani minister po burzy jaką wywołał tekst zareagowała stwierdzeniem, że „Finlandia jest członkiem strefy euro” oraz, że „euro jest korzystne dla fińskiej gospodarki” to jednocześnie nie przeszkadza twardo sprzeciwiać się kolejnym transferom pieniężnym na rzecz Grecji i państw grupy PIGS, a także być najlepiej przygotowanym krajem do powrotu do własnej waluty w przypadku konieczności opuszczenia strefy euro.
Finlandia ze swoim wzrostem gospodarczym na poziomie 3 proc. należy do czołówki europejskiej. W ubiegłym roku budżet państwa miał tylko 0,5 proc. deficyt, całe zadłużenie wynosi 48 PKB, a bezrobocie na koniec ub. roku spadło poniżej 7 proc. Finlandia, obok Luksemburga, Holandii i Niemiec, jest krajem, który wciąż – mimo kryzysu w strefie euro – utrzymuje się w rankingach wiarygodności kredytowej na najwyższym poziomie AAA.
Czy Finlandia byłaby w stanie opuścić strefę euro? Wydaje się, że samotnie nie i nie pod prąd strategicznym decyzjom niemieckim, ale nie można wykluczyć przecież scenariusza, że z eurolandu wychodzą najsilniejsze gospodarki, nie chcąc dalej finansować pomocy dla upadających państw południa. Gdyby taki plan miał miejsce, Finlandia z pewnością znalazłby się w takiej grupie.
Źródło: forsal.pl, stefczyk.info, helsinki.trade.gov.pl
Paweł Toboła-Pertkiewicz