Niemiecki watykanista Paul Badde – który relacjonował m.in. wydarzenia z konklawe w 2005 r. – w rozmowie z „The National Catholic Register” przypomina o niechlubnej roli, jaką odegrał arcybiskup Mechelen-Brukseli kard. Godfried Danneels. Hierarcha ten sam przyznał, że należał do grupy konspirującej przeciwko… kard. Josephowi Ratzingerowi.
Kardynał Daneels brał udział w spotkania grupy z St. Gallen. Według jego własnych słów, należał do „mafii” chcącej popchnąć Kościół w stronę postępowych reform. A temu przeszkadzał kard. Joseph Ratzinger. Hierarchowie należący do tego kręgu próbowali m.in. zapobiec wyborowi kard. Ratzingera na Stolicę Piotrową.
Wesprzyj nas już teraz!
Daneels – przypomina Paul Badde – wziął udział w synodzie o rodzinie dzięki nominacji papieża Franciszka. A ma za sobą niechlubną przeszłość. Będąc arcybiskupem Mechelen-Brukseli i prymasem Belgii nakłaniał króla do… podpisania skandalicznej ustawy aborcyjnej w 1990 roku. Ofiarom seksualnego molestowania ze strony duchownych odradzał dochodzenie sprawiedliwości. Odmówił wycofania „edukacyjnych” materiałów pornograficznych z kościelnych szkół w Belgii. Hierarcha stwierdził także, że homoseksualne „małżeństwa”, to „pozytywny rozwój” i pogratulował rządowi przyjęcia skandalicznych przepisów. Zaznaczając jedynie, że takie związki nie mogą być zrównane z małżeństwem sakramentalnym.
W wywiadzie udzielonym innemu watykaniście Edwardowi Pentin niemiecki dziennikarz i pisarz Paul Badde, ekspert od Świętego Oblicza z Manoppello, przypomina wydarzenia, które miały miejsce w 2005 roku. Zwłaszcza silny opór niemieckiego kardynała Joachima Meisnera wobec działań „spiskowców”. Badde wspomina, że tuż przed konklawe w 2005 r. nie słyszał o tak zwanej grupie St. Gallen.
– Wiedziałem jedynie, że pewna grupa kardynałów spotkała się w Villa Nazaret [rzymskiej rezydencji kolegium założonego przez kardynała Domenico Tardini] na zaproszenie kardynała Silvestrini, zagorzałego przeciwnika kardynała Ratzingera. Wiedziałem to z wiarygodnego źródła, które powiedziało mi, że będą oni próbowali wybrać papieżem jezuitę kardynała Carlo Martiniego, popularnego arcybiskupa Mediolanu. Prawdą jest też, że już wtedy kardynał Bergoglio z Buenos Aires został uznany za „Papabile”, ale nie wymieniano go wówczas jako potencjalnego kandydata na papieża. Dowiedziałem się także, że próbowano wszystkiego, aby zapobiec wyborowi Josepha Ratzingera – wspomina dziennikarz.
Badde mówił, że tuż po wyborze papieża w 2005 r., w „sali ducale obok Kaplicy Sykstyńskiej stał metr od Ojca Świętego kardynał Joachim Meisner, później arcybiskup Kolonii, a dalej długo nikt. – Wyglądało to tak, jakby nikt nie ośmielał się zbliżyć do kardynała Meisnera, jakby wciąż iskrzyło po ogromnej walce – dodał dziennikarz.
4 kwietnia 2005 r., dwa dni po śmierci Jana Pawła II Badde wraz z kard. Meisnerem i innymi przyjaciółmi zmarłego udali się na modlitwę przed słynnym Świętem Obliczem z Manoppello. Atmosfera modlitwy była nadzwyczajna. Potem po powrocie do Rzymu odmawiano Różaniec w Kaplicy Klementyńskiej. By nie zakłócać atmosfery modlitwy i nie ingerować brutalnie w intymną atmosferę, jaka panowała po śmierci JPII, Badde dopiero wiele dni później, tj. 16 kwietnia wieczorem zadzwonił do kard. Meisnera, prosząc go o radę. „Co robić, bo wśród dziennikarzy krążą pogłoski, że coś się szykuje na konklawe” – miał powiedzieć.
Watykanista dowiedział się, że już 5 kwietnia – zaledwie trzy dni po śmierci Karola Wojtyły! – grupa kardynałów zebrała się w tajemnicy, aby zapobiec wyborowi Josepha Ratzingera, prawej ręki Jana Pawła II. Dziennikarz potwierdził, że widział listę uczestników spotkania. Mieli na nim być kardynałowie: Silvestrini, Danneels, Murphy O’Connor, Martini, Lehmann, Kasper i Audrys Juozas Bačkis z Litwy. – Słyszałem – mówił – że ich absolutnym celem było wykluczenie Ratzingera jako potencjalnego kandydata na papieża.
Publicysta, który pozostawał w bliskim kontakcie z kard. Meisnerem, zauważył, że hierarcha dowiedziawszy się o tym był bardzo zdenerwowany. Miał mówić, że to „absolutnie przeciwko wyraźnym zasadom” określonym przez Jana Pawła II w konstytucji apostolskiej „Universi Dominici Gregis” z 22 lutego 1996 r. Badde spytał kard. Meissnera, co ma robić w tej sytuacji. – Powiedziałem mu, że mam listę kardynałów. Nie chcę jednak nikomu przeszkadzać. Nie chcę nikogo obwiniać. Nie chcę wywoływać skandalu – wspomina. Niemiecki hierarcha miał odpowiedzieć krótko: „Wystarczy posłuchać swojego sumienia”.
Dziennikarz zdecydował się napisać artykuł, w którym stwierdził, że „większość kolegów dziennikarzy, obserwujących wydarzenia tutaj w Rzymie ma wrażenie, jakby byli świadkami tego, co skandalista Dan Brown zawarł w swojej powieści. Dodał, że niektórzy kardynałowie „nie wydają się postępować zgodnie z instrukcjami Kościoła” i wymienił kilka nazwisk osób zaangażowanych w „spisek”.
Następnego dnia rozpoczęło się konklawe i wszystko potoczyło się bardzo szybko. – Byłem pewien, że Meisner był wściekły i wyobrażam sobie, że walczył jak lew, choć nie potrafił mówić dobrze w żadnym innym języku, poza swoim ojczystym. Jego włoski był słaby, angielski jeszcze gorszy. Rozumiał coś po polsku. Cierpiał bardzo, że nie mógł tak odważnie wypowiadać się w innych językach, jak w swoim ojczystym – zauważył Badde.
Publicysta spotkał kardynała po konklawe przed swoim hotelem. Duchowny wyglądał na wyczerpanego. „Nie mogę nic powiedzieć, aby nie naruszyć tajemnicy konklawe, chociaż muszę przyznać, że były to najtrudniejsze dni w moim życiu” – miał odrzec krótko. Watykanista zauważył, że po wyborze papieża, Benedykt XVI zaprosił wszystkich kardynałów na obiad. Nie zjawił się na nim kard. Danneels.
Zapytany o refleksje, jakie ma z tego okresu, Badde odparł: – Kard. Danneels pojawiając się w lutym 2013 roku na balkonie po wyborze Franciszka, musiał czuć się bardzo bezpiecznie osiem lat po tym, jak nie udało mu się zapobiec wyborowi kard. Ratzingera. Proszę zauważyć, że dopiero w ostatnim czasie duchowny wielokrotnie wspominał, niejako chełpiąc się z tego, że należał do „mafii”, która miała zapobiec wyborowi kard. Ratzingera. Nie wypowiadał się w ten sposób w 2005 roku. Proszę pamiętać, że kardynał starał się wpłynąć na króla Belgii, by ten podpisał ustawę aborcyjną. Król na szczęście odmówił. Następnie usiłował zatuszować sprawę duchownego, który próbował wykorzystywać własnego siostrzeńca – tłumaczył.
Choć wielu hierarchów było oburzonych delegowaniem kard. Danneelsa do debaty o rodzinie, w rozmowach z dziennikarzami stwierdzali krótko, że „nie mają nic do powiedzenia” albo, że „nic o tym nie wiedzą”. Badde dodaje, że widać wyraźnie, iż prałaci obawiają się krytykować papieskie decyzje. Tymczasem, ta sama grupa, która kiedyś spiskowała przeciwko kard. Ratzingerowi, odegrała podczas synodu o rodzinie kluczową rolę.
Co ciekawe –zauważa Badde – tuż po II Soborze Watykańskim w związku z wydaniem encykliki „Humanae Vitae” niemieccy hierarchowie zorganizowali synod w Würzburgu, który stwierdzał, że to sami proboszczowie mają decydować, czy nauczać katolickiej oceny antykoncepcji. Dziennikarz dodał, że postulaty, które wyartykułował kard. Kasper, nie są nowe. Mówił o tym na początku lat 90., tylko, że wtedy pozostawał w sporze z kard. Ratzingerem. Był zły, że to właśnie kard. Ratzinger został wybrany na Stolicę Piotrową. Benedykta XVI nie kieruje już Kościołem, więc obecny czas należy do Kaspera.
Źródło: nationalcatholicregister.com
AS, mat