„Dlaczego uważam, że Hołownia nie ma już większych szans na zwycięstwo w wyścigu do prezydentury? Po pierwsze, to człowiek absolutnie bezbarwny i pozbawiony wewnętrznej charyzmy. Jest wyłącznie produktem politycznego marketingu i tej sytuacji nie jest w stanie przeskoczyć. Niedojrzały i żenująco infantylny, prędzej czy później zaprezentuje się większej publiczności jako pusty i pozbawiony nawet charakteru narcyz”, pisze na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Witold Gadowski.
Publicysta w tekście pt. „Kto ma chrapkę na prezydenturę” analizuje faworytów obecnego obozu rządzącego w wyścigu do Belwederu.
Jego zdaniem póki co faworytem numer 1 jest obecny prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który „zdążył wypracować sobie samodzielną pozycję”. Największym rywalem Trzaskowskiego nie jest o dziwo którykolwiek polityk jakiegokolwiek innego ugrupowania, tylko… Tusk.
Wesprzyj nas już teraz!
„Tak więc paradoksalnie to właśnie samodzielna popularność Trzaskowskiego jest największym problemem dla jego prezydenckich planów. Nie jest to co prawda polityk zbyt pracowity i obdarzony większą charyzmą, ale każdy jego sukces może być zagrożeniem dla pozycji Tuska. Ewentualny sukces Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich może sprawić, że to właśnie on stanie się ostatecznie główną postacią KO. Czy zatem Tusk jest skłonny poprzeć jego kampanię? A może to sam Donald Tusk chciałby – po raz kolejny – wystąpić w tych wyborach i wreszcie zgarnąć dla siebie pozycję pierwszego obywatela RP?”, zastanawia się autor „Tajemnicy Spowiedzi”.
W ocenie Gadowskiego wiele zależy również od tego, czy Tusk „zostanie nagrodzony eksponowaną (i znakomicie płatną) funkcją we władzach europejskich”. Jeśli tak się stanie, to raczej na pewno powalczy o „nagrodę pocieszenia”, czyli urząd prezydenta. „Jeśli jednak Tusk zostanie przez Niemcy – za spacyfikowanie środowisk patriotycznych – odpowiednio nagrodzony, to kandydatura Trzaskowskiego wydaje się najbardziej prawdopodobna”, wyjaśnia.
Trzaskowski, jak zauważa ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” na antenie PCh24 TV może liczyć na wsparcie bardzo go popierającego obecnego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Warszawie – Marka Brzezińskiego.
„Można sobie zatem wyobrazić, że Trzaskowski otrzyma ochronę służb specjalnych, które wygładzą każdą rysę w jego życiorysie i charakterze. Uległy i leniwy Trzaskowski może być znakomitym pionkiem dla administracji Joego Bidena. Jeśli jednak Biden sam przegra listopadowe wybory prezydenckie w USA, to wtedy w Warszawie nie będzie już ambasadora Brzezińskiego, a w Białym Domu może zsiąść osoba, dla której Trzaskowski nie będzie już pożądanym sługą w Warszawie. Niewykluczone jest także to, że tego kandydata prędzej czy później dogonią jego problemy w zarządzaniu Warszawą. Jest przecież jednym z najmniej pracowitych i sprawnych włodarzy tego miasta”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TG