Dziennikarze dziennika „Aftenposten” ujawnili, że w pobliżu budynków norweskiego rządu, banku centralnego, parlamentu i siedzib najważniejszych korporacji działały instalacje służącą do podsłuchiwania rozmów telefonicznych. Doniesienia te potwierdziła norweska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa. Parlamentarzyści domagają się wyjaśnień, policja wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Jak donosi „Aftenposten”, instalacje podsłuchowe zostały odkryte nie tylko w pobliżu siedzib najważniejszych norweskich instytucji, ale i w sąsiedztwie ambasad Stanów Zjednoczonych oraz Izraela. Takie urządzenia odkryto także w Aker Brygge i Tjuvholmen – prestiżowych dzielnicach Oslo, w których siedziby mają najważniejsze firmy finansowe. Ktoś podsłuchiwał także rozmowy prowadzone w pałacu królewskim.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nasz główny wniosek jest taki, że informacje pozyskane w trakcie śledztwa dziennikarzy „Aftenposten” są wiarygodne – skomentował Kjetil Nilsen, dyrektor norweskiej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa. Jego podwładni przygotowali raport w tej sprawie, który trafił już do ministerstwa sprawiedliwości i obrony. Służby prowadzą już dochodzenie mające udzielić odpowiedzi na pytanie, czy za instalacją tych urządzeń nie stoi obcy wywiad.
Profesor Svein Knapskog, specjalista ds. bezpieczeństwa pracujący na Norweskim Uniwersytecie Nauki i Technologii, ocenia, że doniesienia dotyczące nasłuchu to tak naprawdę „burza w szklance wody”. – Mówimy w tym przypadku o otwartej komunikacji w sieci telefonii komórkowej. To, do czego ktoś mógł mieć dostęp, to numery telefoniczne i długość połączeń między abonentami. Sprawcy nie mieli możliwości poznania treści tych rozmów – komentuje Knapskog. Norweskie służby przyznają, że organizacja takiego nasłuchu jest dość prosta i obywatele powinni być tego świadomi.
Źródło: thelocal.no, newsinenglish.no
mat